Obudziłem się obok szatyna w moim łóżku.
To zdecydowanie widok, który chcę widzieć codziennie rano.
Wczorajsza, a nawet dzisiejsza noc była najlepsza z wszystkich. Ja i Kai zrobilismy to pierwszy raz i to było cudowne. Będę o tym pamiętać zawsze.
Usiadłem nagi na łóżku i ziewnąłem cicho rozciągajac sie. Uwidziałem że Kai się obudził więc pocałowałem go w czoło i pogłaskałem po włosach. Jego włosy są takie mięciutkie rano!
-No hej przystojniaczku-Szeptnąłem mu do ucha na co szatyn się szeroko uśmiechnął.
-Hej, moge życzyć sobie takie poranki codziennie?-Śmieje się a ja razem z nim.
-Oczywiście-Mówię i wstaje z łóżka dobrze wiedząc na co szatyn patrzy. Ubrałem moje bokserki, mój ulubiony T-shirt i spodenki. Kai też sie już ubrał i razem poszliśmy zjeść śniadanie. Rodziców nie ma w domu lub śpią więc mamy czas dla siebie.
-Na co masz ochotę?-Zapytałem szatyna, który usiadł na krześle.
-Ym, nie wiem, co masz?
-Płatki? Jajka?..
-Zrób mi płatki.-Mruknął szatyn, wyjąłem dwie miski i nalałem do nich mleka i wsypałem płatki. Zaniosłem jedną szatynowi i wróciłem sie po moją porcję. Usiadłem obok szatyna i razem zaczęliśmy jeść.
-Co dziś robimy?-Zapytałem szatyna.
-Może..-Zamyślił się przez chwilę-Może pójdziemy nad te jezioro gdzie ci zrobiłem urodziny?
-Tak! Tam było tak pięknie-Mówie i pakuje do buzi kolejną łyżkę płatków.
---------------------------------
Po skończonym śniadaniu jeszcze gramy sobie na konsoli z trzy godziny.
Patrzę na zegar i widze że jest 16:48. Odwracam się do szatyna. Ciekawe gdzie są moi rodzice.
-Ej-Szturcham chłopaka w ramie.
-Co?
-Jedziemy już nad te jezioro?-Szatyn patrzy na zegar i kiwa głową na 'Tak'. Wyłączam grę i telewizor i wychodzimy z domu. Jedziemy tam tak z godzinę i pół. Szatyn parkuje przy jakiś krzakach i razem idziemy nad jezioro.
Siadamy razem na piasku i wtulamy sie w siebie patrząc na jezioro.
-Lloyd-Mówi Kai na co tylko mrukam żeby kontynuował-Pamiętaj że jak ktoś Cie skrzywdzi to powiedz mi a ja się z nim rozlicze jak z Harumi, okay?-Zdziwiłem się.
-Co? Jak rozliczysz się jak z Harumi-Pytam.
-Nie ważnę-Puszcza mi oczko i całuje w czoło.-Poprostu mi mów.
-Okay-Mówie i jeszcze bardziej wtulam się w jego ciało.
-Kochasz mnie?-Pyta nagle szatyn.
-No, to chyba oczywiste-Prycham.
-To dobrze, też Cię kocham-Na te słowa rozczulam się i rumienie.-Będziemy teraz mieszkać razem?
-Tak, tylko musimy znaleźć mieszkanie.
-Nie problem-Mówi szatyn-Szybko coś znajdziemy. Idziesz na studia?
-Tak, a ty?
-Też, czyli będziemy razem prowadzić życie studenckie-Zaśmiał się Kai.
-Szczerze, Lloyd-Zaczął znowu Kai-Chciałbym mieć z tobą dzieci-Prychnąłem i podniosłem wzrok na niego.
-Powaga?-Zasmiałem się.
-Tak, może zaadoptujemy skoro biologicznie nie możemy mieć.
-Może, ale dopiero jak będzie mi sie chciało po studiach-Znowu się wtuliłem w niego.
-No, nie moge sie doczekać naszych ośmiu dzieci-Odsunąłem się od niego i wybuchłem śmiechem.
-Ośmiu? Ciebie powaliło gościu. Max dwójka.
-Maaluutko.
-Malutko bo malutko roboty-Śmieje się. Znowu patrzę na jezioro i teraz widzę zachód słońca.-Wow-Mówie patrząc na to.
-Co nie?-Mówi Kai i po raz kolejny wtulam się w niego.
Patrzymy tak na ten zachód słońca przez dłuższą chwilę.
-Lloyd, od dzisiaj jesteśmy parą?-Pyta się Kai.
-Tak, Kai. Jesteśmy razem już zawsze i na zawsze-Mówię i wbijam się w usta szatyna.
Odsuwamy sie i uśmiechamy się do siebie.
Jesteśmy razem już na zawsze i na zawsze
Koniec
CZYTASZ
Naucz mnie od początku miłości/Greenflame
Teen FictionSzesnastoletni Lloyd Garmadon chodzi do liceum w mieście Nnjago. Gdy miał cztery lata zostawił go ojciec. Był wychowywany tylko przez matkę. Gdy dowiedział sie z jakiej przyczyny nie ma ojca przestał wierzyć w milość. Pewnego dnia do szkoły dołącza...