Jakim cudem się zgodziłem na nocowanie u Kai''a?
Stoję przed domem z torbą z potrzebnymi rzeczami żeby przetrwać ten jeden prawie cały dzień z Kai''em. I do tego jego rodzice tam są. Po ostatnim obiedzie z nimi mam traume.
Po długim czekaniu na chłopaka z fryzurą jak jeż doczekałem się. Jak zawsze przyjechał swoim samochodem i z uśmiechem z niego wyszedł. Wstałem z krzesła, na którym aktualnie siedziałem wziąłem swoją torbę i podszedłem do chłopaka. Pierwsze co zrobił to zabrał ode mnie torbę i dał ją na tylne siedzenia samochodu. Po czym objął mnie w tali i przyciągnął do siebie.
-Cześć-Mruknął chowając twarz w moje włosy.
-Hej-Odpowiedziałem i tym samym odsnunąłem lekko twarz od chłopaka, aby go pocałować w policzek-Jedziemy?
Szatyn skinął głową. Podreptał za mną żeby otworzyć mi drzwi jak to ma w zwyczaju. Usiadłem wygodnie na fotelu i zapiołem pasy bezpieczeństwa.
Kai odpalił samochód i wyjechaliśmy spod mojgo domu. Czeka nas niecała godzina jazdy.
Patrzę przez dłuższy czas na widok za oknem. Między nami panuje niezręczna cisza i nie wiem jak zacząć jakiś temat by przerwać tę ciszę. Jedyne co robie to cicho kaszle.
-Chory jesteś?-Zapytał szatyn dalej skupiając się na drodzę.
-Co? Nie, nie-Przęczę odwracając się na fotelu tak by mieć widok na szatyna-Poprostu musiałem odkaszlnąć.
Chłopak rzuca tylko ''Yhm'' i znowu panuje ta głupia cisza.
Nie wiedząc co zrobić ze sobą, znowu odwracam się w stronę szyby i patrzę przez nią. Zatrzymujemy się na swiatłach. Dziś wyjątkowo nie ma korków. W tym czasie kiedy stoimy, Kai kładzie swoją rękę na moim udzie. Nie protestuje a wręcz przeciwnie cieszę się że to zrobił i lekko uśmiecham się do chłopaka.
~Time skip~
Dotarliśmy do naszego celu podróży. Powinienem się cieszyć a zamiast tego stresuje się, ale już nie tak bardzo jak ostatnio.
Kai bierze moją torbe i splata nasze dłonie. Zerkam na niego zaskoczony a on z lekkim uśmiechem prowadzi mnie do drzwi wejściowych. Otwiera je i przepuszcza mnie jako pierwszego mówiąc ''Panie przodem'' Zrobiłem grymaśną minę i wszedłem do środka.
Szedłem blisko szatyna rozglądając się przy okazji za rodzicami chłopaka. Niestety siedzieli w salonie.
-O dzień dobry-Zaczęła matka Kai''a odkładając książke na stolik-Wreszcie przyjechaliście.
Uśmiecham sie sztucznie do niej. Fajna jest, ale nie mam ochoty na pogadanke z rodzicami Kai''a.
-No, dzisiaj na szczęście nie było korków więc szybko przyjechaliśmy-Powiedział Kai.
Chcę już uciec do pokoju szatyna.
-Miło nam że przyszedłeś do nas na noc i mam nadzieje że miło spędzisz tu czas-Powiedziała kobieta. Ojciec szatyna siedział i przyglądał się nam a ja próbowałem uniknąć z nim kontaktu wzrokowego.-Nie jesteście czasem głodni?
-Nie mamo. Jak bedziemy to sobie coś zamówimy-Powiedział chwytajac mnie za rękę-A teraz my idziemy do mnie.
Pociągnął mnie za sobą do swojego pokoju. Usiadłem na jego łóżku a on odkładał moją torbe na krześle przy biurku.
-Too-Zacząłem gapiąc sie w podłogę-Co robimy?
Szatyn podszedł do mnie i uklęknął przy mnie kładząc ręcę na moim kolanie.
CZYTASZ
Naucz mnie od początku miłości/Greenflame
Novela JuvenilSzesnastoletni Lloyd Garmadon chodzi do liceum w mieście Nnjago. Gdy miał cztery lata zostawił go ojciec. Był wychowywany tylko przez matkę. Gdy dowiedział sie z jakiej przyczyny nie ma ojca przestał wierzyć w milość. Pewnego dnia do szkoły dołącza...