Zeszłam na dół czując dusze na ramieniu. Przy stole siedział Sun uśmiechając się do mnie. Widać było, że trzylatek czół się już znacznie lepiej poszłam do kuchni i wyjęłam z szafki witaminy dla dziecka i dla Junga. Mimo że jest on mafiosem to i tak nie mogę przestać się o niego martwić. Poza tym miałam zachowywać się normalnie.
Pocałowałam chłopca w czółko. Na co ten się wyszczerzył.
[SH]- Noona co dziś jemy na śniadanie.
- A co byś chciał?
[SH]- Kanapki potworki z włosami z jajecznicy?
- Już się robi księciu.
[SH]- A mogę ci pomóc.
- Hmmm.
[SH]- No proszę. - uwiesił ci się na nogach mocno przytulając.
- Dobrze księciu będziesz układał kanapki.
[SH]- Jej.
- Włącz muzykę.Chłopiec włączył radio i zaczęliśmy szykować śniadanie. Wstawiłam tosty do tostera i zaczęłam kroić warzywa tańcząc przy tym i śpiewając do znanych mi kawałków. Chłopiec w tym czasie mieszał jajka na potworkowe włosy z jajecznicy z szynką.
Nawet nie usłyszałam jak w jadalni pojawili się mężczyźni i przyglądali się naszym popisom kulinarnym. Po chwili poczułam, jak ktoś przytula mnie do siebie z początku zesztywniałam, bo to na pewno nie był mały chłopiec, upuściła nóż, który trzymałam w dłoni a ten rozciął mi dość mocno rękę.
Nie myślałam w tej chwili o niczym, moje ciało zadziałało instynktownie. Obróciłam się w stronę napastnika i nawet nie wiem w jaki sposób, ale powalałam go na ziemie, niby widziałam mężczyznę przez ułamek sekundy, ale było już za późno i Jung wylądował na białych jak śnieg kafelkach kuchni. Mężczyzna jęknął przeciągle a ja patrzyłam na niego w szoku. Z moich palców zaczęła powoli ściekać krew.
- Ja...ja... przepraszam. - wyjąkałam
[JH]- Ty mnie powaliłaś na ziemie.
- Przepraszam ja się wystraszyłam. Nie chciałam. - wyszlochałam przez łzy i ból ręki.
[JH]- Nie płacz nic się nie stało.
- To nie przez to. – Lekko odchyliłam dłoń, z której już mocno płynęła krew.
[JH]- O japierdole krew ci leci z dłoni. Suga leć po apteczkę szybko, Jimin zabierz małego! - krzyknął, ale jego głos był bardzo rozmyty.
Po chwili przed oczami zaczęły pojawiać mi się mroczki a ciało stało się ciężkie i upadłam na podłogę.Pov Hoseok
Zobaczyłem jej zakrwawioną dłoń. Krew ściekała z palców tworząc małe kropeczki na podłodze. Krzyknąłem na Sugę i Jimina, aby te się ruszyli i zabrali małego z kuchni. Dziecko patrzyło z przerażeniem to na T/I to na krew. Spojrzałem na dziewczynę a ta momentalnie zaczęła blednąć.
- T/I!!!- wrzasnąłem łapiąc ją , aby nie upadła. - Obudź się księżniczko.Zero reakcji. W końcu w kuchni zjawił się Suga. Dłoń nadal dość mocno krwawiła. Przyłożyłem jałową gazę do rany.
- Dzwoń po Jina niech przyjedzie i szyje jej tą dłoń. Spróbuję ją ocucić.
[S]- Spoko
- T/I, T/I ej obudź się, nie możesz nas zostawić rozumiesz.
[S]- Za chwile będzie masz uciskać ranę. Pójdę do Jimina i zobaczę co z małym.
- Mhmm idź zostanę z nią.Siedziałem przy dziewczynie trzymając jej dłoń. Szczerze mówić bałem się o nią jak o nikogo. SunHyuk bardzo się do niej przywiązał, a i dla mnie nie była już obojętna. Przez pewien okres czasu, nie zwracałem na nią uwagi, ale późnej sam przyłapywałem się, że zerkam na nią jak coś robi albo gdy wracam z misji lub firmy po prostu musiałem pójść i zobaczyć, jak śpi.
