Rozdział 28

2.1K 162 72
                                    

Harry pokręcił głową i zwrócił wzrok w dół z westchnięciem, po czym sięgnął dłonią do kieszeni swoich spodni, by wyciągnąć telefon i sprawdzić czas, wzdychając ponownie.

- Nie sądzę, że Liam wróci, a muszę się zbierać, bo spóźnię się na terapię. - Zmarszczył brwi, wsuwając telefon z powrotem do kieszeni, po czym wplątał palce w swoje włosy.

Nie mogłem powstrzymać się przed zerknięciem wgłąb korytarza, podczas gdy razem z Harrym czekaliśmy przy drzwiach do sali gimnastycznej, bezowocnie szukając jakiegokolwiek sygnału, że Liam do nas dotrze. Od kiedy zaprowadził Louisa do gabinetu dyrektora, żaden z nas go nie widział. Czekaliśmy na niego w bibliotece, ale tam też się nie zjawił. Gdy minuty mijały w głuchej ciszy, zaczynałem dochodzić do wniosków, o których bałem się w ogóle myśleć, więc stwierdzenie, że martwiłem się o niego to mało powiedziane.

Miałem okropne przeczucie, że Liama nie było już w szkole.

To nie była jego wina i nie zrobił nic źle. Próbował tylko mi pomóc. Liam tylko troszczył się o swojego przyjaciela i chciałem mu się za to odwdzięczyć. Miewałem chwile, w których miałem przemożną ochotę wstać i pójść do gabinetu, żeby powiedzieć komuś, komukolwiek, że Liam był niewinny, a bójka odbyła się wyłącznie z mojego powodu.

Harry widział, że byłem nieco nerwowy, kiedy czekaliśmy na Liama, więc zapewniał mnie, że zaraz przyjdzie. Wiedziałem, że nawet on sam nie wierzył w swoje słowa, bo był bardziej skupiony na bawieniu się palcami, niż zamartwianiu się, czy Liam wróci.

Oczywiście moje myśli skoncentrowane na Liamie rozpłynęły się, gdy tylko zacząłem obserwować nerwowe odruchy Harry'ego. Chyba każdy zdekoncentrowałby się na widok tak silnej osoby robiącej coś, czego nawet nie byłby w stanie sobie wyobrazić. Już wspominałem, jak często mi się to zdarzało.

Tak, to zaczyna się robić nudne.

- Naprawdę muszę już iść, Niall. - Ponownie odezwał się Harry i odepchnął się od ściany, o którą się opierał, zakładając swoją torbę na ramię.

Pokiwałem głową, wzdychając z oczami wciąż wlepionymi w pusty korytarz przed nami. Starałem się najbardziej, jak mogłem, by zepchnąć niepokojące myśli na bok, abym czuł jedynie ulgę, jeśli zobaczę Liama idącego w naszą stronę. W zamian jednak musiałem radzić sobie z tym samym uczuciem, które nękało mnie w bibliotece.

- Mogę pójść z tobą? - Zapytałem Harry'ego, po czym odkaszlnąłem. - Może jeśli wyjdę z tobą na zewnątrz, da mi to trochę więcej czasu na unikanie tego, co nieuniknione. - Mimowolnie zaśmiałem się cicho i potarłem dłonią kark, a moje policzki pokryły się różem.

Wiedziałem, że Harry nie chciał nawet myśleć o tym, co stanie się w szkole po tym, jak pocałował mnie w moim łóżku, ale całowaliśmy się na korytarzu, który zdążył wcześniej opustoszeć, więc myślałem, że może to coś znaczyło. Musiałem obchodzić się z tym tematem ostrożnie, aby uszanować Harry'ego w sposób, w jaki on robił to w stosunku do mnie. Z drugiej strony, ostatnimi czasy byłem nadmiernie ciekawski, więc musiałem postarać się nie brzmieć na zbyt zniecierpliwionego, by go o to zapytać.

- Tak, pewnie. Wolałbym, żeby chłopcy trzymali się od ciebie z daleka, ale nie chcę, byś czuł, że musisz się przed nimi chować. Znam ich i wiem, że wszyscy nie są tacy jak Louis i Zayn. Nie mogą nienawidzić cię z byle powodu. - Wyjaśnił, pokazując gestem dłoni, abym poszedł za nim.

Gdy ruszyliśmy naprzód, nie mogłem powstrzymać się przed zerknięciem przez ramię w razie, gdyby Liam miał właśnie się pojawić. Przygryzłem wargę i pokręciłem w niedowierzaniu głową.

The Water Boy (Narry) » tłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz