Najszybciej jak mogłam dotarłam do nowych bohaterów, którzy stracili biżuterię. Podzieliłam się z nimi akumą. Jednak to wciąż były tylko połowiczne działania. Trzeba było unieszkodliwić Feliksa.
Mama wraz z tatą, ciotką Alyą i wujkiem Nino odebrali jednemu z więźniów Miraculum Konia. Rzucili je Tristanowi. Pstryknęłam palcami. Z jego zegarka wyfrunął biały motyl. Tris spojrzał na mnie przelotnie, nim przemienił się w Ariona.
Dalej, Luka z Chloe próbowali pokonać nowych właścicieli Miraculum Węża i Czarnego Kota. Zanurkowałam na nowego Viperiona. Stratowałam niczego niespodziewającego się wroga, nim mógłby użyć Drugiej Szansy. Runął na ziemię. Odebrałam mu bransoletkę i oddałam ją Luce.
– Dziękuję, Wyklęta – powiedział, gdy odebrałam od niego motyla.
Pokiwałam głową, nim ponownie wzbiłam się w powietrze z Miraculum dla taty. Rozejrzałam się po polu bitwy. Mama pokonała złodzieja Miraculum Pszczoły. Nigdzie nie mogłam dojrzeć taty. Musiał walczyć gdzieś dalej. Dojrzałam za to mojego wuja. Stał na oddalonym od pola bitwy dachu. Otaczały go największe, najgroźniejsze potwory. Zatem zachował dla siebie Miraculum Pawia. Moje Miraculum.
Wiedziałam, ile potrzeba wysiłku, by kontrolować kilka amoków. Były jak szczeniaki: wystarczy, że na chwilę się odwrócisz, a zdemolują pokój. Sądząc po ilości obecnych tu potworów, Feliks musiał się skupić wyłącznie na nich. Gdyby udało mi się przedrzeć, musiałby zdecydować na kim skupić uwagę.
Zanurkowałam. Potwór wyglądający jak ogromny jaszczur stanął na tylnych łapach. Odbiłam w bok, ale i tak dostałam pazurem. Stęknęłam, łapiąc się za bok. Piekielnie zabolało, ale nie rozdarł kostiumu. Jaszczur wrócił na swoje miejsce, nie poświęcając mi już uwagi.
Spróbowałam z innej strony. Biały jak śnieg smok zaryczał ostrzegawczo na mój widok, podobnie warujący przy nim niedźwiedź. Poleciałam wyżej, prawie pod same chmury.
Moja laska zawibrowała. Uchyliłam ozdobę na jej czubku, by odebrać połączenie.
– Eragon odwróci uwagę jaszczura – rzucił Tristan, dysząc. – Zleć tu do mnie, przeniosę nas do wewnętrznego kręgu Feliksa.
– Lepiej przenieś Louisa. Moc Bruna unieszkodliwi go.
– Twój brat jest... poważnie ranny. Nie może walczyć.
Na chwilę zapomniałam machać skrzydłami. Poderwałam się, by nie spaść w promień rażenia jaszczura i odfrunęłam kawałek dalej. Po moim ciele rozszedł się prąd furii.
Jak. On. Śmiał. Zranić. Mojego. Brata!
Zrobiłam beczkę i zaczęłam spadać głową w dół. Machnęłam parę razy skrzydłami, lecąc ku Tristanowi.
– Otwórz portal.
– Wyklęta...
– Błagam cię, nie idź ze mną.
Tristan rozłączył się. Mignęło światło i w drodze otworzyła się wyrwa. Pomachałam szybciej skrzydłami i wleciałam w nią.
Wyłoniłam się pomiędzy łapami jaszczura. Przeleciałam obok jego ogona, kiedy próbował odgonić od siebie pioruny.
Pośrodku kręgu stał Feliks w niebieskim fraku. Patrzył przed siebie, komenderując swoim podwładnym i potworom. Zobaczył mnie na dwie sekundy, nim wpadłam w niego. Chwyciłam go za poły fraka i szarpnęłam w górę. Wuj krzyknął, łapiąc mnie za ramiona.
Potwory odwróciły się do nas. Jaszczur i niedźwiedź rzuciły się na mnie. Ten pierwszy znowu drasnął mnie pazurem, tym razem w udo. Syknęłam, machając uparcie skrzydłami, dopóki nie mogli mnie dosięgnąć.
CZYTASZ
Spowita w Mroku
FanfictionEmma Agreste przeżyła już parę przygód w swoim osiemnastoletnim życiu. Dwa lata później wciąż boryka się z konsekwencjami wydarzeń z udziałem Władcy Ciem i boleśnie przekonała się, że zmiana stron rzeczywiście nie rozwiązała wszystkich problemów. Tr...