Chapter 52

82 4 0
                                    

Z samego ranka jak byłam umówiona spotkałam się o szóstej trzydzieści pod samochodem Kookiego. Wsiadłam bez przywitania się, bo nie miałam ochoty zbytnio rozmawiać z kimkolwiek. Jimin zaczął coś podejrzewać, jednak nie jest taki głupi jak myślałam.

Nie gadałam z chłopakiem podczas drogi, gapiłam się przez okno jak idiotka. Osoby niepełnosprawne lepiej się zachowują niż ja. Zdołowana musiałam uczestniczyć w zajęciach i udawać uśmiech na twarzy, chociaż instruktor zauważył, że coś jest ze mną nie tak.

- Lila? Chcesz dłuższą przerwę? - zapytał się instruktor wyłączając muzykę - Dzisiaj chyba nie zbyt jesteś w stanie mieć intensywną prace. Zachorowałaś?

- Miałam ciężką noc, bardzo krótko spałam. Może dlatego teraz wyglądam jakby tir mnie przejechał. Proszę się nie martwić, wypije kawę i będzie wszystko dobrze.

Mężczyzna dał mi przerwę, a Jk musiał dalej trenować, bo jemu gorzej idzie z tą choreografią niż mi. Umiem już całość zatańczyć, ale to nie jedyny układ, którego musimy się nauczyć na najbliższy występ.

Zrobiłam tak jak mówiłam, zeszłam do restauracji na samym dole wytwórni i poprosiłam o kawę z mlekiem oraz przy okazji wzięłam sobie sałatkę do jedzenia. Powoli przemielałam sałatkę, popijając kawą. Ten smak połączony nie był zbyt dobry, ale zapycha i nie będę głodna przez resztę dnia.

Z bolącą głową wróciłam do sali pełnej luster, usiadłam na podłodze przyglądając się Jk jak uczy się tańczyć najtrudniejszego kroku. Dla mnie on był dosyć trudny, więc dla niego może być wręcz niemożliwy.

- Już wszystko w porządku, Lila? Czy jeszcze musisz dojść do siebie?

- Szczerze mówiąc umiem już tańczyć to, tylko Jk jeszcze nie potrafi. Niech lepiej on się uczy, nie ja - lekko odpyskowałam instruktorowi.

- Jak chcesz możesz iść poszukać Jimina i pogadać sobie z nim albo potowarzyszyć w pracy.

Nie chciałam nic mówić facetowi i go wtajemniczać, ale jestem lekko pokłócona z narzeczonym. Musiałam coś odpowiedzieć, aby to nie wyglądało zbyt podejrzanie. Podrapałam się prawą ręka po lewym barku i spojrzałam w oczy mężczyzny.

- Zostanę i popatrzę na naukę.

Oczywiście, że skłamałam. W rzeczywistości muszę się gapić na debili i patrzeć na ten układ milion setny raz. Mogłabym też skłamać i powiedzieć, że idę do narzeczonego, a iść gdzie indziej. Może bym spróbowała okłamać jego? Ale nie watro... i tak nie miała bym co robić na terenie wytwórni.

Zadzwonił do mnie telefon jak muzyka rozbrzmiewała na całą sale. Odebrałam krzycząc do komórki.

- Halo?! Mam teraz próbę - krzyczałam na całą sale, a instruktor podchodził już do głośnika, aby ściszyć muzykę.

- To ja, Soobin. Jesteś może w wytwórni?

- Tak, jestem. Coś się stało?

- Mogłabyś się wyrwać na pare chwil? Chciałbym ciebie zaprosić na kawę. No wiesz... obiecałem ci.

- Czekaj - odłożyłam telefon od ucha i spojrzałam na instruktora - Instruktorze...

- Tak? - odezwał się mężczyzna.

- Mogę iść się spotkać z Soobinem?

- Kto to?

- No ten z TxT, przecież go uczysz tańczyć, znaczy choreografii go uczysz - próbowałam inaczej wytłumaczyć.

- No idź i tak nie masz co tutaj robić.

- Na dole za pięć minut - powiedziałam do telefonu, a po chwili się rozłączyłam.

Zadowolona uciekłam z sali, dziwnie patrzeć na osobę z którą jeszcze wczoraj chciało się uprawiać stosunek. Musiałam sobie wytłumaczyć, że nic nas nie łączy. Za jakiś czas mam mieć ślub, a mi zdrady w głowie. To nie jest jakieś super odpowiedzialne. Zastanawiałam się przez ułamek sekundy czy zjechać windą, czy zejść schodami. Podeszłam do winy i nacisnęłam guzik, aby zjechać w dół. Zobaczyłam że winda jest na dziewiątym piętrze i wciąż jedzie do góry, a ja byłam tym razem na piątym piętrze. Zdecydowałam, że tak długo czekać nie będę i zejdę po schodach, tak będzie szybciej. Zbiegłam ze schodów jak sareneczka i zobaczyłam od razu w oddali czekającego na mnie Soobina. Podeszłam do niego kulturalnie i się przywitałam z uśmiechem na twarzy.

- Jakiej kawy się napijesz? - zapytał chłopak ukrywając zadowolenie na twarzy.

- Yyy... słuchaj właściwie ja niedawno piłam kawę, właściwie to nie całą godzinę temu. Chciałam jakoś wyjść z próby, bo nie chciało mi się tam siedzieć i marnować czasu. A z tobą długo się nie widziałam, więc twoja propozycja na dobre mi wyszła.

- Dobrze, rozumiem. A dlaczego chciałaś wyjść z próby? - dopytywał z zaciekawieniem.

- Ja już umiem cały, ale Jk...

- To ty masz układ razem z Kookim?

- Tak, dlatego w tym problem. Mamy razem zatańczyć, ale ja już potrafię od dawna tą choreografię. Teraz on musi się uczyć. A ja...? Co ja mam robić? Przyglądać się? - lekko zirytowana zaczęłam mówić.

- Spokojnie, załatwisz to i będziesz miała może wolne, gdy on będzie się uczył.

- Masz racje, będę musiała porozmawiać z instruktorem.

- To jak? Zjesz coś? Napijesz się? - zaczął dbać o mnie.

- Ohhh... Soobin. Zjem, zamów co uważasz za słuszne - uśmiechnęłam się nieśmiało do chłopaka i przyglądałam się kwiatkom na parapecie przy oknach.

- Dobra, nie ma sprawy.

W głowie miałam tylko jedno, to znowu zjem następny posiłek. Więcej niż powinnam... boje się, że z takim tempem przytyje dziesięć kilo w miesiąc. Chociaż u mnie niezbyt to możliwe.

Zjedliśmy razem i rozmawialiśmy o czasie przeszłym, co robiliśmy podczas tras koncertowych. Próbowałam go wypytać o dziewczynę, czy z kimś się umawia, ale unikał tematu. Odpuściłam mu tym razem, może kiedyś mi zacznie się zwierzać.

Trainee Life cz.2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz