Rozdział 20

2.4K 160 56
                                    

Spędziłem tylko jedną chwilę w samotności przez cały weekend, tylko jedną – jeden króciutki moment, kiedy wszystko wokół mnie zatrzymało się w ciszy i spokoju. Zupełnie tak, jak gdy otwierasz oczy po raz pierwszy po długich godzinach snu i po prostu leżysz tak i próbujesz pogodzić się z myślą, że musisz wstać i przetrwać kolejny dzień. Wtedy nagle zdajesz sobie sprawę, że nie masz pojęcia, jaka była twoja pierwsza myśl tego dnia i starasz się przypomnieć sobie najmocniej, jak tylko potrafisz, ale to i tak na nic. Już jej nie ma. Zniknęła. Nie ma znaczenia. Była szybka i równie szybko zapomniana.

Obudziłem się w sobotę rano i nie chciałem ruszać się z miejsca, bo wiedziałem, jak wiele bólu może mi to zadać i zdecydowanie wolałbym pozostać zamumifikowany w moją pościel niż stawić czoła bólowi. Nie zniknie z ubiegiem czasu, więc być może później poddam się i wtedy będę się z nim użerał. Moja mama miała jednak dla mnie inne plany tego poranka, kiedy zapukała do moich drzwi, aby mnie obudzić. Gdy otworzyła drzwi, wciągnęła z sykiem powietrze na mój widok, a ja nie zorientowałem się, dlaczego, dopóki nie zapytała mnie, co stało się z moją twarzą.

Instynktownie uniosłem dłoń, żeby dotknąć twarzy w poszukiwaniu jakichś odstępstw od normy. Wiedziałem już o dużym zadrapaniu wzdłuż mojego policzka. Odkryłem je, kiedy Harry oczyszczał moją twarz. Wtedy szczypało, ale teraz już całkiem zakrzepło, więc nie martwiłem się o to. Nie mogłem jednak schować go przed moją mamą i nie miałem nawet czasu, żeby pomyśleć o jakimś wyjaśnieniu dla niej. Usiadła obok mnie i wzięła moją twarz w swoje ręce, aby dokładnie jej się przyjrzeć. Jej dłonie były gładsze niż Harry'ego.

Stwierdziła, że mój nos wyglądał na napuchnięty, a to było dlatego, że niejednokrotnie został wbity w ziemię. Powiedziałem jej, że dostałem piłką w twarz. Zdarzało mi się zostać uderzonym w twarz wcześniej i nigdy jej tego nie powiedziałem, więc mówienie tego teraz było jak pewnego rodzaju wyznanie. Pominąłem tylko część, w której nie stało się to przez przypadek.

Nie miałem żadnych problemów z oddychaniem i musiałem jej to udowodnić przez wdychanie i wydychanie powietrza na jej znak. Miałem ochotę wywrócić oczami, bo oczywistym było, że mogłem oddychać, skoro przespałem całą noc i obudziłem się. Jedynym powodem, dla którego nie sprzeciwiłem się jej, było to, że wiedziałem, jak poważnie do tego podchodzi.

Potem, kiedy moja mama skończyła już sprawdzać moje czynności życiowe, zapytałem ją, dlaczego nachodziła mnie tak wcześnie rano w sobotę. Odpowiedziała, że chciała tylko wyjść do miasta na śniadanie. Zgodziłem się, aby z nią pójść, ale moje myśli były nie do końca skoncentrowane na moim porannym posiłku. Nie mogłem powstrzymać się przed zerknięciem na mój telefon. Było to trochę niegrzeczne z mojej strony, zwłaszcza gdy moja mama do mnie mówiła, ale chciałem wiedzieć, co u Harry'ego. Liam odpisał mi, jak tylko wysłałem mu wiadomość tego samego wieczoru. Napisał, że zobaczymy się w poniedziałek i życzył mi dobrej nocy.

Nie dostałem żadnej wiadomości od Harry'ego przez cały weekend, a myślałem, że może tak będzie, aby mógł zmienić opatrunek na mojej nodze. Mimo że czułem się nieco rozczarowany, sam nie znalazłem w sobie wystarczająco odwagi, żeby odezwać się do niego jako pierwszy. Co jeśli czekał z telefonem w dłoni, aż do niego napiszę, tak jak ja czekałem na niego? Chociaż czy on w ogóle by coś takiego robił? Może był zbyt zajęty innymi rzeczami, a ja nie byłem sprawą priorytetową. Nie wiedziałem. Po prostu cieszyłem się, że będę mógł spotkać się z nim poza szkołą w weekend.

Był przedmiotem moich myśli w niedzielny wieczór, tak jak to zwykle bywało, zanim zostaliśmy przyjaciółmi. Miałem o nim sen, który jednak zamienił się w koszmar.

Byłem w szatni i brałem prysznic po meczu, który wygraliśmy. Wszyscy chłopcy szli na imprezę, a ja czekałem, aż wszyscy wyjdą. Kiedy stałem pod strumieniem wody i opłukiwałem twarz, poczułem dotyk dłoni na klatce piersiowej, które następnie zjechały niespiesznie w dół na moje biodra. Nie obróciłem się, bo nie musiałem bać się, kto to był – jego dotyk i niespieszne tempo, w jakim go kontynuował przynosił mi silne uczucie ciepła i błogości. Odchyliłem głowę do tyłu, aby ułożyć ją na jego ramieniu, a on przysunął się bliżej, owijając luźno wokół mnie swoje ramiona i pozwalając im znaleźć w ten sposób swoje miejsce, jakby nie było możliwości, że ktoś nam przeszkodzi.

The Water Boy (Narry) » tłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz