Rano obudziła mnie pielęgniarka, bo oczywiście tak wcześnie rano sama bym nie dała rady. Wyszłam w szlafroku na korytarz, aby sprawdzić godzinę na zegarze. Była 7:15. Ziewnęłam sobie. Pewnie będę spała na podłodze, bo nie wytrzymam całego po południa bez drzemki. Jedna dziewczyna już siedziała przy stole, pewnie czekając kiedy będzie śniadanie. Ona chyba w ogóle nie ma ochoty się do nikogo odzywać.
Przetarłam oczy i wróciłam do sali. Poszłam do łazienki i próbowałam się ogarnąć, ale bez kosmetyków mało co zrobię. Rozczesałam moje włosy, przemyłam twarz i nałożyłam sobie maseczkę na twarz. Dziwne, że mi jej nie zabrali. Z maseczką na twarzy starałam się ogarnąć pokój i pościeliłam łóżko. Śniadanie będzie za 10 minut, więc położyłam się jeszcze na chwilę. Potem zmyłam maseczkę i przebrałam się w normalne ciuchy. W końcu trochę wyglądam jak człowiek. Ubrałam na siebie dość luźne rzeczy, bo w takich czuje się normalnie i zabrałam ze sobą na korytarz butelkę wody, mandarynki, żelki i książkę, oraz w razie potrzeby jeszcze bluzę np. Żebym miała się czym przykryć gdy będę chciała iść spać.
Położyłam moje rzeczy na pobliski parapet na korytarzu i zobaczyłam Martine wychodząca na korytarz. Pokiwała mi żebym do niej przyszła, więc poszłam do niej.
-Hejka, jak minęła ci druga noc u nas?- zapytała.
- Nie jest źle...
-Widzę, że humoru nie masz- skrzywiła się.
-W końcu to depresja- włączył się do rozmowy Harry mijając nas przy okazji.
-Możesz łaskawie nie podsłuchiwać naszych rozmów?- zaprzeczył tylko kręcąc głową i poszedł sobie dalej. To będzie okropny dzień czuje to... W środku zaczynam się po prostu całą trząść i ciągle czuje te zjebane przygnębienie.
-Chce do domu.- wymamrotałam.
-Uwierz mi ja też. Będziesz dzisiaj rozmawiała z psychiatrą i lepiej szczerze powiedz mu jak się czujesz. Nie okłamuj go, bo wtedy ani sobie nie pomożesz, ani i tak szybciej nie wyjdziesz ze szpitala. Pamiętaj, że jesteś tu aby mogli ci min. Dopasować właściwe leki, a to druga najważniejsza rzecz.
-Wiem... Nie mam zamiaru zmarnować tego czasu. Chce zacząć w końcu lepiej się czuć.- Martina położyła dłoń na moim ramieniu i powiedziała, że na pewno choć trochę będzie lepiej.
Chodziłyśmy sobie w te i powrotem dopóki nie przywieźli jedzenia. Na śniadanie były kanapki z twarożkiem i dżemem truskawkowym.
-Hej- dołączyła do nas Julia. Widać, że dopiero wstała.- O nie... tylko nie dżem.- złapała się za głowę.
-Julka musisz zjeść to jeśli chcesz stąd wyjść. Przynajmniej jedną kanapkę.- ostrzegła Marina. Uśmiechnęłam się lekko pod nosem. Podoba mi się tutaj to, że inni dbają o siebie nawzajem. To jest takie kochane.
Zjadłam dwie kanapki i wypiłam herbatę. Inni mnie poinformowali, że zaraz będzie jakieś spotkanie gdzie przychodzą terapeuci, wszyscy psychologowie i pan i pani ordynator oddziału. Całe spotkanie trwało pięć minut i wyznaczona osoba musiała "otworzyć zebranie" i je zakończyć. Jeśli się miało jakieś pytania to można je było wtedy zadać. I dowiedziałam się jeszcze że istnieje coś takiego jak "wchody", czyli do danego pokoju się wchodzi i siedzą tam właśnie terapeuci i psychologowie i ordynatorzy. Zadają ci tylko ogólne pytania i właśnie podczas nich możesz się dowiedzieć kiedy wychodzisz, lub czy dostaniesz przepustkę, czy też nie.
