~Pogodzić skłóconych-Cole~

552 26 17
                                    

 Stałem pod szkołą cały mokry czekając na mojego małego piorunka. Spóźnia się już dziesięć minut. Chciałem się z nim spotkać wcześniej aby z nim sobie posiedzieć. Na przerwach się widzimy ale tylko z dziesięć minut. A spotykać się zbytnio nie możemy bo..rodzice Jay''a prawie cały czas są w domu a na razie nikomu nie chcemy z naszej rodziny o nas mówić. A mój ojciec by mnie znienawidził i by wyrzucił mnie z mieszkania. Powiem mu o tym dopiero jak zarobie na mieszkanie i zdam maturę, którą piszę w tym roku. A spotykać się poza domem też za bardzo nie możemy bo..ojciec zbytnio mnie nigdzie nie puszcza. Woli żebym się uczył żebym zdał maturę. Potem mogę sobie robić co tylko ze chcę.

Trochę już poirytowany wyciągam telefon z kieszeni i już chciałem pisać do Jay''a ale nagle moje oczy ujrzały go. Był cały przemoczony, jego puszyste rude włosy były mokre i już nie puszyste.

Policzki miał czerwone od zimna.

Od razu uśmiechnąłem się na jego widok i machnąłem na przywitanie do niego ręką.

Oczywiście odwzajemnił uśmiech i paroma susami podbiegł do mnie i od razu się we mnie wtulił.

-Hej, sorki za spóźnienie ale nie mogłem znaleźć mojej pracy domowej.

-Spoko-Tylko tyle z siebie wydusiłem, zerknąłem na niego i uśmiechnąłem się-Wejdźmy do szkoły.

Chłopak tylko kiwnął głową i ruszyliśmy do szatni szkolnej przebrać buty. Po tym usiedliśmy na ławce na szkolnym korytarzu. Jay oparł swoją głowę na moim ramieniu.

Rozmawialiśmy chwilę o różnych rzeczach, gdy nagle do szkoły wparowali Lloyd i Kai. Cali mokrzy od deszczu i czymś rozbawieni. Obaj ruszyli do szatni, Lloyd rzucił do mnie tylko ciche cześć a na Jay''a nawet nie spojrzał, po tym zniknęli mi z zasięgu wzroku.

Z szatni było słychać rozmowy o czymś i śmiechy. Dopiero co Lloyd narzekał na Ka''a a teraz cały czas z nim łazi. Razem wyszli z szatni i chcieli pójść gdzieś na górę szkoły ale przeszkodziła im to grupa fanek Kai''a.

Po tym przestałem się nimi interesować. Jay wpatrywał się w ich stronę z smutkiem..przygnębieniem?

Bardzo lubił Lloyda, przyjaźnili się i spędzali ze sobą dużo czasu. Lecz ostatnio Jay pokłócił się z nim. Chyba powiedział mu że dostał od kogoś jakieś wyzwanie żeby się z nim przyjaźnić, ale to oczywista nie prawda. Znam Jay''a i nigdy by tak nie zrobił, a o wyzwaniu nigdy nie słyszałem. A tak w ogóle..to Jay nie ma żadnych innych kolegów ode mnie i kiedyś od Lloyda. Nie wiem dlaczego tak powiedział Lloydowi ale zamierzam się tego dowiedzieć.

-Ej skarbie?-Piorunek lekko tylko zerknął na mnie swoimi niebieskimi oczami-Dlaczego nie pogadasz z Lloydem?

-Mówiłem ci. To było tylk..

-Nie wciskaj mi tego kitu z wyzwaniem. Dobrze wiem że nie było żadnego wyzwania.

Jay smutny spuścił wzrok. Przytuliłem go mocno do siebie.

-Powiedz mi prawdę, o co zaszło?

Jay odsunął się ode mnie i zrezygnowany wypuścił powietrze nosem.

-Wiesz...ja-Zaczął bawiąc się sznurkami od swojej bluzy-Po prostu..powiedziałem tak źle o Lloydzie..

-Zaraz co?-Przerwałem mu zdziwiony. Wiem tylko o tym co powiedział Lloydowi ale nic nie wiedziałem o tym że powiedział coś złego o Lloydzie-Co o nim powiedziałeś?

-Eh..no bo, gdy Kai dołączył do naszej klasy to..strasznie zabierał mi Lloyda i cały czas za nim łaził i nie miałem jak z Lloydem posiedzieć i no..miałem nadzieje że jak powiem kilka złych słów o Lloydzie to Kai nie będzie się chciał z nim przyjaźnić..i miałem nadzieje że Lloyd nie dowie się o tym..ale jednak to gówno dało i tylko się zbliżyli do siebie, i do tego Lloyd mnie nienawidzi.

-Ale dlaczego powiedziałeś Lloydowi że to było wyzwanie się z nim zakolegować?

-No..bo spanikowałem i..po prostu tak mi się powiedziało..

-To powiedz Lloydowi dlaczego tak powiedziałeś, przeproś i zapytaj czy będziecie znów przyjaciółmi-Jak dla mnie to to banał kogoś przeprosić, dużo razy już to robiłem, ale jak widać to dla Jay"a nie lada wyzwanie.

-Myślisz że to takie łatwe?

-Tak, Jay.

Prychnął tylko i odwrócił ode mnie wzrok.

Wywróciłem oczami. Przybliżyłem się do niego i pocałowałem go lekko w jego rozgrzane czoło.

Jay lekko uśmiechnął się w moją stronę i przytulił się w mój tors. Uwielbiałem to.

Niestety, wszystko co dobre, szybko się kończy. Zadzwonił nagle dzwonek na lekcję. Obaj ruszyliśmy w swoje strony. Ja na lekcję angielskiego a Jay na lekcje matematyki.

Wszedłem do klasy jako ostatni. Zająłem swoje miejsce i wypakowałem z plecaka wszystko co było mi potrzebne do nauki. Znudzony już wypatrywałem się przez okno. Miałem widok na miasto.

-Cole Brookstone?-Wystraszony popatrzyłem an nauczyciela. No szlak, o co on mnie zapytal..-Cole Brookstone?

-T-tak?

-Obecność sprawdzamy.

-Aa, to jestem obecny..-Cała klasa zaśmiała się ze mnie, a ja nie zwracając na to uwagi znów wpatrywałem się w okno. Paskudna dziś pogoda.

Cała lekcja minęła mi dosyć..długo! Takie nudy że hej. Ale na szczę już zadzwonił dzwonek na przerwę. Od razu szybko się spakowałem i wybiegłem z sali do miejsca gdzie zawsze siedzę z Jay''em.

Rudas już na mnie czekał.

-Hej!

-Hello.

Usiadłem obok niego, i uśmiechnąłem się. Jay był wpatrzony w swój telefon. Nienawidzę tego gdy zamiast ze mną rozmawiać to przegląda internet.

Wyrwałem mu z ręki telefon i schowałem go do swojej kieszeni.

-Hej!-Krzyknął na mnie nie zadowolony Jay. -Oddawaj!

-Oddam ci po przerwie-Powiedziałem a Jay''owi pojawił się grymas na twarzy i skrzyżował ręce. -Chcę z tobą porozmawiać a nie siedzieć przy tobie i patrzeć jak wpatrujesz się jak trup w ekran telefonu.

-Eh, to o czym chcesz rozmawiać?

-O tobie i Lloydzie.

-Daj już z tym spokój, okey?-Jay nie lubi o nim rozmawiać, zawsze gdy o nim wspominam to marudzi. Chcę ich po prostu pogodzić-Już nigdy nie będziemy przyjaciółmi i koniec kropka.

-Dobrze wiem że byś chciał.

W tej właśnie chwili Lloyd schodził ze schodów. Oczywiście ze szanownym panem Kai''em.

-Kai, niczego nie rozumiesz..to tak nie działa.-Powiedział to Lloyd z lekką irytacją.

-A czemu by nie? To dlaczego jak da się mentosa do pepsi to wybucha? Bo jest gazowana! A woda gazowana też jest gazowana czyli też wybuchnie.

-Szkoda z tobą gadać..dobra spotkamy się po szkole to ci pokarzę.

-Zrobimy to na twoich urodzinach. Bo już są za trzy dni! Mam dla ciebie taką niespodziankę!

No tak! Przecież Lloyd za parę dni ma swoje siedemnaste urodziny!

-Jay!-Trzepnąłem chłopaka za ramię. Chyba nad czymś rozmyślał bo się przestraszył.-Lloyd za trzy dni ma urodziny!

-No tak..i po co mi to mówisz? I tak mnie nie zaprosi.

-Jezu..możesz wtedy dać mu prezent i go przeprosić! I może się wtedy pogodzicie!

-Eh..dobra! Zrobię to...i daj mi już z tym spokój!

-Dobra dobra!

Zaśmiałem się. Teraz trzeba znaleźć jakiś prezent dla małolata i ich jakoś pogodzić. Mamy na to trzy dni..nie całe trzy dni..

Hej, dziś taki krótki rozdział z perspektywy Cole''a. Mam nadzieje że się podobał bo mi tak średnio..pozdro dla was! 

Naucz mnie od początku miłości/GreenflameOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz