Hell fade me down

400 37 39
                                    

Notka od autorki:

No dobra, teraz wszystkie małe misie, które czytają mimo ostrzeżenia, pomijają ten rozdział i przechodzą do następnego. Zawrę tam krótkie streszczenie, ale jeśli jesteście ciekawi czemu nie chcę, żebyście czytali, sprawdźcie w tłumaczu, co z francuskiego znaczy "Violeur".

Trigger warning: przemoc seksualna, przemoc

_________________________

Co ja robię?, spytałam się, poprawiając na kolanach mężczyzny. Mężczyzny, którego całowałam. Mężczyzny, który na pewno nie był Tristanem.

Właśnie, co ty robisz, Emmo?

Odsunęłam się w połowie pocałunku. Zeskoczyłam nauczycielowi z kolan, zasłaniając opuchnięte usta. Usta, które skradły zakazany pocałunek.

– Ja nie... Nie powinnam. Przepraszam.

Violeur spojrzał na mnie. Przywodził mi na myśl tłustego, zadowolonego kota. Wyszczerzył zęby w uśmiechu. Coś... coś było nie tak z tym uśmiechem. Nie był tak ciepły jak poprzedni.

– Czemu nie powinnaś?

Zatkało mnie. Po prostu mnie zatkało. No bo jak on w ogóle mógł pytać o coś takiego? Oczywiście, że nie powinniśmy! Byłam jego uczennicą. Był moim wychowawcą.

Odsunęłam się w stronę drzwi. Violeur poderwał się z krzesła. Złapał mnie za ramiona i pchnął na ścianę, nim zdążyłam zareagować. Pierwszy błąd. Walnęłam głową w mur aż zobaczyłam mroczki przed oczami.

Jak mogłam pomylić go z Tristanem? Tris mnie nigdy do niczego nie zmuszał. Pozwolił mi czekać, ile będę potrzebowała. I wciąż czekał. Albo właściwie już nie.

Violeur pochylił się do mnie. Musnął ustami moją szyję. Zadrżałam z przerażenia.

– Nie ma się czego wstydzić, Emmo. Jesteśmy tu sami.

– Nie, ja nie chcę.

Spróbowałam go odepchnąć, ale przyparł mnie jeszcze bardziej do ściany. Teraz, gdy naparł na mnie całym swoim ciężarem, jego mięśnie nie wydawały mi się już jego atutem. Bezsilnie uderzyłam w jego ramiona. Każdy pocałunek na mojej szyi palił moją skórę w ten zły sposób. Krzyknęłam, ale tylko zamruczał z rozbawienia.

Drzwi były zamknięte. Znajdowaliśmy się znowu w tej cholernej piwnicy. Moje krzyki zagłuszy dwoje drzwi i schody, oddzielające nas od reszty ludzi.

Wrzasnęłam. Violeur podwinął mi koszulkę. Uciszył mnie wargami, wpychając język do ust. Po policzkach poleciały mi gorące łzy, gdy rozpiął mi spodnie. Jego dłonie błądziły po moim ciele, łapiąc nawet tam, gdzie Tris się nie odważył. Tris... to z nim chciałam przeżyć mój pierwszy raz.

Czułam się jak w najgorszym koszmarze, po którym budzisz się i wołasz mamę. Przychodzi wtedy i tuli cię do siebie, głaszcze po włosach, uspokajając, że to był tylko sen. Nie tym razem.

Jak mogłam być tak głupia?! Zignorowałam ostrzeżenie Charlotte, nie wierząc, że naprawdę chciała mnie ostrzec. Nie posłuchałam błagań Rebeki, bym nie zostawała z nim sam na sam. Nie zwróciłam większej uwagi na pierwszoklasistkę, która pewnego razu podeszła do mnie, próbując dać do zrozumienia, że Violeur zachowywał się bardzo nieodpowiednio. Błąd.

Błąd, błąd, błąd.

Gdy próbował ściągnąć ze mnie spodnie, musiał puścić moje ręce. Z całej siły uderzyłam go otwartą dłonią w twarz. Jego uścisk rozluźnił się i kopnęłam go kolanem w krocze. Stęknął, odsuwając się ode mnie. Rzuciłam się do zamkniętych drzwi. Gdzie był klucz? Klucz, klucz, klucz...

Spowita w MrokuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz