Po koncercie zamknęłam się sama w pomieszczeniu z ciuchami, mogła bym nazwać to garderobą, ale jednak to słowo zdaje się niezbyt odpowiednie. Oczekiwałam wsparcia od członków zespołu, jednak za dużo tego nie dostałam. Opowiedziałam wszystko liderowi, ale za dużo przecież nic z tym nie mógł zrobić.
Wracając do hotelu siedziałam w samochodzie z narzeczonym, liderem, najstarszym członkiem oraz chłopakiem, który w nazwie swojego pseudonimu ma słowo „nadzieja". Uważnie słuchali mojej opowieści, jak nie dawałam rady psychicznie, Park mi pomagał.
W moim życiu, przez mój wygląd wiele wycierpiałam. Gwałt, porwanie, zakochanie się z obsesją. Niby każdy podziwia piękne kobiety, ale nie jest to dobre.
- Nie wiedziałem, że Jeon taki jest - Seokjin odezwał się pierwszy raz podczas piętnastominutowej jazdy samochodem.
Ugryzłam się w język, aby nie powiedzieć zbyt wiele. Zawsze to robię przez lęk. Lęk przed opinią osób pobocznych w moim życiu. Nigdy nie lubiłam gadać zbyt dużo. Nieśmiała, cicha, wstydliwa i bardzo mało pewna siebie dziewczyna teraz stoi na scenie i śpiewa dla milionów ludzi. Nie wykonywalne, a jednak. Gdybym nie wykorzystała swoich możliwości, ciągle tkwiła bym w tym beznadziejnym życiu.
Podziękowałam jadącym samochodem za wysłuchanie kolejnej historii z mojego życia. Jin jako jedyny stwierdził, że więcej przeżyłam i doświadczyłam niż on. Niestety to jest racja.
Wysiadając z auta nie myślałam o niczym zbytnio, pustka w głowie. Poczułam ucisk na nadgarstku prawej ręki. Spojrzałam się.
- Co chcesz? - zapytałam chamsko, chłopaka który trzymał uparcie moją rękę - Chce się położyć do łóżka. Jestem zmęczona.
- Unikasz mnie.
- Sam do tego doprowadziłeś - odpowiedziałam z lekko podniesionym ciśnieniem - Pragnąłeś tego. Chciałeś się mnie pozbyć, to ci pomagam - spróbowałam wyrwać się z jego ucisku, ale na marne.
Stojąc pod hotelem zaczęliśmy robić scenki niczym z typowego dramatu koreańskiego.
- Wejdźmy do środka i porozmawiajmy na spokojnie - zaproponował narzeczony mówiąc niskim tonem, po cichu.
Poluźnił uścisk na moim nadgarstku, a na końcu puszczając go. Nie odpowiedziałam na jego propozycje, ale to było lepszym wyjściem. Obcych ludzi nie obchodzi nasze życie prywatne i awantury.
Ruszyłam do przodu, wchodząc do budynku.
Jak tylko znaleźliśmy się w naszym pokoju usiadłam na łóżko, oczekując aż zacznie się tłumaczyć.
- Przepraszam ciebie bardzo za swoje zachowanie - zaczął mówić chłopak - Ja wiem, że nie jestem dobrym chłopakiem. Daje ci zbyt dużo powodów do złoszczenia się.
- Prawda - potwierdziłam słowa chłopaka.
- Wybacz mi za moje wszystkie błędy. Nie chce ciebie stracić tym bardziej jak jesteśmy już zaręczeni.
- Może i jesteś moim narzeczonym, ale to ma sens? Nie traktujesz mnie jak narzeczoną. Każdy mi mówił, abym się do ciebie nie odzywała dłuższy czas, abyś zatęsknił. Miałeś zobaczyć co możesz stracić.
- Robię głupie błędy...
- Nie mogę tego zaprzeczyć - przejechałam językiem po dolnej wardze, jednocześnie je nawilżając.
- Wiem - zrobił oczy słodkie jak małe przerażone dziecko i spojrzał w ziemie - Nie powinienem robić ciagle tych samych błędów.
- Jedno jest pewne.
- Co takiego? - podniósł wzrok na mnie.
- Na pewno nigdy więcej nie wezmę wspólnego pokoju z tobą. Chce odpocząć od tego wszystkiego.
- Powiedz to... powiedz to wprost - wyjąkał.
- Dobra! Chce odpocząć od naszego związku. Jak mam być szczera to nie wiem właściwie co do ciebie czuje.
- Nie kochasz mnie?
- Nie jestem już pewna niczego - stwierdziłam fakt - Nie zmuszaj mnie do odpowiedzi.
Pokiwał głową i ponurze wyszedł z pokoju, zostawiając mnie samą. Musiał to być cios dla niego. Nie mogłam już więcej nikogo oszukiwać. Zakochanie mija z czasem, a miłość nie. Chociaż po tym wszystkim ja nie wiem sama co czuje.
Siedziałam na łóżku rozmyślając najróżniejsze scenariusze dotyczące mojego przyszłego życia. Czy ja aby na pewno chce wyjść za Jimina? Czy bycie w zespole to dla mnie odpowiednie miejsce?
Złapałam się za głowę, bo aż mnie rozbolała od myśli. Po chwili zaczęłam płakać z moich nie przemyślanych, wypowiedzianych słów w kierunku narzeczonego. Teraz to ja będę musiała przepraszać za swoje zachowanie.
Usłyszałam naciśnięcie klamki od drzwi przy wejściu. W głębi duszy miałam nadzieje, że to Park wrócił. Brakuje mi jego czułości, przez co się oddaliliśmy. Nie pamietam kiedy ostatni raz złapał mnie za rękę albo powiedział słowo „Kocham cię".
Te słowo częściej słyszę od fanów niż od swojego partnera, a powinno być na odwrót. Wiele rzeczy powinno mieć inny bieg.
To był on.
Wrócił do pokoju. Usiadł obok mnie, przyglądając mi się uważnie jak płacze.
- Spieprzyłem wszystko. A było już tak dobrze między nami.
- Nie będę tego ukrywać, ale masz racje.
- Przepraszam, zacznijmy od nowa.
- Wiesz ile razy tak powiedziałeś? - zapytałam szlochając.
- Nie chce ciebie stracić - złapał moje udo swoją dłonią.
- Ostatni raz - zgodziłam się na propozycje postawioną przez narzeczonego.
CZYTASZ
Trainee Life cz.2
FanficDruga cześć Trainee Life ❤️ +18 Będzie w trochę innej formie, ale bardzo podobnej. Mam nadzieje, że wam się spodoba. - Lila? Co się stało? - pytał lider zespołu. Bezradna poruszyłam ramionami w górę, a następnie w dół. - Co znowu ci on zrobił...