Ona nie może nas teraz zostawić.
[J]- Już jestem, jak wygląda sytuacja.
- Jest nieprzytomna i nie reaguje na nic. Ręka mocno krwawi.
[J]- Cholera niedobrze. Połóż ja na kanapie musze dać jej środek znieczulający i zaszyje jej dłoń z tego co widzę co najmniej będą 6 szwów. Może idź się umyj i zobacz do małego.
- Suga i Jimin z nim są zostanę jakoś ci pomogę, bo to wszystko moja wina.
[J]- Co ty jej zrobiłeś?- zapytał wyjmując sprzęt z dużej skórzanej torby.
- Wystraszyłem ją a ta rozcięła sobie rękę a mnie powaliła na ziemie.
[J]- Ta kruszyna?? Prawda ma wysportowane ciało, ale bez przesady.
- Serio jakbym sam gdybym tego nie poczuł to też bym nie wierzył. Jak ci idzie coś zrobić.
[J]- Dobrze, ale chyba znieczulenie nie działa, może jest za słabe, bo zaczęła uciekać dłonią.
- Dużo ci zostało?
[J]- Dwa szwy, ale to już zrobimy na żywca, bo nie mam więcej morfiny.
[T/I] - Co się dzieje? Gdzie ja jestem, co się stało?
[J]- Miałaś wypadek spokojnie nie panikuj musze ci zszyć rękę. Musisz to wytrzymać postaram się zrobić to najszybciej jak się da. Nie odlatuj teraz rozumiesz i nie ruszaj ręką.
[T/I] - Spróbuję.Jin zaczął wbijać igłę w jej dłoń a ta próbowała mu ja wyrwać. Dziewczyna miała już łzy w oczach i dosłownie skamlała z bólu, a mnie bolało serce. To naprawdę nic przyjemnego. Musze coś zrobić jakoś odwrócić jej uwagę od bólu.
- T/I spójrz na mnie, patrz mi w oczy jeszcze chwila jesteś bardzo dzielna dosłownie 2 minuty dasz rade słoneczko.
[T/I] - Ja już nie mogę Hobe to boli za bardzo. AAAAAA!!!!
[J]- Hoseok nie mogę się przebić trzymaj rękę i jakoś ja uspokój.Łatwo powiedzieć jedyne co mam teraz w głowie to to, żeby ja pocałować i tak ją uspokoić. Ale czy powinienem?
[J]- Zrób coś do cholery nie wiem mów do niej może zrób cokolwiek.
Nim Jin skończył mówić wbiłem się w jej usta dość mocno tłumiąc kolejny atak krzyku. Dziewczyna przestała się poruszać i dosłownie zastygła. Jej usta były takie miękkie i słodkie niczym słodkie lizaki lub pianki. Delikatnie zacząłem poruszać ustami nadal patrząc na nią, jej wielkie ciemne oczy zaczęły powoli opadać, a usta delikatnie wręcz minimalnie poruszyły się. Przejechałem językiem po jej ustach a ta je uchyliła jęcząc delikatnie z bólu. Szybko zamknąłem oczy i całowałem ja jak nikogo innego bez opamiętania. Po mojej ukochanej nie całowałem się już z żadną kobietą, ale tutaj musiałem. STOP nie ja chciałem ją pocałować.
Nie wiem, ile czasu minęło, ale nie chciałem przerywać. Jednak chrząknięcie Jina przerwało mi te cudną i słodką przygodę. Odsunąłem się od dziewczyny, ale jeszcze udało mi się pozostawić na jej ustach drobnego całusa.💜💜💜💜💜💜💜
Miłego ranka/popołudnia/wieczorka zależy kiedy czytacie.
Mam nadzieję że wam się podobał.
Całuski Autorka😍😘
CZYTASZ
Opiekunka
FanfictionHistoria o młodym szefie mafii który poszukuje opiekunki dla swojego 3 letniego syna, którego matka została brutalnie zamordowana podczas jednego z porachunków gangsterskich, ale czy na pewno kobieta nie żyje a życie biznesmena może zmienić się na l...