Rozdział 5

2K 203 24
                                    

To nie może się dobrze skończyć. Jeszcze nigdy nie zostałem przyłapany na łamaniu zasad. Louis i Zayn zazwyczaj bardzo zręcznie manipulowani mną, żebym robił głupie i szalone rzeczy. Musiałem powstrzymać się przed wzdrygnięciem, myśląc o wszystkich możliwych scenariuszach. Czy trener zabierze mi klucz do magazynu? Czy może będzie o wiele gorzej i stracę przez to moją pozycję asystenta drużyny – to znaczy chłopca od wody? Pomyślałem, że mogłem trochę osławić tę nazwę w ostatnich sekundach mojej pożal się Boże kariery. Była tylko jedna rzecz gorsza od utraty mojej posady. Zawiodłem trenera i najprawdopodobniej straciłem jego zaufanie.

W zasadzie, nie będzie tak źle nie musieć użerać się z Zaynem i Louisem cały czas. Będą mogli torturować niewinnych chłopców tylko na korytarzach lub pozą szkołą, gdzie i tak nigdy ich nie spotykałem.

Tak dobrze, Niall. Myśl pozytywnie.

To trwało jednak tylko kilka sekund, zanim mój wzrok powędrował na Harry’ego. Jeśli to był koniec dla mnie, to znaczyło, że nie będę mógł już więcej oglądać go podczas treningów. Nie będę mógł patrzeć na jego miłość do sportu ani na frustrację spowodowaną najmniejszymi błędami.

Zastanawiałem się, co siedziało mu w głowie, kiedy moje myśli skupiły się na jednym: na nim. Spojrzałem w dół na jego opalone ramię – na szczęście założył swoją koszulkę z powrotem – żeby zobaczyć, jak drgają mu palce. Na zmianę zaciskał pięści lub bawił się dłońmi. Był tak bardzo zestresowany jak ja.

Nie musiał robić tego, co powiedział mu Louis. Miał swój własny mózg, mógł myśleć samodzielnie. Mógł powiedzieć Louisowi jak wielkim idiotą jest. Jeśli nie zrobił tego wcześniej, pewnie powiedziałby mu to teraz, kiedy musiał przyjąć cios za cały zespół. Louisowi dobrze zrobiłby surowy, grożący głos Harry’ego.

Sam z łatwością mogłem zrobić wszystkie te rzeczy, o których myślałem, ale musiałbym liczyć się z o wiele większymi konsekwencjami. Zaczynam brzmieć jak Wybawiciel Liam.

Kiedy weszliśmy za trenerem do jego gabinetu, ustaliśmy tuż przed jego biurkiem. Stały tam dwa krzesła, ale nie poprosił nas, żebyśmy usiedli. Sam nawet nie zajął miejsca za swoim obłożonym papierami biurkiem. Stojąc, górował nad nami. Jego ręce były skrzyżowane na jego klatce, a jego oczy patrzyły na nas z góry.

Moje podenerwowanie osiągnęło szczyt, gdy czekałem, aż zacznie na nas krzyczeć, a moje ciało było przygotowane, żeby odskoczyć w tył. Miałem nadzieję, że mój niespokojny żołądek nie przełamie grubej, ciężkiej ciszy, która między nami wisiała.

- Teraz, chłopcy, zanim zaczniecie zastanawiać się, dlaczego zaprosiłem tu tylko was dwóch, powiem wam. – Ton głosu trenera był dziwnie spokojny.

- Niall, wiesz, że nie możesz używać kluczy do pomieszczeń szkolnych, kiedy tylko ci się zachce. Są przeznaczone do użytku tylko podczas zajęć sportowych i treningów. Nigdy wcześniej nie sprawiałeś żadnych problemów, dlatego dałem ci tę szansę, aby asystować mnie i drużynie.

Skinąłem głową, wiedząc to wszystko bardzo dobrze, pamiętając małą przemowę, jaką wygłosił, kiedy dawał mi klucze po raz pierwszy.

Potem obrócił się do Harry’ego.

- A ty, Styles, jesteś kapitanem drużyny. Zgodziłem się na to, bo wiedziałem, jak ciężko pracujesz i wiedziałem też, że jesteś kimś, komu mogłem zaufać, kto dobrze poprowadziłby zespół. To, co zobaczyłem na boisku to dwie osoby, którym całkowicie zaufałem, nieprzestrzegające moich zasad. Kiedy zespół upada, to liderzy przyjmują na siebie cios – wy dwaj.

Nie mogłem powstrzymać tych słów przed uderzeniem mnie, podczas gdy poczucie winy wręcz gotowało się we mnie. Harry miał nawet gorzej niż ja, co tylko bolało mnie bardziej.

The Water Boy (Narry) » tłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz