Caught in a landslide, lost underground

348 36 5
                                    

Ulice Paryża nie wydawały mi się tak urokliwe jak kiedyś. Zwłaszcza nocą. Cóż, może było to spowodowane moimi doświadczeniami. Mogłabym oprowadzać własne wycieczki. Proszę spojrzeć, w tym zaułku Rebeka Cante odkryła, że jestem Azulą. O, a tutaj, w tym ciemnym przejściu, wysłałam amok do Luigiego. Powstał cudowny, krwiożerczy potwór, który wyglądem przypominał różowego królika. Proszę wycieczki, w tym parku zaczęłam trenować jogging na zlecenie Władcy Ciem. O, przy tym bloku Biedronka walnęła w latarnię, odrzucona w tył przez superzłoczyńcę. Przejdźcie kawałek dalej, a zobaczycie miejsce, gdzie po raz pierwszy stoczyłam walkę.

Mogłabym tak jeszcze długo.

Odpisałam tacie już trzeciego SMS-a, że wracam do domu. Rozejrzałam się dookoła. Weszłam już w mniej uczęszczane uliczki Paryża, których nie reklamowały ulotki biur podróży. Nie było tu dużo przechodniów. Mimowolnie zadrżałam. Pan Violeur miał rację. Naprawdę niebezpiecznie było o tej porze na ulicy.

Przyspieszyłam kroku.

- Nie mów, że ten nauczyciel narobił ci stracha? - Duusu wyleciała z ukrycia. - Jesteś Azulą!

Już dawno nie, prawdę mówiąc. Mama zostawiła mi broszkę, podobnie jak inne Miracula zostały u swoich właścicieli, ale nikt od bardzo dawna nie widział na ulicach ani jednego superbohatera. Rodzice hołdowali zasadzie, że zwykły problem - zwykłe rozwiązanie, niezwykły problem - superbohaterowie. A przecież tyle razy moglibyśmy ułatwić ludziom życie.

Rozległ się dźwięk tłuczonego szkła. Odruchowo przystanęłam. Dopadłam rogu budynku i schowałam się winklem. Przykucnęłam, po czym wyjrzałam na ulicę.

Szyba od sklepu jubilerskiego była roztrzaskana. Trzech rabusi wchodziło właśnie do środka przez dziurę.

W pierwszej chwili chciałam rzucić się od razu do walki. Jednak było co najmniej trzech napastników, a ja jedna. I nikt nie wiedział, gdzie dokładnie jestem.

Wybrałam numer mamy.

- Ktoś dokonuje napadu na jubilera przy Rouxel Frère.

- Emmo, nic nie rób - odpowiedziała od razu mama. - Wezwij policję. Mogą cię zobaczyć? Jeśli tak, ukryj się.

- Jak mam nic nie robić?! - syknęłam cicho. - Oni zaraz zwieją! Z masą kasy i biżuterii!

- I na pewno mają przy sobie broń!

- Mamo, sama też ratowałaś kiedyś cywili! Nie tylko przed akumą!

- Kiedyś! Teraz już nie. Zrozumiałam w końcu, że to zadanie dla policji. Wezwij ich.

Rozłączyłam się, czując gorzką gorycz. Gdzie się zapodziała Biedronka? Gdzie schowała się słynna obrończyni Paryża, o której słyszałam z opowieści? Gdzie jej zawziętość, by uratować świat od zła? Bo miałam wrażenie, że skończyła się z chwilą, gdy urodziła Kat.

Wezwałam policję. Złodzieje zbierali się już do wyjścia. Uciekną, zanim pomoc w ogóle dojedzie.

Zacisnęłam dłonie w pięści. Nie mogłam tak siedzieć bezczynnie. Ryzykowałam, dołączając do Władcy Ciem. Postawiłam wszystko na szali, przystając na propozycję Daniela Montrose. Moje życie było pełne ryzyka. Jakoś dziwnie znormalniało, odkąd przeszłam pod zwierzchnictwo mamy.

Może to źle?

Sięgnęłam do bransoletki i pociągnęłam za jedną z zawieszek. Wyglądała jak wilk, tylko fioletowy, nie biały czy szary. Nie wiem zresztą, jak wyglądają prawdziwe wilki. Nigdy żadnego nie widziałam. Tego sama sobie wymyśliłam.

Rzuciłam malutką błyskotkę jak najbliżej sklepu.

Mama dostałaby szału, gdyby wiedziała, że wciąż po kryjomu bawiłam się broszką. Przezorny zawsze ubezpieczony, jak to mówią. Dla jednych oznacza to gaz pieprzowy, dla innych udostępnianie lokalizacji znajomym. Dla mnie oznaczało to stały dostęp do amoków.

Spowita w MrokuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz