• Part 23 "And pieces of memories fall to the ground"

5.4K 385 21
                                    

Piosenkę proszę włączyć gdy dojdziecie do perspektywy Harry'ego.

_________________________________

*ZAYN*

Louis snuł się po mieszkaniu jak cień, a z każdym dniem, wyglądał coraz gorzej, nie jadł, nie golił się... Jedynie pił, i oglądał filmy, jeszcze co zauważyłem to to, że zaczął malować, a nie robił tego od czasu ukończenia studiów. Ja i Liam martwiliśmy się o niego, Harry nie zrobił żadnego kroku. Nie zrobił nic by przekonać do siebie Louisa, nie zadzwonił do mnie, nie pisał do niego. Nie miałem zielonego pojęcia co chodzi mu po głowie.

Kilka dni później postanowiłem pogadać z tym chłopakiem. On i Lou byli parą idealną, uzupełniali się, sprawiali, że w domu zawsze było wesoło, pomimo iż Louis bał się przy nim być sobą. W sumie, on bał się być sobą przy wszystkich. Bał się, że znów ktoś postąpi z nim tak, jak człowiek który obdarł go z pewności siebie, odebrał mu godność i sprawił, że Tommo czuł się jak ostatnia szmata. Dlatego bał się związku i nigdy nie ulegał drugiej osobie. Bał się dominacji... Gdy Harry skończył zajęcia wysłałem mu sms-a by spotkał się ze mną w kawiarni niedaleko uczelni. Czekałem jakieś 20 minut, a po chwili zjawił się znajomy, zielonooki brunet z loczkami.

- Witaj. - Mruknął cicho. Wiedziałem, że był zagubiony w całym tym nieporozumieniu, czułem to na kilometr.

- Cześć i proszę cię, nie zachowuj się jakbym miał cię zabić. - Uśmiechnąłem się co drugi odwzajemnił cierpko.

- Przejdźmy do rzeczy Zayn... Ja po porostu nie wiem co mam zrobić...

*LOUIS*

Bodajże od trzech tygodni nie chodziłem do pracy, ku mojemu zdziwieniu Liam powiedział że nie zwolniono mnie, Grimshaw sądzi ze jestem zbyt dobry i po prostu znaleziono kogoś na zastępstwo. Nie chciałem spotkać Harry'ego, nie chciałem żyć, miałem dość... Kurwa! Dość bycia ciotą w oczach innych! Przez tyle lat byłem tak bardzo pewny siebie, miałem swoje zasady, zawsze to JA byłem tym, który zarządza całą sytuacją, a on... Jeden człowiek sprawił, że cała moja powłoka, która chroniła mnie przed światem, skrywała prawdziwego mnie pękła, uderzyła o ziemię i roztrzaskała się na miliony kawałeczków. On zdjął każdą warstwę "pewnego siebie chuja" chroniącą moje serce przed ponownym rozdarciem. Zdejmował je bez trudu, pozostawiając mnie nagiego z moimi uczuciami, których nie potrafiłem opanować, których nie potrafiłem okazać, których się bałem... Bałem się miłości. Kiedyś się zakochałem i potraktowano mnie jak sukę, szmatę do podłogi. Bawiono się mną na prawo i lewo wykorzystując moją uległość i naiwność. Od tamtego czasu nie potrafiłem znów zaufać, nie chciałem się zakochać. Lubiłem związki bez zobowiązań, które trwały jedną noc, może dwie. Liczyły się dla mnie atrakcyjność i to czy ktoś lubi dobre pieprzenie. Z czasem mi się znudziło, nie chciałem Liczyłem na to, że Harry jest tym samym co inni, że przelecę go i damy sobie spokój.

Myliłem się... Pokochałem go i ukrywałem te uczucia, a pod wpływem impulsu później odrzuciłem go, sorry.. Uderzyłem i nakrzyczałem nie wyjaśniając nic. Zachowałem się jak idiota, myśląc, że każdy postępowałby ze mną tak samo.

Harry był inny.

*HARRY*

Od spotkania z Zaynem czyli od prawie dwóch tygodni, po mojej głowie szalały słowa naszej rozmowy.

- Louis był zwykłym studentem, na początku byliśmy razem, ale to chyba ci opowiadał. Więc... Później poznał Stana, byli hmm... Bardzo w sobie zakochani? To można było powiedzieć jak widziało się ich po raz pierwszy, drugi, trzeci... Setny... Niby szczęśliwi, zakochani w sobie, a z czasem Louis przestał być tak wesoły, stał się cholernie wrażliwy i wtedy, któregoś dnia zobaczyłem coś czego nikt nie chciałby widzieć. Jego ciało w siniakach, a on skulony w kącie łazienki. Powiedział mi o wszystkim dopiero po dwóch tygodniach od tamtego wydarzenia... Gdy szukałem go jak idiota po jego ulubionej części parku i zastałem go płaczącego pod drzewem, z liną w ręce. Wtedy w końcu powiedział mi że nie może już żyć jako popychadło, maszynka do seksu, że nie może dłużej udawać, że wszystko jest okej, wybaczać w nieskończoność i dawać tysiąc ostatnich szans. Przeszedł długą drogę, by stać się silnym, w jego sercu miejsce na miłość próbował zapchać przypadkowymi znajomościami, a nocą wył w poduszkę u mojego boku, ale z czasem podniósł się i ukończył studia.

- Ale, jak mogłeś nie zauważyć co się dzieje?

- Jest za dobrym aktorem... Ale, przerwałeś mi. Gdy skończył studia, zaczął pracę, a tam pojawiłeś się ty. Ty zacząłeś budzić w nim uczucia, sprawiać, że dopuścił do siebie miłość lecz nie pozwolił jej wyjść na zewnątrz, a teraz ty, musisz sprawić by się otworzył. Pamiętaj Harry, on cię kocha, ale boi się tego, boi się miłości. Potrzebuje delikatności, której nie zaznał poprzednio, a teraz wybacz. Muszę iść. Mam nadzieję, że nasza rozmowa nie będzie stratą czasu.

Jak on do cholery wyobrażał sobie moje ponownie spotkanie z Louisem? Jak ja miałem go do siebie przekonać? Początkowo nie miałem cholernego pojęcia jak to zrobię, dopiero wieczorem mnie natchnęło.

*LOUIS*

W końcu postanowiłem iść do pracy, nie mogłem ukrywać się do końca życia.

Nie spotkałem Harry'ego przez cały dzień. Może to i lepiej... Na przerwie na lunch wyszedłem na chwilę z sali do Liama zapytać go czy przyjdzie do nas na obiad, tak jak chciał tego Zayn, gdy wróciłem nadal nie było tam studentów, a na moim biurku znalazłem dwie białe koperty, jedna prostokątna, a druga okazała się być kopertą z płytą w środku, na niej napisane było "Otwórz w domu" Postanowiłem schować wszystko do teczki, przez resztę zajęć czekałem jak idiota na przyjście do domu, by odczytać zawartość listu.

Po powrocie do domu od razu wparowałem do mojego pokoju i odpaliłem na laptopie piosenkę z płyty jak się okazało był to kawałek zespołu Sum41 - "With me". Z kieszeni teczki wyjąłem kopertę, otworzyłem ją i moje oczy zaczęły śledzić litery napisane czarnym tuszem, pochyłym, starannym pismem, gdzieniegdzie jednak widziałem poskreślane wyrazy, a nawet całe linijki.

Witaj Louis.

Ugh, dziwnie jest mi się tak "odezwać". Rozmawiałem z Zaynem i chcę powiedzieć, yhh napisać Ci parę słów. Na początku chciałem o Tobie zapomnieć, chciałem odejść i dać Ci spokój, ale po prostu nie potrafię. Nie potrafię przestać kochać.

Dlaczego "with me"? Bo czuję się podobnie, jak w tej piosence.

Nie chcę aby to co jest między nami, kiedykolwiek się skończyło. Chcę żebyś wiedział, że ze wszystkich sił nie pozwolę temu odejść, będę walczył o Twoją miłość. Te słowa to moje serce i dusza, ta piosenka dosłownie mnie opisuje Louis. I zaczekam do tej chwili, kiedy będziesz wiedział, że ja nie kłamię, że wszystko jest szczere i prawdziwe. Wykrwawię moje serce, aby pokazać Ci, że nie odejdę. Niewypowiedziane myśli zawsze budzą wątpliwości, więc... Dlaczego nie chciałeś mi o sobie powiedzieć? Dlaczego nie potrafiłeś powiedzieć mi o wszystkim? Zapewniłem Cię że Cię kocham, powiedziałem Ci to w twarz. Pamiętasz? Rozumiem, że się bałeś, że nie chciałeś być słaby, ale przy mnie Lou możesz być kim chcesz, a ja nigdy, nie odejdę. Dlatego proszę. Spróbujmy raz jeszcze. Proszę Louis...

Bo jesteś wszystkim, czego pragnę.

Nie pisałem na czysto, na dowód tego, że wszytko wobec Ciebie, jest szczere.

Patrzyłem na kartki wsłuchując się w muzykę, po moich policzkach płynęły łzy i zastanawiałem się jak mogłem nie okazywać mu miłości. Z kieszeni spodni wyjąłem telefon i wybrałem numer chłopaka.

- Halo?

- Hazz... - Jęknąłem zagryzając wargę, tak bardzo brakowało mi jego głosu. Zacisnąłem powieki i wziąłem głęboki wdech. - Proszę spotkajmy się.

- Jutro, przyjadę po ciebie o 18.

______________________________

Znów długo nie dodałam. Przepraszam, po prostu nie wysypiam, trochę tracę przez to na zdrowiu i po prostu nie mam siły. Wybaczcie...

Naked (+18)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz