Dnie uciekały mi przez palce. Chodziłam do szkoły, potem do pracy, odrabiałam lekcje i latałam po mieście, obserwując potencjalnych Upadłych. Zaakumanizowałam już dwanaścioro. Z niektórymi tylko rozmawiałam, jak z Klarą. Nie zawsze potrzebna była akuma.
Oczywiście wciąż odwiedzałam również poprzednich Upadłych, a już zwłaszcza Sebastiana. Bardzo polubił Louisa. Z wzajemnością. Do tego stopnia, że czasem powstrzymywałam się od uwag i przewracania oczami, kiedy opowiadał mi, jaki Brun jest świetny. Zastanawiałam się tylko w jaką grę zamierzał grać mój brat. Czy ujawni się przed moim nowym znajomym czy będzie to ciągnął? Bo jeśli tak, mógł poważnie skrzywdzić już pokiereszowanego Sebę...
– Cholera.
Śmignęłam do bawiącego się telefonem Jacka. Drugi barman spojrzał na mnie znad komórki, już przebrany w koszulkę z nazwą baru.
– Jacks, błagam cię, zmień mnie – rzuciłam tak błagalnie jak tylko mogłam. – Proszę, proszę, proszę.
– Jeszcze dziesięć minut do mojej zmiany.
– Błagam. Sytuacja ekstremalna. Muszę się zmyć, bo są tutaj... moi bracia, z którymi niedawno ostro się pokłóciłam. Błagam, to kwestia życia i śmierci. Jeśli mnie nie zmienisz, niewykluczone, że znajdą mnie jutro w Sekwanie.
Jacks, barczysty student wieczorowy, pokręcił z rozbawieniem głową. Schował komórkę i poklepał mnie po ramieniu.
– Jutro zostajesz za mnie dwadzieścia minut.
– Załatwione.
Czmychnęłam na zaplecze po swoje rzeczy. Jednak gdy chciałam wrócić na salę, okazało się, że bliźniacy usiedli dokładnie przy wyjściu z zaplecza. Jęknęłam, cofając się do środka. Przymknęłam drzwi. Czekał mnie długi wieczór.
Oparłam się o ścianę ciemnego pomieszczenia. Rzuciłam okiem na szparę w drzwiach. To było głupie i okropnie dziecinne, a jednak bardzo kuszące.
Przysunęłam się bliżej i zerknęłam ostrożnie.
– Za zbliżające się wolne! – Hugo wzniósł toast i razem z Louisem i Tristanem stuknęli się kieliszkami. – Słyszałeś rewelację, Tris? Louis będzie miał chłopaka.
– Obiecałeś, że nikomu nie powiesz! – syknął drugi brat. – To jeszcze nie jest oficjalne. Powiedziałem ci w tajemnicy.
Uśmiechnęłam się. Czyli z Sebastianem już coraz bardziej na poważnie.
– Ale Tristan to prawie nasz brat – zaprotestował Hugo. – Musi wiedzieć, co się dzieje w rodzinie.
– Taki nasz brat? – Louis zadrwił. – A kto dał mu po mordzie, jak zerwali z Em?
Tris przygarbił ramiona. Sięgnął po kieliszek i wypił do dna. Louis poklepał go, chyba w geście pocieszenia. Hugo odchrząknął.
– Przepraszam jeszcze raz, stary. Źle zareagowałem.
Tris parsknął bez wyrazu.
– Nie tylko ty. Niepotrzebnie naskoczyłem na nią. Wyrzucałem jej, że zachowuje się niedojrzale, po czym sam dałem popis.
– Nie rozmawiajmy na ten temat – uciął Louis. – To twoja sprawa i Emmy. Do waszych problemów my się nie mieszamy. A... Nie napotkałeś jej może, Tris?
– Coś ty. To znaczy, czasami zdaje mi się, że ją gdzieś widzę, ale potem okazuje się, że to ktoś podobny.
Hugo upił z kieliszka, podpierając się smętnie na dłoni.
– Nie tylko ty tak masz.
Ścisnęło mnie w sercu. Jakoś nie pomyślałam, że bliźniacy mogą za mną tęsknić. Myślałam, że będą jak wszyscy wściekli na mnie.

CZYTASZ
Spowita w Mroku
FanfictionEmma Agreste przeżyła już parę przygód w swoim osiemnastoletnim życiu. Dwa lata później wciąż boryka się z konsekwencjami wydarzeń z udziałem Władcy Ciem i boleśnie przekonała się, że zmiana stron rzeczywiście nie rozwiązała wszystkich problemów. Tr...