48. Test DNA

2.7K 71 21
                                    

Otworzyłam oczy i kompletnie nie wiedziałem, gdzie jestem. Ostre światło jarzeniówki uderzyło bardzo mocno w nieprzyzwyczajone do światła oczy przez co musiałam je mocno zmrużyć. Podniosłam lekko głowę do góry, ale zobaczyłam tylko białe ściany. Nie było okna a pokój był depresyjny. Biel ścian doprowadzała do szaleństwa. Łóżko, na którym leżałam też miało śnieżnobiałą pościel. Rama była srebrna i masywna. Spróbowałam się podnieść do siadu jednak nie mogłam tego zrobić. Moje kostki i nadgarstki były przypięte do ramy łóżka. Nie mogłam się ruszyć, ale każda próba kończyła się jeszcze mocniejszym zaciśnięciem się srebrnego kuła wokół mojego ciała. Nie mogłam już wytrzymać chciałam krzyczeć jednak bałam się. Po chwili drzwi się otworzyły a przez nie wszedł Qi Pei Xin. Jego wielkie masywne cielsko zbliżało się do mnie, a w ręku trzymał jakiś przedmiot, który odbijał światło. Wpadłam w panikę zaczęłam krzyczeć, ale głos nie wydobył się z moich ust próbowałam się ruszyć wyrwać ręce z kajdanek jednak to nie pomogło a w tych miejscach pokazała się krew, która spokojnie spływała brudząc materiał na szafirowy kolor. Mężczyzna zaśmiał się głośnio i pokazał mi przyrząd, który trzymał w dłoni i zaczął go oglądać pod światłem. Nóż. Długi srebrny i ostry nóż odbijał światło jarzeniówki trafiając wprost w moje oczy. Sparaliżowało mnie nie wiedziałam kompletnie co mogę zrobić. Byłam skazana na śmierć. Każdy mój ruch był pasmem bólu a mężczyzna na pewno nie miął zamiaru skończyć moich cierpień. Podchodził powoli jakby napawał się widokiem przerażenia w moich oczach i prób krzyku lub uwolnienia. Jednak po chwili schował on ostrze do tylnej kieszeni spodni i zaczął się rozbierać. Wszedł na łóżko i usiadł na moich udach. Przygniatając mnie tym do łóżka. Szybko rozdarł moją białą sukienkę pozbawiając mnie jedynego okrycia. Strzępy materiału poleciały gdzieś w kąt pomieszczenia. Jego lubieżny wzrok przewiercał mnie na wylot. Chciałam zniknąć zakryć się czymś jednak nie miałam możliwości. Poczułam jak papierosowy zapach z jego ust drażni moja skórę. Nienawiedziłam tego. Zaraz za oddechem poczułam jego usta na moim ciele co sprawiało mi jeszcze większy ból. Zaraz za nim pojawił się ostry niemal tłamszący ból. Ból przecinanej skóry. Poczułam gorącą krew wypływającą z mojego ciała, a później uderzenie. Ostrze w jego ręce rozdzierało moją skórę rysując na niej kółka i kwadraty. To bolało jednak przynosiło też ulgę.

[PX]- Co mała dziwko myślałaś ze uda ci się uciec do tego gnojka. Hahaha jaka jesteś naiwna. Sam cię wydał po raz kolejny ważniejsza jest dla niego kasa i interes a nie ty.
Przycisnął mocniej ostrze które mocniej wbiło się w moje ciało a strumień krwi wystrzelił w górę.
- Nie wierzę ci. On mnie kocha. - wysapałam a moje oczy zaczęły się same zamykać.
[PX]- Hahaha śmieszne, że mu ufasz. Jung Hoseok ona myśli ze ją kochasz!!

Do pokoju wszedł Hobe. W czarnym garniturze z odpiętymi dwoma guzikami koszuli. Jego delikatny uśmiech nie schodził mu z twarzy a w oczach paliły się iskierki zadowolenia.
- Hoseok. - jęknęła.
[JH]- Co tam dziwko. Myślałaś ze ja cię naprawdę kocham. Śmieszne byłaś tylko kartą przetargową. Bonusem do umowy a teraz nie jesteś potrzebna. Przyjacielu kończ z nią nie chce już słuchać jej głosu, albo nie pozwól, że sam to zrobię.

Mój ukochany podszedł do Qi i zabrał od niego nóż. Uśmiechnął się do mnie bez żadnych uczuć i wbił ostrze prosto w serce. Krew trysnęła mu prosto w twarz brudząc jego idealne rysy twarzy. Moje oczy pozostały otwarte i ostatnie co poczułam to metaliczną ciecz wypływającą z moich ust, usłyszałam, jak krew skapuje na białe kafelki. Z moich oczu wypłynęła pojedyncza łza, która zmieszała się z krwią.

To był mój koniec.




Poczułam jak ktoś szarpie mnie za ramię. Otworzyłam oczy, oddychałam ciężko i byłam wystraszona na maksa i zlana potem. Koszulka, którą miałam na sobie przykleiła się do mojego ciała. Rozejrzałam się po pokoju, pobieżnie obejrzałam pomieszczenie. Byłam w sypialni Hoseoka leżałam w jego łóżku przykryta sztynowa pościelą. Spojrzałam na chłopaka był wystraszony patrzył na mnie z przerażeniem. Coś do mnie mówił, ale nie słyszałam go jego słowa były, ale jakby nie docierały do mnie. Z oczu lały mi się łzy.

OpiekunkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz