Moi znajomi z klasy bardzo ubolewali, że Violeur po wyjściu ze szpitala nawet się z nami nie pożegnał, tylko od razu zrezygnował z pracy, nie ubiegając się o urlop zdrowotny i pieniądze. Dobiegły mnie słuchy, że zamierzał przenieść się na południe Francji, więc profilaktycznie poświęciłam Fenrira. Przyczepiłam mu do obroży breloczek z jego amokiem i poprosiłam, żeby zawsze miał Violeura na oku. A jeśli ten spróbowałby skrzywdzić uczennicę, Fenrir miał go należycie ukarać. Przyda się mojemu wilczurowi jego zdolność do zmniejszania się. Z daleka mógł uchodzić za zwykłego kundla.
Wrzesień nie był najlepszym miesiącem także dla mnie. Cały ciężar organizacji balu jesiennego spadł na moje barki. Dyrektor miał ważniejsze sprawy na głowie niż przydzielenie nowego opiekuna samorządu; musiał znaleźć nowego historyka i gasić pożar. Rodzice dobijali się do niego, po tym jak rozeszła się plotka, że Violeur sypiał z uczennicami. Nie zdziwiło mnie, gdy dyr wreszcie złożył rezygnację.
Początek października niósł za sobą obietnicę zmian. Od moich osiemnastych urodzin dzieliły mnie dwa tygodnie. Tylko czternaście dni i będę wolna od rodziców. Ostatecznie pogodziłam się z mamą. Przynajmniej oficjalnie, bo nigdy nie wybaczę jej, że odebrała mi Duusu. Zaczęłyśmy jednak na nowo ze sobą rozmawiać, więc był postęp.
Spacerowałam tam i z powrotem w holu, co rusz zerkając na zegarek. Pozostały trzy godziny do rozpoczęcia balu. Za dwie powinnam się zbierać, by dopilnować wszystkiego na miejscu. Gdyby to zależało ode mnie, już dawno jechałabym do szkoły, tyle że za mój kostium odpowiedzialna była Rebeka. I spóźniała się.
– Gdyby coś się nie udało z suknią – mama mówiła to samo po raz setny. – Mam w zanadrzu dwa stroje, w których możesz iść przebrana... Za Jaye Dean.
Czułam się odrobinę winna. Razem z Eką przekonałyśmy wszystkich, że idziemy przebrane za swoje złe wcielenia. Ja za Jaye Dean, ona za Plotkarę. Początkowo rzeczywiście taki był plan, ale po całym zajściu z Violeurem obie się zmieniłyśmy. Rebeka próbowała odzyskać swój dawny blask. Ja przestałam walczyć z otaczającym mnie mrokiem i pozwoliłam mu się pochłonąć.
– Wszystko będzie dobrze, mamo.
Musi być.
Ponieważ był to ostatni bal Agrestów, mama poczuła się w obowiązku do ściągnięcia moich braci i Kat, by zrobić naszej czwórce pamiątkowe zdjęcie. Właśnie dlatego niezadowoleni bliźniacy czekali w salonie, robiąc na ławie notatki z prawa karnego, a Kat w najlepsze esemesowała ze swoim chłopakiem.
– Jestem! – Do holu wpadła moja przyjaciółka. Spryciula już uczesała się i zrobiła większość makijażu. Nie pomyślałam o tym. – Dawaj Emma, lecimy nie śpimy!
Rebeka wepchnęła mi czarny pokrowiec i pudełko ze szpilkami, które zgodziła się mi pożyczyć. Ugięłam się pod ciężarem obu rzeczy.
– Nie trzeba wam pomóc? – zaoferowała usilnie mama, najwyraźniej próbując być w jakikolwiek sposób potrzebna.
– Nie, dzięki! – krzyknęłam, nim zamknęłam drzwi od pokoju.
Rebeka rozłożyła na moim łóżku całe swoje stanowisko: kuferek z kosmetykami do makijażu, liczne pędzle i pędzelki, pudełko na biżuterię, buty dla siebie i torebkę. Zaraz zaciągnęła mnie do toaletki. Rozczesała moje długie blond włosy i ułożyła je w ozdobne upięcie. Z niepokojem zerkałam na zegarek, patrząc, jak mijają cenne minuty.
Eka spryskała mi włosy lakierem. Pędem zgarnęłam swoje kosmetyki i zaczęłam się malować, gdy moja przyjaciółka dopadła do łóżka i wciągnęła na siebie swoją sukienkę. Zaraz wróciła do mnie. Myślałam, że zamierzała poprosić, bym ją zapięła, ale ona po prostu zabrała mi z dłoni eyeliner.
CZYTASZ
Spowita w Mroku
FanfictionEmma Agreste przeżyła już parę przygód w swoim osiemnastoletnim życiu. Dwa lata później wciąż boryka się z konsekwencjami wydarzeń z udziałem Władcy Ciem i boleśnie przekonała się, że zmiana stron rzeczywiście nie rozwiązała wszystkich problemów. Tr...