• Part 8 "The heat, where you lay."

10.2K 561 36
                                    

Po wspólnym prysznicu wróciliśmy do sypialni, tym razem to on był wtulony we mnie. położył głowę na mojej piersi a jego jeszcze wilgotne włosy łaskotały moją skórę. Wsłuchując się w jego spokojny oddech nie zorientowałem się kiedy zasnąłem.

Gdy się obudziłem Harry'ego nie było u mojego boku. Usłyszałem gwiżdżący czajnik w kuchni więc z uśmiechem na ustach wyszedłem z pokoju. Ku mojemu zaskoczeniu w kuchni nie spotkałem Loczka, a mojego przyjaciela i Liama siedzącego przy stole.

- Gdzie jest Harry? - Zapytałem zaspanym i lekko zachrypniętym głosem. Zayn popatrzył na Liama po czym dwie pary czekoladowych oczu skierowanych było w moją stronę.

- Kto? - Malik zapytał marszcząc brwi.

- Harry. - Wysoki, brunet, kręcone włosy, zielone oczy... - Zacząłem opisywać chłopaka, a miny mężczyzn były coraz bardziej zdezorientowane.

- Nie było tu takiego. - Szatyn powiedział spokojnym tonem. - Musiał wyjść, to by wyjaśniało otwarte drzwi od mieszkania. - Mruknął, a brunet przytaknął patrząc na mnie. Był zamyślony. Pokręciłem głową i wróciłem do pokoju. Dziwnie się czułem. Wszystko się we mnie kłębiło. Wszystko mam na myśli uczucia, które toczyły wojnę między sobą. Z jednej strony byłem zawiedziony z drugiej osiągnąłem swój cel i teraz czułem dziwną, pustkę? Po czym zastanawiałem się po co ja to tak przeżywam. Zrobiło mi się nieprzyjemnie słabo.

Położyłem się do łóżka. Potrzebowałem snu, snu który nie nadchodził. Cały czas miałem przed oczami dzisiejsze wydarzenia. W pokoju unosił się jeszcze zapach jego perfum i ten należący po prostu do niego. On był piękny. Niezwykle piękny i dopasowany do mnie. Nie wiem dlaczego tak myślałem. Leżałem beznadziejnie gapiąc się w sufit. Wtedy drzwi do sypialni otworzyły się, do pokoju wszedł mój przyjaciel.

- Śpisz? - Szepnął ledwo słyszalnie.Jak zawsze, niewyobrażalnie uprzejmy.

- Nie. - Mruknąłem cicho. Chyba zabrzmiało to lekko gburowato, postanowiłem to poprawić. - Nie śpię. - O, teraz lepiej. Przyszedł, jak zwykle troszcząc się o mnie, a ja zbyt mocno go kocham i jest mi zbyt bliski, przez co po prostu niedopuszczalnym dla mnie jest odezwać się niemiło. Chyba że się przekomarzamy... Poczułem jak materac ugina się pod jego ciężarem,a później jak jego ramiona owijają się wokół mnie.

- Kto to jest i co zrobił mojemu Lou? - Brunet zapytał z troską w głosie. Przez dłuższą chwilę milczałem i zbierałem myśli.

- Jest Liam? - Wymamrotałem z nadzieją. Poczułem jak wzdycha z lekką irytacją, że zmieniam temat.

- Tak, tak jest w moim pokoju. - Zayn mruknął cicho.

To rusz się. - Warknąłem a brązowooki cicho się zaśmiał i ścisnął mnie mocniej po czym wypuścił. Założyłem dresowe spodnie i rozciągniętą koszulkę hollistera. Przypomniałem sobie, że wcześniej wyszedłem w samych bokserkach i poczułem zawstydzające gorąco wkradające się na moją twarz. Co prawda nie wstydzę się mojego ciała. Ładnie umięśnione, ozdobione tatuażem na klatce piersiowej i kilkoma drobnymi "rysunkami" na przedramieniu. Często chodzę po domu nago, lub skąpo ubrany, ale wtedy jestem z Zaynem i jemu jakoś specjalnie to nie przeszkadza. A dziś z nami był Liam.

- Co jest Louis? - Zayn wstał z łóżka i przyjrzał mi się dokładnie. Miał zatroskaną minę. Tylko nie to... on znów będzie przeżywał. Bardzo ale to bardzo się o mnie troszczy.

- Musimy pogadać, ale najlepiej w obecności Liama. - Rzuciłem spokojnie i wyszedłem z pomieszczenia. Poczłapałem przez długość całego mieszkania i zatrzymałem się przed drzwiami do których zapukałem.

- Zayn? Czemu pukasz? - Usłyszałem lekko rozbawiony głos szatyna.

- Liam, to ja, Louis. Możemy pogadać? - Byłem lekko niepewny, nie chciałem im obojgu zawracać głowy., ale jak miałem już o wszystkim powiedzieć to tylko gdy Liam będzie obok. Brunet stał obok przyglądając mi się uważnie.

- Wejdź. - Po tych słowach otworzyłem się drzwi, a szatyn siedział na łóżku bez koszulki. Powiem jedno. Zayn zawsze miał dobre oko do facetów, ale teraz przeszedł samego siebie. Usiadłem na brzegu materaca a Zayn wdrapał się na łóżko i usadowił pomiędzy nogami chłopaka opierając plecy o jego tors.

- Więc. Co do Harry'ego... To.. Pamiętasz tego chłopaka który omal nie wpadł nam pod samochód po imprezie integracyjnej? - Zapytałem patrząc na Liama.

- Przecież mówiłeś że go nie...

- Słuchaj. - Przerwałem mu. - Nie znałem go, co prawda wpadł na mnie wcześniej na korytarzu w pierwszy dzień, ale... On pozował u mnie dziś do aktu... - Na te słowa szatyn popatrzył na mnie z politowaniem.

- Styles... - Wypowiedział jego nazwisko tak jakby z niechęcią. - Student fotografii. - Westchnął i zmierzył mnie wzrokiem po czym uśmiechnął się szyderczo. - Nie powinieneś sypiać ze studentami.

- Coś z nim nie tak? - Zapytałem zmartwiony, a zachowanie szatyna wcale, ale to wcale mnie nie uspokajało.

- Nie, po prostu... Trochę mnie irytuje. - Przejechał palcami po karku opierającego się o niego bruneta. - Nie wiem czy wypada mi to mówić, ale następnym razem ukarz go za złe zachowanie na moich zajęciach. - Posłał mi bezczelny uśmiech i poruszył brwiami na co zaśmiałem się, lecz Zayn nadal patrzył na mnie z troską. Martwił się. Niestety.

- Chyba... Woah... Pójdę spać. - Ziewnąłem i podrapałem się po karku. Nie chciałem im przeszkadzać, no i czułem się dość niezręcznie w tej chwili - Dobranoc.

- Dobranoc. - Odpowiedzieli jednocześnie na co uśmiechnąłem się szeroko. Byli idealną parą. Podniosłem się z łóżka i wyszedłem z pokoju przyjaciela. Gdy znalazłem się juz w swoim łóżku, jakoś po godzinie udało mi się w końcu zasnąć.

Naked (+18)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz