Dzień jak co dzień - każdy mógłby tak powiedzieć... Każdy z wyjątkiem mnie, Nazywam się Louis Tomlinson mam 25 lat i jest to mój pierwszy dzień w pracy. Nie mam żadnego doświadczenia w pracy z dzieciakami (pomijając tygodniowe zajęcia w kilku świetlicach podczas tegorocznych wakacji czy zajęcia praktyczne), a co dopiero ze studentami. Tak czy siak nadal tego nie rozumiem. Jak można zastąpić jednego z lepszych profesorów, kolesiem, który tyle co obronił magistrat? Jestem totalnie zielony w nauczaniu, nawet nie zdążyłem być asystentem! Wszystko za sprawą tego, że profesor który odchodził uczył mnie i pamiętał moje prace, cóż nie były one najgorsze... Były dobre, nawet bardzo dobre, ale to nie znaczy że mogę być pedagogiem... Potrzebowałem kasy, owszem, sprzedaje nie raz moje obrazy za naprawdę grube pieniądze, ale utrzymywanie się jako artysta wcale nie jest takie kolorowe. Jednego dnia gdyby wypadło mi z kieszeni pięćdziesiąt funtów nawet bym się nie przejął, bo wiedziałem że zaraz i tak będę miał kolejne zlecenie i kolejna osoba zapłaci naprawdę sporo kasy za kawałek mojej duszy na płótnie. Zaś w momencie zastoju, kiedy nie ma zamówień i zainteresowania moją twórczością zastanawiam się na ile starczy mi choćby jeden funt. Zbliżałem się do uczelni, gdyby nie fakt, że jestem dobrze ubrany i mam w ręku aktówkę, wielu ludzi myślałoby, że jeszcze się uczę...
Pierwsze zajęcia zaczynałem za 20 minut. Trzymałem w ręku kubek z świeżo zaparzoną kawą której bardzo potrzebowałem, wcześniej bałem się że się spóźnię, przebicie się przez Londyn autobusem w godzinach gdzie mnóstwo ludzi jedzie do pracy a uczniowie do szkół jest prawdziwym wyczynem. Cieszyłem się że miałem chwilę czasu dla siebie, nie musiałem od przekroczenia progu biec do pracowni. Siedziałem jeszcze w pokoju socjalnym wraz z Liamem - wykładowcą historii sztuki. Bardzo miły i towarzyski 28 - latek, którego poznałem w dniu w którym, poproszono mnie o przyjęcie tej posady. Przez chwilę siedział przy stole zaznaczając coś w tabelach wyświetlanych na ekranie tabletu. Pamiętam do dziś, że nie mogłem uwierzyć gdy usłyszałem jak bardzo potrzebują tutaj mojej osoby.
Piliśmy kawę i właśnie szatyn powiadomił mnie o tym, że mój pracodawca Nick rektor uczelni na której wykładam, organizuje drobną imprezę integracyjną w formie piwa, drinka czy po prostu szklanki whisky w barze, po czym wstał i zaczął zbierać swoje rzeczy. Patrzyłem na wysokiego szatyna, który sprawdzał godzinę na swoim zegarku na nadgarstku. Stał przy stoliku dopijając swoją kawę, kiedy zadzwonił dzwonek. Szybko zabrałem moje rzeczy i kubek z kawą ze sobą. Nie lubię spóźniać się gdziekolwiek, a co dopiero na własne zajęcia. Pożegnałem się więc z szatynem po czym wyszedłem z pokoju. Gdy tylko zamknąłem drzwi poczułem jak bardzo podłoga jest twarda... I jak gorąca jest moja kawa, która wylała się na moją koszulę. Ocena tamtejszej sytuacji? Była jednoznaczna: "Kurwa mać!". Byłem wściekły, paliła mnie klatka piersiowa, moja koszula miała przepiękną brązowo złotawą plamę...- O Boże przepraszam! - Do moich uszu dotarł głęboki, lekko ochrypnięty głos. Uniosłem wzrok by zobaczyć jaki idiota nie patrzy jak chodzi i... Słodki Jezu... Widział ktoś kiedykolwiek piękniejszą istotę? To jest złe, naprawdę złe ale nie mogłem przestać patrzeć. Wysoki, szczupły chłopak patrzył na mnie ogromnymi, szeroko otwartymi z przerażenia zielonymi jak szmaragd oczami. Z pewnością był studentem dlatego nie mogłem tak myśleć ale proszę o zrozumienie... Trzymał się za głowę i mamrotał cały czas, że bardzo przeprasza. Nie wiem jak to możliwe by chłopak mający około dwudziestu lat mógł wyglądać uroczo, ale teraz właśnie tak było. Jego zakłopotanie było tak słodkie, że miałem Ochotę się naprawdę rozczulić.
Hehe, wróciłam to był rok 2015 kiedy zaczęłam pisać to opowiadanie... Mamy 2020. To jest total crap który próbuje jakoś uratować, nie liczcie na wiele xD przy poprawionych rozdziałach postawię "•" więc jeśli czytasz to po raz pierwszy (stara, kto by wrócił do tego gówna?) to możesz śmiało pominąć całą tą notkę.
CZYTASZ
Naked (+18)
FanfictionLouis jest wykładowcą na Camberwell College of Arts. Harry jest tylko niezdarnym i dość perwersyjnym studentem.