Zdecydowanie za dużo informacji jak dla mnie na dwa dni.
Po całej tej szopce usiadłam pod oknem na korytarzu i czytałam sobie książkę. Te piękne opisy przyrody spowodowały że już tak cholernie tęsknie za tą wolnością... poleciały mi łzy po poliku. Ogarnij się Kylie błagam.
-Łzy ci tutaj nie pomogą- podszedł do mnie Harry. Usiadł obok mnie i lekko się uśmiechnął współczująco.- Przez takie momenty słabości możesz siedzieć tu dłużej.- dzięki, pocieszyłeś mnie.
- To okropne!-wytarłam szybko łzy i wzięłam głęboki oddech.
-Co się dzieje?- zapytał ciągle przyglądając mi się.
- Po prostu chce wrócić do domu. Nienawidzę go, ale tam przynajmniej czuje się wolna, a tu nie. Mogłam wziąć więcej tabletek, albo mogłam iść do lasu żeby mnie nie znaleźli, wtedy leki by może bardziej zadziałały, albo mogłam się powie...
- Nie mogłaś- dotknął mojego ramienia.- Powiedz co ci to by dało? Gdybyś umarła to nie czułabyś się tam wolna. Co czytasz?
-Książka o przyrodzie.
-Czyli kochasz przyrodę. Tam po śmierci nie mogłabyś w niej przebywać, nie mogłabyś podziwiać zwierząt, albo oddychać świeżym powietrzem w lesie.
-Ale mogłabym się uwolnić od tej całej fałszywości rodziców, znajomych i od tych wszystkich problemów.
-Każdy z nas ma problemy. Niektóre są duże inne mogą być drobne ale i tak są dla nas wielkim ciężarem. Będąc tutaj nauczyłem się tego, że musimy walczyć, nie możemy się poddawać. Jest cholernie ciężko, ale każdy problem to nie koniec świata. Najgorzej jest się poddać, sama wiesz jak ciężko jest się potem wydostać z tej dziury- tego dołu do którego wpadłaś. Nauczyłem się że trzeba ciągle się wspinać po tej górze jaką jest życie. Musisz mocno się trzymać skał i myśleć o celu, musisz dalej się wspinać.
-Wow...- aż zaniemówiłam.
-Sorry natchnęło mnie. Po prostu zależy mi na tym żeby ludzie nie popełniali złych decyzji tak jak ja. Domyślam się że jesteś samotna.- pokiwałam głową.- To takie standardowe tutaj. Ja jestem chyba wyjątkiem, bo zawsze byłem popularny w szkole. Piłem, paliłem, ćpałem itp. Ale nie dawało mi to szczęścia tylko tą chwilową ulgę. Stoczyłam się tak jak moi znajomi. Zawsze miałem pełno dziewczyn, wiec niby nie byłem samotny, ale w środku czułem zupełnie co innego, więc trochę ciebie rozumiem. Najważniejsze jest to żeby móc się komuś wygadać. Jestem pewien, że większość tutaj zawartych znajomości utrzymamy, gdy wyjdziemy z tego psychiatryka.
-Nawet nie robię sobie nadziei- oparłam głowę o ścianę i zamknęłam na chwilę oczy, bo od razu mignęły mi przed oczami wspomnienia wszystkich wyzwisk na mnie w szkole.
CZYTASZ
Today was a good day | Harry Styles
FantasíaKylie będąc w szpitalu psychiatrycznym miewa tajemnicze sny, które są bardzo realistyczne. Okazuje się, że osoba obok w sali ma takie same sny jak ona, które także pamięta. Dzięki nim odnajdą siebie na nowo. Zaczną lepsze życie i odnajdą radość w ży...