I got used to the darkness in you

462 37 46
                                    

Zdradzę wam sekret: ta brawura, którą wykazują się więźniowie w trakcie aresztowania, to bujda.

Wsadzono mnie do furgonetki. Wnioskując po ciężkich krokach, razem ze mną wsiadło mnóstwo mężczyzn. Posadzono mnie na ławce, a dwaj oficerowie zasiedli po obu moich stronach tak blisko, że czułam się jak w puszce sardynek. Skute nadgarstki wbijały mi się w kręgosłup. Dobrze, że miałam worek na twarzy, to nie widzieli, jak drżały mi usta. Poczułam nieznośny ucisk w piersi. Zrobiło mi się niedobrze.

– To na pewno ona? – spytał cicho jeden z nich.

– Na nią dostaliśmy namiary.

– Nie może mieć więcej niż osiemnaście lat.

– Naprawdę wcześniej była Azulą?

Trzy tysiące dziewięćset dziewięćdziesiąt na pięć.

Jestem aresztowana.

Pierwiastek z dwóch tysięcy sto dwunastu.

Jestem aresztowana.

Jestem aresztowana!

Zmusili mnie do wstania z ławki. Nie zdążyłam stanąć na nogach, a wyprowadzili mnie z samochodu. Nie trafiłam w stopień i upadłam przy wysiadaniu. Uderzyłam kolanami o bruk, aż zaszczękały mi zęby. Energicznie postawili mnie na nogi i szarpnęli.

Poprowadzili mnie pochyloną do budynku. Szliśmy krętymi korytarzami. Popychali mnie to w prawo, to w lewo. Dobiegały mnie czyjeś głosy, których nie rozpoznawałam. Oddech rwał mi się coraz bardziej. Nogi nie były mnie w stanie podtrzymywać. Ostatni odcinek byłam wleczona.

Rozległo się piknięcie. Ktoś nacisnął klamkę i wprowadzono mnie dokądś. Szurnęło krzesło. Posadzono mnie na niewygodnym, plastikowym siedzisku. Rozkuto mi ręce tylko po to, by tym razem nałożyć mi kajdanki z przodu. Były cięższe, chyba na łańcuchu.

Jednym szarpnięciem ściągnęli mi z głowy kaptur, wyrywając kilka włosów. Oficerowie wyszli, pozostawiając mnie samą.

Wpatrzyłam się w swoje skute dłonie. Położyłam je na stole, do którego mnie przykuto, czekając. Nikt jednak nie wszedł. Cisza aż piszczała mi w uszach.

Musiałam być w placówce DGSI. Podobnie wyglądała sala, do której dwa lata temu zabrał mnie Daniel, bym złożyła zeznania. Nie byłam wówczas przykuta do stołu.

Zerknęłam na duże lustro weneckie. Może ktoś właśnie obserwował mnie zza niego, wystawiając moją cierpliwość na próbę. Widziałam takie zagrywki na filmach. Chcieli mnie wystraszyć. Cóż, udało im się.

Przymknęłam powieki, oddychając głęboko. Jeszcze raz przywołałam działania, tym razem trochę łatwiejsze. Proste dodawanie. Potem dołożyłam odejmowanie, mnożenie i na koniec dzielenie. Nic się nie zmieniło, więc spróbowałam potęgi i pierwiastki. Byłam już przy logarytmach, a nadal nikt nie wszedł do pokoju.

Nie było tu zegara, a mój zegarek został zabrany. Podobnie jak inne rzeczy. Mimo to byłam pewna, że musiało minąć sporo czasu. Nie wiem, godzina, dwie, trzy? Zepchnęłam niepokój na bok i wróciłam do działań. Zaczęło mi burczeć w brzuchu. Jadłam tylko przed egzaminem.

Wreszcie szczęknęły drzwi. Do środka wszedł wysoki mężczyzna w garniturze. Rzucił na stół teczkę, zasiadając naprzeciw mnie. Otworzył powoli akta.

– Emma Emily Agreste. Jaye Dean. Azula. Wyklęta. Które imię preferujesz?

Milczałam. Mężczyzna westchnął.

– Powiedz mi, po co to wszystko?

Nie widziałam sensu w unikaniu odpowiedzi, więc wyśpiewałam wszystko jak na spowiedzi. Mimo to mężczyzna zaczął mnie pytać od nowa. Maglował mnie bezlitośnie. Przekręcał każde wypowiedziane słowo, a potem zadawał dodatkowe pytania, przez które sama się gubiłam. Nie byłam już pewna czy ukradłam broszkę, by pomagać innym czy odebrać Miracula Biedronce. Zwątpiłam czy uczyniłam cokolwiek dobrego. Nie wiedziałam już nawet czy wcześniej jako Azula pomagałam Danielowi od początku czy dopiero, gdy postawili mnie pod ścianą. Robiłam się coraz bardziej głodna, ale nie zgodził się przynieść mi nawet szklanki wody, dopóki nie odpowiem na jego pytania. A ja przecież to robiłam.

Spowita w MrokuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz