Rozdział 13

2.3K 181 47
                                    

Jak się później okazało, nie zobaczyłem Harry’ego Stylesa następnego dnia, ani dnia po następnym. W zasadzie nie zobaczyłem nikogo.

Gdy tylko przekroczyłem próg domu, zostałem powitany przez moją mamę. Widok jej stojącej w przedpokoju kompletnie mnie zaskoczył, co poskutkowało tym, że wpadłem do środka jak rasowy pijak. Podczas mojego jakże wdzięcznego wejścia, mój żołądek postanowił wywrócić kozła i powykręcać wszystkie moje wnętrzności. Cały ból powrócił do mnie ze zdwojoną siłą, a moje ciało automatycznie musiało samo przyjść sobie na ratunek, który składał się z ogromnego grymasu na mojej twarzy oraz moich ramion owijających się wokół mojego brzucha. Usłyszałem, jak moja mama wciąga z sykiem powietrze, więc szybko opuściłem ręce i odchrząknąłem. Pozbycie się grymasu z twarzy zajęło mi nieco więcej czasu. Oczywiście, mama spytała, co się stało, na co odpowiedziałem, że nic – co było wymówką, w którą nikt nigdy nie wierzył. Biedna, wystraszona kobieta wysłała mnie do mojego pokoju i uparła się, że się mną zajmie, gdy patrzyła, jak jej syn próbował wdrapać się na swoje łóżko, co okazało się nie takie proste. Zabroniła mi chodzić do szkoły, dopóki nie wyciągnie ze mnie, co tak naprawdę się stało.

Nie chciałem jej tego mówić z bardzo wielu powodów. Nie chciałem, żeby zaczęła wariować i zaangażowała w tę sprawę jeszcze więcej osób, jak zrobiłyby to niektóre matki. Zayn i Louis nie sprali mnie znowu aż tak mocno. To wszystko bolało bardziej, niż tego tam w ogóle było. Nie chciałem też, żeby ta dwójka miała jeszcze więcej powodów do prześladowania mnie niż kompletne zero, które już mieli. Kto wie, do czego będą zdolni po dwóch dniach przerwy od znęcania się nad swoim kozłem ofiarnym? Nie chciałem nawet myśleć o tym, co stanie się, gdy wrócę do szkoły. Pewnie powinni być w tarapatach za to, co mi zrobili, ale to było moje życie i nie chciałem go ryzykować.

Teraz siedząc w moim pokoju, nie wpadłem w jakąś wielką depresję. Wciąż czułem się sobą, poobijanym i posiniaczonym sobą. Cały czas spędziłem oglądając telewizję i po prostu rozmyślając. Dużo myślałem. Głównie wracałem myślami do tego dnia. Wyobrażałem sobie siebie leżącego na ziemi, kiedy Louis unosił nogę, żeby wbić ją w mój brzuch. Nie poruszyłem się. Nie wydałem żadnego dźwięku. Wydawałem się martwy i dokładnie taki chciałem w tamtym momencie być. Teraz już tak nie uważam. Czuję się całkiem w porządku, gdzieś pomiędzy szczęśliwym a pieprzonym wrakiem. Może nie powinienem się tak czuć, ale tak właśnie było.

Zaczynałem się już nieźle nudzić i nie chciałem dłużej siedzieć w domu. Dostawałem też powoli świra od ciągłego przesiadywania w tym samym pokoju, zasypiając i budząc się tylko po to, żeby robić to samo od nowa. Chciałem iść do szkoły, oczywiście nie zobaczyć się z Louisem i Zaynem czy kimkolwiek, kto gapiłby się na mnie, bo wyglądałem, jakby przejechał po mnie tir.

Westchnąłem cicho i skrzywiłem się, mieląc kilka przekleństw pod nosem, gdy przewróciłem się na drugi bok, żeby popatrzeć na jedną ze ścian mojego pokoju. Wisiał na niej kalendarz rozgrywek naszej drużyny z dużym zdjęciem przedstawiającym cały zespół ze mną na boku i kilkoma mniejszymi ujęciami chłopców podczas gry. Oczywiście, na jednym z nich widniał Harry. Jak mogłoby go tam nie być? Szkoła chciała zrobić z niego bohatera, podczas gdy w pewnym sensie był moim. A przynajmniej tak zawsze chciałem na niego patrzeć – jak na bohatera – ale zajęło mu to chwilę, zanim postanowił w końcu ocalić swoją księżniczkę.

Tęskniłem za treningami. Nigdy wcześniej żadnego nie opuściłem i czułem się nieswojo, nie będąc tam z drużyną. Ciekawe, jak sobie beze mnie poradzą. W odróżnieniu od zawodników, nie było żadnego „rezerwowego” chłopca od wody, głównie dlatego, że nikt nie chciał nim być. Ja sam nie byłem raczej gościem, którego inni chcieliby naśladować.

The Water Boy (Narry) » tłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz