Na wstępie chcę podziękować za ponad 5 tys. wyświetleń. Jesteście mega! :D Również dziękuję za +300 gwiazdek i w ogóle <3
HARRY'S POV
Czekałem na jakąkolwiek reakcję Louisa. Prócz ostatniego zdania nie powiedział nic więcej i patrzył na mnie wyczekująco. Ja naprawdę nie miałem pojęcia co teraz zrobi on, ja czy Zayn który z resztą czekał pod drzwiami jak pies. Dobra, w sumie to nawet jestem w stanie go zrozumieć, skrzywdziłem (Ale cholera nieświadomie!), jego przyjaciela... Z tym, że wyjaśniłem wszystko. Teraz żyłem tylko sytuacją sprzed kilku godzin.
Jak tylko Louis trzasnął drzwiami zorientowałem się, ze musiał słyszeć rozmowę. Nawet za nim wybiegłem w samych bokserkach, krzyczałem, wołałem go. Byłem głupi... Po cholerę poszedłem do innego pomieszczenia? Przecież gdybym rozmawiał przy nim do niczego by chyba nie doszło, ewentualnie szybko bym mu wszystko wytłumaczył.
Spuściłem głowę popatrzyłem na swoje dłonie.
- Bo wiesz... - Szepnąłem. - Gemma jest samotną matką. Jej chłopak nie żyje, mieli wypadek, przeżyła Gemma i malutka Roxane, on zginął, ledwo daje sobie radę, mała jest dla mnie całym światem... Jest jej ciężko. Lou-is... - Chciałem powiedzieć zdrobniale, jednak nie wiedziałem czy teraz mogę tak do niego mówić. - Często prosi mnie bym zajął się małą, a ona jest dla mnie całym światem, kocham ją jak drugą Gemmę i...
- Ej, jest okej... - Louis mruknął i po chwili poczułem jego ciepłą dłoń na moim policzku. - Rozumiem. Ale, Hazz możesz wrócić do domu? Nie chcę być niemiły, ale potrzebuję tego, by być sam. - Wymamrotał po czym zjechał dłonią z policzka, pod moją brodę zadzierając moją głowę tak, by spojrzeć mi w oczy. Zamarłem.
Kocham jego oczy, niebieskie, jak ocean. Taki wzburzony ocean.
Piękne.
Pokiwałem jedynie głową i chciałem wstać, gdy szatyn przytulił się mocno do mnie. Mając głowę w zagłębieniu jego szyi poczułem należący do niego zapach i od razu się nim zaciągnąłem. Zapach jego perfum i po prostu zapach Louisa, który uwielbiałem od samego początku. Uwielbiam go, po prostu jest dla mnie wszystkim. nie mogłem pojąć tego, że zakochałem się w nim tak szybko, oraz w to, że właśnie przytulamy się na jego łóżku. Wyswobodziłem się z jego uścisku i wyszedłem z jego pokoju. W kuchni czekał Zayn z... Moim profesorem od historii sztuki? No nieźle...
- Um... dobry wieczór profesorze. - Wymamrotałem cicho zawstydzony sytuacją. Nigdy nie powiedziałbym, że profesor Payne jest gejem. Na dodatek jest z kumplem faceta którego kocham,a tym samym na tysiąc procent mogę być pewien, że wiedział o całej sytuacji.
Payne zmierzył mnie wzrokiem i pokiwał głową. Nie zwróciłem jednak na to uwagi gdyż cały czas czułem na sobie wzrok Zayna, który wręcz ociekał jadem. Unikając kontaktu wzrokowego z mężczyzną od razu poszedłem do korytarza, ubrałem buty i wyszedłem. Nie chciałem nawet się że żegnać z obawy, że brunet skoczy mi do gardła za chociażby jedno słowo więcej.
Wsiadłem do samochodu i oparłem głowę o kierownicę. Jaki ten dzień był popieprzony... Zjebałem, ale naprawiłem... Chyba, a co jeśli Louis stwierdził, że kłamię i nie będzie chciał mnie już nigdy więcej widzieć? Było już na to za późno. Westchnąłem z bezsilności i odpaliłem silnik.
Siedziałem na kanapie w salonie, było już dość późno, na szczęście jutro nie musiałem wcześnie wstawać na zajęcia, tak czy siak nie wiem czy ukończę ten rok. Miałem drobne problemy przez które nie uczęszczałem dość długo na zajęcia i prawdopodobnie już teraz mogłem wybierać papiery i wychodzić. Patrzyłem tępo w ekran telewizora gdy do moich drzwi ktoś zapukał.
Zerwałem się z miejsca i pośpiesznie zmierzyłem w stronę drzwi wejściowych. Zerknąłem przez wizjer i nie wierzyłem własnym oczom.
To był Zayn...
Na początku miałem ochotę nie otwierać mu i czekać, aż sobie pójdzie. Jednak po pierwsze: byłoby to cholernie infantylne, a po drugie: on i tak widział światło telewizora w salonie i światło zapalone w kuchni. Otworzyłem mu drzwi a on rzucił krótkie "cześć, mogę wejść?" w moją stronę. Otworzyłem szerzej drzwi w zapraszającym geście a brunet wszedł do środka.
Szczerze? Od kiedy jest w stosunku do mnie taki miły?
- Słuchaj możesz mi powiedzieć co tu robisz i o co cho... - Nie dał mi dokończyć łapiąc mnie za ramiona.
- Louis mi o wszystkim powiedział i słuchaj młody... - Dźgnął mnie palcem w pierś. -Udało ci się i Louis ci wierzy, jeśli kłamiesz i serio masz bachora... To urwę ci jaja zrobię sobie z nich breloczek, przypnę go do kluczy, a one będą od mojego samochodu. Przysięgam ci, że cie do niego przywiążę, podpalę i będę ciągnął za sobą, bo Louis jest za dobry, by robić z niego jelenia. - Ostatnie słowa wypowiedział tak, jakby był jakimś jadowitym stworzeniem które właśnie chce mnie "poczęstować" swoją trucizną. Byłem wręcz przerażony.
- Roxane nie jest bachorem i jest moją siostrzenicą, nie waż się nigdy więcej tak o niej mówić. Co do tekstu o jajach i samochodzie. Dobrze, wezmę to sobie do serca. - Mruknąłem cicho i zauważyłem jak kąciki ust mężczyzny delikatnie drgnęły ku górze. Patrzył na mnie przez chwilę po czym pokiwał głową i wyszedł.
Po "wizycie" Zayna, miałem mętlik w głowie.
CZYTASZ
Naked (+18)
FanficLouis jest wykładowcą na Camberwell College of Arts. Harry jest tylko niezdarnym i dość perwersyjnym studentem.
