43'✯

211 8 0
                                    


Urodziny były czymś co mężczyzna lubił świętować. A zwłaszcza jeśli chodziło o urodziny synka. Nie tylko dlatego, że kończył pięć lat ale i dlatego, że to pierwszy raz gdy mogą wspólnie je świętować. Był naprawdę podekscytowany, chyba bardziej niż Beom, przez co będąc w firmie, jego asystent uważał, że z wiekiem zaczyna wariować.

Bo właśnie, pomimo tego, że Beom obchodził dziś swoje piąte urodziny, nie mógł być w domu i razem z narzeczonym ozdabiać go specjalnie na tą okazje. Praca wzywała, zwłaszcza, że dziś przeprowadzał wywiad, na który postanowił się zgodzić. A odwołanie go nie wchodziło w grę. Musiał przyznać, że było mu przez to przykro, ale gdy będzie wracała, nie wróci z pustymi rękoma, więc się usprawiedliwiał.

Gdy nadszedł koniec pracy, odetchnął głęboko na fotelu w biurze, zamykając oczy. Za kilkanaście minut miała być godzina osiemnasta, dlatego widząc tą godzinę, szybko zerwał się z siedzenia i zabrał telefon wraz z kluczykami. Przechodząc obok pracownic, kazał im przekazać, aby jego asystent zamknął firmę i jutro ją otworzył. Musiał zdążyć jeszcze po bardzo ważną rzecz do cukiernika.

Jak na złość, przejeżdżając przez tory musiał czekać, ponieważ jechały aż trzy pociągi pod rząd, przez co zaczął irytować się coraz to bardziej. Po tym cały czas trafiał na czerwone światło, przez co żyłka na jego szyi zaczęła pulsować a kurwica brała górę. Dopiero gdy była równo osiemnasta dojechał na miejsce z czego nie był zadowolony, ale bardzo cieszył się z tego, że odebrał torta dla młodego.

Gdy dostał wiadomość od Jimina, że wszyscy już są i czekają teraz właśnie na niego, wdepnął dziurę przez co tort o mały włos nie wyleciał mu z rąk. Był zdenerwowany, ponieważ miał tendencje do popsucia czegoś ważnego, tak jak jego tato, który ostatnio popsuł kaloryfer. Jeśli teraz stało by się coś temu tortu, nigdy by sobie nie wytłumaczył.

Będąc pod domem, napisał do Jimina, że już jest. Z niewiadomych powód, zaczął denerwować się tym, że coś zrobi nie tak, przez co poparzył się odpalając jedną z pięciu świeczek. Chwile później, ściągnął marynarkę i pomimo chłodu jaki panował w marcu, skierował się w stronę mieszkania. Otworzył powili drzwi i wszedł do mieszkania, zaczynając śpiewać „Sto Lat"niestety musiało coś pójść nie tak.

- Jeongguk stój! Beomgyu zrobił ci psikusa i... - blondwłosy nie dokończył zdania, ponieważ Jeongguk chcąc przekroczyć próg domu, potknął się o niewidoczny sznurek. Wszystko działo się w zwolnionym tępie; to jak upadał a tort uniósł się do góry i leciał prosto na Beomgyua, który krzyczał głośne ~ ciasto że świeczkami ~ aby mógło w spokoju wylądować prosto na jego twarzy, gdy Gguk upadł na podłogę. - I podnieś wyżej nogę, bo się przewrócisz.

- Na przypale albo wcale. - parsknął śmiechem Yoongi.

Jeongguk podniósł się z podłogi otrzepując i krzywiąc z bólu, spojrzał zaraz na uśmiechniętego od ucha do ucha Beomgyua z tortem na twarzy i już nie palącą się świeczką we włosach. Zaraz mała brunetka trzymana na rękach wujka Seokjina, zaczęła mazać wszystko na jego twarzy słodko się przy tym śmiejąc.

- Dobrze, że mam to wszystko nagrane. - odezwał się po chwili Taehyung, uśmiechając się szeroko do telefonu.

- Dobrze, że upiekłam ciasto. Wiedziałem, że tak będzie. - powiedział Jimin, zakładając na ręce piersi i spoglądając na nieśmiało uśmiechającego się Jeongguka.

- Mogę tak zostać? - zapytał Beomgyu, biorąc ciasto na paluszek i brudząc nosek małej Jiyou, która uśmiechała się szeroko. - Ji się podoba, mogę, mogę, mogę?

love at first sight • jikook Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz