Rozdział 4

2K 188 35
                                    

- Możesz mi to wyjaśnić? – zapytał Liam, stając obok mnie i opierając się o ścianę obok drzwi do magazynu.

Bałem się tego momentu przez resztę mojego dnia w szkole. Szczerze mówiąc, w tym momencie, miałem kompletnie mieszane uczucia. Oczywiście, wiedziałem, że zgadzanie się na to było niesamowicie głupie z mojej strony. Z jednej strony, mogłem powiedzieć im, że nie zrobię tego i żyć w strachu przed wielkim gniewem Zayna i Louisa. Z drugiej strony jednak, mogłem zrobić to, o co mnie poprosili jak na lojalnego chłopca od wody przystało i zyskać u nich plusa. Poza tym, mogłem w ten sposób uniknąć pobicia. Kiedy byłem pod presją, te myśli zawsze kręciły się w tyle mojej głowy.

Czy tym razem mnie zaakceptują?

Czy dadzą mi wolne na dzień i zostawią w spokoju?

Była też część mnie, która chciała zadowolić Harry’ego, żeby pokazać mu, że jestem wystarczająco dobrą osobą, aby pomagać drużynie. Poprosił mnie, żebym zrobił coś, co zrobię bez względu na wszystko.

Więc, moja druga opcja wysunęła się przed pierwszą, żeby zaspokoić swojego rodzaju potrzebę, którą czułem. Chciałbym, żeby mój zdrowy rozsądek filtrował mi mózg, żebym mógł tego uniknąć, ale było na to trochę za późno. Teraz musiałem dotrzymać mojej części umowy.

- Raczej nie – wymamrotałem, wyciągając worek z piłkami z szafy, mając nadzieję, że nie zostanę usłyszany.

Kiedy udało mi się wytaszczyć worek na zewnątrz, Liam sięgnął po nią, żeby przerzucić ją sobie przez ramię.

- Jeśli to taki zły pomysł, to dlaczego mi pomagasz? – spytałem go, z powrotem zamykając drzwi i włożyłem klucz do kieszeni spodni.

Liam potrafił podejmować mądre decyzje, a bycie tu jako wspólnik wspólnika nie było słusznym wyborem.

- Zgłosiłem się, żeby być tym, który upewni się, że się nie wycofasz. Wolałbyś mieć Zayna albo Louisa pilnujących cię? – powiedział zirytowanym tonem, a potem wydał z siebie sfrustrowane westchnienie. – Po prostu wiem, jak to jest, okej?

Posłałem mu zdezorientowane spojrzenie, kiedy zaczęliśmy ostrożnie wychodzić na zewnątrz, jakbyśmy nieśli zwłoki zamiast worka pełnego plastikowych piłek nadmuchanych powietrzem.

- C-co masz na myśli? – Nie mogłem powstrzymać się przed spytaniem.

- Być nękanym – wzruszył ramionami. – Zmieniłem szkoły i zaangażowałem się w sport, żeby zacząć od nowa i zdobyć pewność siebie i siłę. Nie będę prawił ci kazania pod tytułem „Z Czasem Jest Lepiej”, bo czasem po prostu musisz wziąć sprawy w swoje ręce, nieważne jak bardzo się boisz.

Liam był nękany? Liam Payne był nękany? Jak taka dobra i życzliwa osoba mogła być nękana? Cóż, nie wiem, jaką osobą był zanim stał się umięśnionym piłkarzem. Nie potrafiłbym wyobrazić sobie, jak coś takiego mu się przytrafia, bo widzę go tylko jako chłopaka, który teraz idzie obok mnie.

- Jedyną rzeczą, której nie miałem, kiedy przechodziłem przez to wszystko, był przyjaciel – dodał.

Włożyłem ręce do kieszeni moich dresów, gdy przechodziliśmy przez trawiaste boisko. Nikt z drużyny nie zaprzyjaźni się z biednym, żałosnym chłopcem od wody. Wiedziałem, że Liam po prostu próbował mi jakoś pomóc, ale nigdy wcześniej przed nikim się nie otworzyłem, bo tak jak z łatwością udało mu się zauważyć – bałem się.

- Chcesz przez to powiedzieć, że chciałbyś być moim przyjacielem? O to chodzi? – Spojrzałem na niego, próbując powstrzymać nerwowy chichot. – Zdajesz sobie sprawę, że Zayn i Louis mogą zacząć się z ciebie nabijać? Już raz przetrwałeś znęcanie się, a przyjaciele nie pozwalają przyjaciołom cierpieć przez to samo gówno dwa razy.

The Water Boy (Narry) » tłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz