27. Xin Rui Qi

3K 63 15
                                    

Czułem się jak na haju, bo pewnie na nim byłem. Nie wiem co ta kobieta mi podała, ale musiał to być naprawdę silny środek. Głowa pękała mi niesamowicie. Jednak nie znajdowałem się już w tym zimnym pokoju przywiązanym do krzesła. Poczułem pod sobą miękki atłasowy materiał. Otworzyłem oczy, ale zaraz pożałowałem decyzji. Ponownie światło mnie oślepiło jednak coś było nie tak nie byłem sam w pokoju.

Rozejrzałem się po pomieszczeniu i zobaczyłem masę zdjęć przyczepionych do ściany w rogach pokoju wisiały czarne kamery, które miały czujnik ruchu. Rozejrzałem się po pomieszczeniu na środku stało łóżko na którym na razie leżałem, obok stały dwie szafki nocne w jasnych ocięciach, a przeciwko łóżka była ściana z zdjęciami z jej prawej strony było durze okno a raczej oszklona ściana a z lewej strony  drzwi wyjściowe.

Zaciekawiły mnie fotografie wiszące na ścianie podniosłem się wiec z łóżka i zacząłem przeglądać zdjęcia. Przedstawiały one przyrodę, uliczne życie, randamowe osoby i sytuacje. Wszystko stanowiła dość przyjemną harmonijną całość jednak coś było nie tak. Wydawało mi się, że to, iż znalazłem się w tym miejscu i o tej porze było częścią jakiegoś większego planu w którym miałem być tylko i wyłącznie marionetką. Przeglądałem zdjęcie po zdjęciu, aby znaleźć jakiś wspólny mianownik. Były one tak bardzo znajome i tak bardzo przywracały wspomnienia ze głowa zaczęła mi pękać. Po chwili rozpoznałem już każde zdjęcie były to miejsca do których chodziłem na randki. Parki, kawiarnie, małe sklepiki i uliczne miejsca na których razem się bawiliśmy i wygłupialiśmy. Doznałem olśnienia jedyną osobą, która znała te miejsca i była jakoś z nimi związana była Xin Rui Qi. To nie mógłby być sen to musiała być prawda.

- Xin Rui Qi żyje. - Przejechałam dłonią po karku. - Ale jak to możliwe przecież widziałem jej martwe ciało. - szepnąłem sam do siebie -  Tak bardzo płakałem, byłem na jej pogrzebie z małym na rękach. To się nie dzieje naprawdę.

Podszedłem do drzwi i spróbowałem je otworzyć jednak bez skutku, masywne drzwi z białego drewna nie ustąpiły, rozejrzałem w poszukiwaniu jakiegoś przedmiotu który mógł mi posłużyć za klucz lub bardziej włam. Jednak nic takiego nie zobaczyłem,  nie było też  żadnych dodatkowych drzwi, które mogłyby stanowić jakąś alternatywę, podszedłem do okna wyglądając na którym piętrze się znajduję i zamarłem było stanowczo za wysoko. Znajdowałem się na co najmniej 20 piętrze wieżowca. Stanowczo byłem za wysoko, aby skoczyć.

Może to głupie co teraz zrobię, ale podbiegłem do drzwi i zacząłem w nie walić. Kamera zaświeciła na czerwono a po chwili usłyszałem stukot obcasów po kafelkach.
[RQ]- Możesz w końcu przestać? Zachowujesz się jak popaprany. Odwaliło ci do końca po tych trzech latach. - do pokoju wpadła kobieta.
Wyglądała dokładnie tak samo jak trzy lata temu. Ciemne duże oczy mały nosek pełne usta pomalowane różową pomadką. Pociągła i szczupła twarz, która okalały proste i długie do pasa włosy w kruczoczarnym kolorze. Ubrana była w czarna obcisłą sukienkę, która opinała dokładnie jej kształty. Zatkało mnie w pewnym momencie.
- Jak to możliwe że ty żyjesz. Przecież widziałem jak ty...- wydukałem
[RQ]- Jak umieram. Hahaha taki łatwowierny jesteś. Oj Hobe jaki ty jesteś naiwny zupełnie jak dziecko.
- Przecież widziałem tą krew byłem na pogrzebie z małym. SunHyuk nie miał matki przez ciebie!- agresja we mnie wzbierała.
[RQ]- Nigdy nie chciałam tego bachora.- syknęła
- Przestań cieszyłaś się na nasze dziecko.
[RQ]- Wiem, jestem znakomita aktorką jednak trochę się za tobą stęskniłam, kiedy ty i twoi jebnięci koledzy zabili moją zabaweczkę. Ahh Kai był naprawdę świetny w łóżku nawet ci dorównywał. - teatralnie się ukłoniła i westchnęła
- Jak możesz teraz mi się pokazywać na oczy? Gdzie ja do cholery jestem i gdzie są chłopaki?! Po chuja mnie porwałaś świrusko!!!- wrzasnąłem
[RQ]- Na nich mi nie zależało zostali w samochodzie. A i witaj w moim mieszkaniu. Ładnie się urządziłam. Spokojnie nie wyjdziesz z tond, chyba że nogami do przodu chociaż nie....
- Czego tak naprawdę chcesz odemnie bo wiem że nie stęskniłaś się za mną, ani za SunHyukiem.
[RQ]- chce jednej przysługi to nic wielkiego.
- Nie wierze ci czego ty tak naprawdę chcesz.
[RQ]- Sprawiedliwości Krew za krew. Wy nawet nie wiedzieliście kogo zabiliście. Kai był nie tylko moim kochankiem, ale i synem bardzo wpływowej rodziny Guo. Wiec krew za krew Hobi tak jak to było 3 lata temu.
- Hahaha nie masz kogo zabić. Nie trzymam się z żadna wpływową rodziną a Min już dawno zrzekł się rodziny.
[RQ]- Nie byłabym taka pewna. A Lee T/I?
- Co T/I, ona jest zwykłą opiekunką nikim ważnym. - odparłem pewny siebie jednak zderzyłem się z jej głośnym śmiechem
[RQ]- Hahahaha Ale jaja myślałam, że wiesz kogo trzymasz pod swoim dachem. Hahaha twoja mała T/I jest z tej rodziny Lee. Jej ojciec jest najbardziej wpływowym facetem w całych Chinach.
- Kłamiesz to niemożliwe.
[RQ]- Nie kłamie zobacz sobie sam. – rzuciła we mnie stertę plików, dokumentacji i zdjęć T/I.- Jej braciszek bardzo się za nią stęsknił wiec pomógł mi ja znaleźć. Ash Hobe sadziłeś że ona jest taka niewinna co?
- Nie możliwe ona nie mogłaby.
[RQ]- Zakochałeś się w niej, co nie? Zobacz jakie piękne zdjęcia mam z wami.
Pomachała mi kartką, na której widniał nasz pocałunek zanim matka przyszła do domu.
- Szpiegowałaś mnie.-syknąłem zarzenowana
[RQ]- Nie.
- Właśnie, że tak. Tylko nie rozumiem, dlaczego po co jestem potrzebny ci do szczęścia.
[RQ]- Dobra niech ci będzie jesteś mi potrzebny do misji. W Japonii jest jeden gang, który porwał moją podwładną i musze policzyć się z nimi.
- I po co ci ja?
[RQ]- Po co mam narażać swoich ludzi jak mogę posłać tam ciebie i twoich kumpli.
- A co jak się nie zgodzę?
[RQ]- Twoja panienka będzie cierpiała z rąk przyszłego męża. Choi jest bardzo porywczy, jeśli chodzi o sprawy łóżkowe ale i domowe. Wiec, jeśli nie lubi mocnego seksu i nie jest uległa to współczuje.
- T/I nie mogłaby wyjść za mąż ona ma dopiero.
[RQ]- Za dwa tygodnie 22 lata. Kochanie to już jest ustalone i jak jej braciszek ją dopadnie już nie będzie odwrotu od tego.
- Wiec, dlaczego?
[RQ]- Bo chcę zobaczyć, jak skazujesz na męczarnie albo swoich przyjaciół albo tę wywłokę. Twój wybór Jung. Masz dwie godziny.

Zostałem sam z moimi myślami i dokumentami. Nie chciałem ich przeglądać, ale ciekawość zwyciężyła i wziąłem do ręki teczkę. Zacząłem przeglądać dokumenty dokładnie strona po stronie. Sprawdzałem, czytałem i niedowierzałem. Wszystko się zgadzało daty, szkoły wszystko tylko teraz miałem wgląd do jej historii rodzinnej. Ja już naprawdę nie wiem co się dzieje ze mną, Xin jest szefowa gangu. T/I pewnie była szpiegiem swojego ojca a opieka nad małym to byłą pewnie tylko jej przykrywka. Natknąłem się na pewna datę która przykóła moja uwagę.
28 wrzesień dzień przyszłego ślubu T/I.
- No ja pierdole czemu ja mam takiego pecha. SunHyuk jest zagrożony, skoro ona jest z mafii to może mu coś zrobić. Nie wierze jak mogłem wpuścić do domu taka osobę jak ona przecież to nie ma sensu ona nie jest taką osobą. Z jednej strony nie chciałem wierzyć w to co powiedziała Xin jednak z drugiej to było tak realne.
Opadałem na podłogę. Nie dowierzając co się dzieje. Wszystko co do tej pory doświadczyłem stało się ulotne. T/I była kłamstwem, moje uczucia do niej były kłamstwem ja ją polubiłem i to tak naprawdę uważałem ją za przyjaciółkę a może i czułem coś więcej do niej.

Rozpłakałem się, nie pamiętam, kiedy ostatni raz płakałem tak mocno, ale wszystkie emocje jakie we mnie były przebiły tę bańkę.
Położyłem się na łóżko a głowę zajęły mi myśli porównywania Lee i Xin.
Widziałem przed oczami jedną i drugą były od siebie tak różne a jednak tak podobne. Jednak czy mogę skazać Lee T/I na cierpienie? Z drugiej strony wtedy skazałbym chłopaków na śmierć. Japońskie gangi są świetnie wyszkolone.

Co ja mam teraz zrobić?

❤️💜❤️💜❤️💜❤️💜❤️💜❤️💜❤️💜
Jak myślicie jaka decyzję podejmie główny bohater? Czy będzie ona słuszna i dobrą dla niego.
Miłego dnia/nocy zależy kiedy czytacie.
Dziękuję wam za gwiazdki i wyświetlenia uwielbiam was.
Całuski Autorka 😘

OpiekunkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz