,,Do miłości...
Dlaczego ty powodujesz tak wielkie przywiązanie? Dlaczego przez ciebie czułam radość jaką nigdy wcześniej nie poczułam, a potem smutek, który nigdy więcej nie chce mnie opuścić? Czy możesz magicznie cofnąć czas tak samo jak magicznie się pojawiłaś? Czy mogę na nowo poczuć ten oddech przepełniony tobą w moich płucach? Kocham cię, a zarazem nienawidzę. Jesteś aniołem jak i diabłem. Jesteś cudem i nieszczęściem, upalnym wiosennym dniem i jesiennym wietrznym i ulewnym dniem. Mogę porównywać cię do wielu rzeczy i anomalii, lecz nic z tych rzeczy nie opiszę ciebie dokładniej niż moje serce, które przez ciebie właśnie leci w stronę podłogi i w zwolnionym tempie jak kawałki szkła kruszy się. Tak łatwo owładnęłaś moim ciałem to proszę cię teraz o to żebyś tak samo łatwo odeszła. Nie dajesz mi normalnie funkcjonować. Stałaś się intruzem w moim ciele i umyśle. Mój organizm źle na ciebie reaguje. Proszę cię odejdź. Nie chcesz odejść po dobroci. W chęcią wyrwałabym cię z mojego serca i umysłu. Dlaczego tak ranisz? Dlaczego nie jesteś sprawiedliwa? Dlaczego nie odpowiadasz na wszystkie te pytania? Odejdź I nie wracaj jeżeli nie chcesz udzielić odpowiedzi."
Złamało mnie to. Cieszę się, że żyje, że jest jednak okej u niego ale sama nie wiem co byłoby lepsze. Prawda boli. Cholernie boli.
-Skoro go kocham to powinnam dać mu odejść.
-Wczoraj przecież powtarzałaś, że zawsze walczysz o osoby, na których ci zależy.
-Może i tak ale to dla mnie za dużo.
Znając mnie i tak do niego napisze, chociaż widać, że ma na mnie wylane. Jestem naiwna, ale nienawidzę rozstawać się z kimś nie znając powodu dlaczego to koniec. Muszę to po prostu wiedzieć. On taki nie był. Był zupełnie inny. Nigdy by nie był dla mnie obojętny. Obiecał, że zadzwoni jeszcze w ten sam wieczór co wróci do domu. Nie zadzwonił przez kolejne pięć dni. Może przesadzam? Czuje jakbym miała oszaleć. Mam totalny mętlik w głowie i nie wiem co mam zrobić sama ze sobą.
-Musze się najwidoczniej nauczyć żyć bez niego.- wtuliłam się w poduszkę. Leżałyśmy na pufach w świetlicy. Na sali było ciemno i na ścianie był puszczony film ,,2 Hearts". Wciągnęłam się. Czuję, że na zakończeniu będę płakać, bo to dramat.
-Czemu zawsze musi się coś w życiu spieprzyć? Nigdy nie może być za długo pięknie i cudownie.
-Możecie być trochę ciszej?- zgromiła nas wzrokiem Madelyn, dziewczyna z oddziału obok. Na seanse wszyscy razem spotykaliśmy się tutaj w tej sali.
-Jeeny chill dziewczyno. Już się zamykamy.- przewróciła oczami Vic. Spojrzałam na innych i tylko my w trójkę oglądałyśmy ze skupieniem. No powiedzmy, bo moje myśli kręcą się wokół jednej osoby. Spojrzałam na innych i na Luke obok Vic- każdy spał.
-Nie rozumiem jak można spać na tym filmie.- wzburzyła się Mad.
-Bo to babski film. Rzadko kiedy faceci lubią dramaty.- odezwałam się.- Przynajmniej się wyśpią.- ciekawe co im się teraz śni. Ciekawe co teraz śni się Harry'emu... ciekawe co teraz robi i gdzie jest. Boli mnie myślenie o nim dlatego robię wszystko żeby tylko zająć swoje myśli. Ostatnio na oddział obok doszła mała dziewczynka, która ma lęki od małego. Tak przykro mi się patrzy na to, że takie małe dzieci chorują. Powinny korzystać z życia bawiąc się z innymi dziećmi, poznawać nowe osoby i świat. Zamiast tego siedzi tutaj. Jest twarda, bo płakała tylko dwa razy za rodzicami. Przyjeżdżają tutaj codziennie ale noce są najgorsze. Lubię dzieci, dlatego postanowiłam, że za kumpluje się z nią. Ma osiem lat i jest przesłodkim dzieciakiem. Ma takie dobre serduszko. Na początku w ogóle się nie uśmiechała, teraz gdy ma nas jej uśmiech rozpromienia korytarze. Jak to Harry mnie nazywał? Promyczek. Ta dziewczynka to Promyczek Jr. Daje jej dużo rad, rozmawiam z nią, bawię i czytam. Przez nią nie myślę o nim.
---
Dzisiaj jest mój wyczekany dzień- wychodzę. Jestem spakowana i czeka mnie najgorsza rzecz- pożegnanie.
-Jestem z ciebie dumna wiesz?- powiedziała do mnie Vic.
-Ja z ciebie i z każdego z was osobna także. Obiecajcie mi, że nigdy więcej się nie poddacie, rozumiecie? Chociaż życie by łamało wam kości, najbliższe osoby w waszym życiu odeszły, nie mielibyście siły i za dużo myśli w głowie - nigdy się nie poddacie.
-Weź, bo jeszcze bardziej się rozkleję.- wytarła łzy Vic.
-Obiecujemy.- powiedzieli chórem.
-Ty też musisz nam coś obiecać.- odezwał się Luka.- Że ty także się nie poddasz.
-Obiecuje. Będę dzwoniła do was. Jak wyjdziecie to pododajemy się na Facebooku. Nasz kontakt nie pójdzie się walić, rozumiecie?
Przytuliłam się z każdym. Najmocniej wytuliłam mojego Promyczka jr. Popłakała się.
-Będę tęsknić.
-Ja też kochanie. Pamiętaj o tym wszystkim co ci mówiłam, dobrze? Nie pozwól żeby twoje lęki nad tobą zapanowały. To ty o wszystkim decydujesz. Jesteś cholernie silna i nic cię nie złamie.- ucałowałam ją w czółko.
Złapałam swoją torbę i wypis w ręku. Dostałam swoje wszystkie listy od terapeutki. Sprawy, które już mnie nie dotyczą będę mogła zakończyć spalając te listy. Jestem tak strasznie szczęśliwa, że nic nie może tego opisać. Mam ochotę krzyczeć, bo ta radość mnie rozsadzi od środka. Jestem wolna. Stałam już przy drzwiach. Pielęgniarka je odblokowała. Po raz ostatni się odwróciłam i spojrzałam na moich przyjaciół kiwając im na pożegnanie. Jeżeli nam się udało pokonać swoje lęki, depresje, zaburzenia odżywiania, natręctwa i inne choroby psychiczne to każdemu się może to udać. Każdy z nas ma chorą przeszłość. Każdy mógł z nas się poddać, bo tak jest lepiej. Starania są takie ciężkie i wymagają tyle siły, której z pozoru myśleliśmy, że nie mamy, lecz każdy z nas wziął los w swoje dłonie. To wszystko od nas zależy. To wszystko zależy od ciebie. Jeżeli tylko chcesz to uda ci się dokonać wszystkiego i to może wydawać się głupim pieprzeniem, które każdy powtarza ale nic bardziej prawdziwego nie usłyszysz. Każdy człowiek ma w sobie ogrom siły ale to od ciebie zależy czy rozpalisz ten płomień. To wymaga starań. Nikt w ciebie nie wierzy? Ja w ciebie wierzę.
Pewnie będę miewać przez całe życie wzloty i upadki, lepsze i gorsze dni ale obiecałam, że się nie poddam, a ja nigdy nie kłamie. Myślę, że moje pierwsze dni w domu nie będą najlepsze. Ciągle boli mnie wszystko co się stało. Będę próbować się skontaktować z Harry'm. Specjalnie kazałam mamie później po mnie przyjechać. To moja ostatnia szansa, bo raczej więcej nie pojawię się w tych okolicach. Nie wiem gdzie mieszka. Nigdy nie byłam jakąś stalkerką ale teraz jestem zmuszona, bo inaczej nie wybaczę sobie tego. Mama zostawiła po przepustce mój telefon u pielęgniarki. Wcześniej gdy próbowałam wyszukać Harry'ego to mniej problematyczne było załatwienie telefonu Vic niż kradzież mojego w gabinecie lekarskim.
Wpisałam w google jego imię i nazwisko. Wyskoczyły mi jakieś artykuły o firmie jego ojca. Firma prawnicza. Dowiedziałam się, że jego ojciec to jeden z najlepszych prawników w całym stanie. Jego mama maluje obrazy. Jej dzieła są pokazywane w największych galeriach. Wiedziałam czym zajmują się jego rodzice ale nie wiedziałam, że są najlepsi w tym co robią. Nie dziwie się, że ojciec miał wysokie oczekiwania co do Hazzy. Trafiłam na odnośnik do jakiejś piosenki na youtubie. Zgłośniłam dźwięk w moim telefonie. Pierwsze dźwięki fortepianu zaczęły dostawać się do mojej głowy i serca. Dostałam ciarki na ciele. Pierwsze zdania spowodowały pierwsze łzy. Zrobiło mi się nie dobrze i dostałam mroczki przed oczami.
,,Just stop your crying
It's a sign of the times
Welcome to the final show."To była ta piosenka... wtedy gdy jechałam do szpitala w karetce leciała w radiu. To była jego piosenka. Usiadłam na ławce, bo ledwo utrzymywałam równowagę. Słysząc tą piosenkę moje serce rozbiło się na tysiąc kawałków, a zarazem skleiło się nierozerwalną nicią. On jest moim pieprzonym przeznaczeniem. To wszystko nie jest zwykłym przypadkiem. Muszę go znaleźć.
CZYTASZ
Today was a good day | Harry Styles
FantasíaKylie będąc w szpitalu psychiatrycznym miewa tajemnicze sny, które są bardzo realistyczne. Okazuje się, że osoba obok w sali ma takie same sny jak ona, które także pamięta. Dzięki nim odnajdą siebie na nowo. Zaczną lepsze życie i odnajdą radość w ży...