~Nie odchodź, proszę-Kai~

500 26 59
                                    

Otwarłem oczy. Rozejrzalem się i dopiero po minucie zauważylem że leżę w szpitalnym łóżku. Na sobie mam białą koszulę. Nadgarstek mam cały owinięty w bandaż. Rozejrzałem się po pokoju w, którym teraz się znajdowałem. Moją uwagę przykuła reklamówka na małej półcę przy łóżku. 

Sięgnąłem po nią, co było dla mnie wysiłkiem przez osłabienie. Gdy miałem już ją w rękach, zerknąłem do niej. A w niej znajdowało się pudelko a w nim spaghetti. W reklamówce znalazłem jeszcze termos mojego ulubionego koktailu, małą wodę i jakieś słodyczę. 

Pewnie to wszystko od rodziców. Musieli się pewnie już o tym dowiedzieć. Ciekawe ila ja już tu siedzę. 

Z moich myśli wyrwał mnie dźwięk otwierających się drzwi. Pomyślałem że to pielęgniarka czy rodzice, ale nigdy bym nie pomyślał że to będzie ta osoba. 

Do pomieszczenia wszedł Lloyd. Gdy zobaczył że jestem przytomny uśmiechnął się lekko, ale ten uśmiech nie trwał długo. Usiadł obok mnie na taborecie patrząc na reklamówkę, którą trzymam w rękach. 

-H-hej?-Zagaduje a chłopak podnosi swój wzrok na mnie. Podrapał się po karku i oczami bląkał po pomieszczeniu. 

-Cześć-Powiedział po chwili cicho i nie pewnie. 

-Byli tu moi rodzicę? 

-Nie. Z tego co wiem od Nyi to musieli jechać gdzieś i nie dali rady tu przyjechać. 

Powiedział obojętnym głosem wpatrzony w swoje pomalowane na czarno paznokcie. Dopiero teraz je zauważyłem. 

-To od kogo ta reklamówka?-Pytam chlopaka a ten przez chwile nie odpowiadał mi, zniecierpliwony czekalem na odpowiedź. 

-Ode mnie-Wymamrotal nadal nie patrząc na mnie. 

-Oo. dziękuje..

-Pomyślałem że jedzenie w szpitalu jest zapewne okropne więc sam ci cos przyrządziłem. 

Zaskoczył mnie tym. Ja go tak zranilem a ten ugotował mi spaghetti i do tego zrobił koktail i kupil za pewne za wlasne pieniądze dla mnie slodyczę...Po prostu kocham go.

-Bardzo ladne paznokcie-Rzucilem do chlopaka żeby jakoś zacząć temat. 

-Dzięki-Mruknął. 

-Był tu jeszcze ktoś prócz ciebie? 

-Nie, tylko ja tu jestem od dwóch godzin.

Zaskoczyłem się. Miałem nadzieje że Nya przyszła..

-Ile ja już tu siedzę? 

-Cztery godziny. 

Otwarłem usta z niedowierzenia. 

-Serio?..Wow. 

Chłopak wreszcie podniósł na mnie wzrok a jego piękne szmaradowe oczka spotkaly te moje, zrobiło mi się gorąco. Wpatrywaliśmy się tak w siebie chwilę dopóki telefon Lloyda nie zabrzęczał. Lloyd spojrzal na niego a potem chyba komuś odpisywał. 

-Lloyd?-Blondyn wpatrzony w swój telefon tylko mruknął żebym kontynuował pytanie.-Czy..ty mi wybaczasz? 

W tej chwili Lloyd spojrzal na mnie a potem znów w telefon. Widziałem że zastanawia się nad czymś. 

-To...Nie takie łatwe jak ci się zdaje..

-Ale dlaczego? 

-Bo..

-Lloyd ja Cię kocham-Powoli podniosłem się do pozycji siedzącej patrząc na Lloyda, który obserwował to co robię.-J-ja nie chcialem tego seksu a zwłaszcza tej pierdolonej ciąży.-Mówiłem a do oczu zaczęły spływać mi łzy.-Ja Cię t-tak bardzo kocham. Proszę..Ja b-bez ciebie żyć nie chcę. 

Naucz mnie od początku miłości/GreenflameOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz