41.Plan B.

2.8K 60 8
                                    

Stałem na środku kościoła i patrzyłem na nią. Była piękna tak delikatna, że aż odbierała mi dech w piersiach. Trzymałem jej dłoń i czułem się pewnie chociaż w jej oczach widziałem przerażenie. Zresztą czemu tu się dziwić jej ojciec celował w nią bronią. Najpierw to ja miałem oberwać, ale mnie zasłoniła. Jednak czułem się wbrew pozorom szczęśliwy. Miałem ją przy sobie, nie spóźniłem się aż tak bardzo. Jednak mimo wszystko nie udało mi się ukraść ją przed wejściem do kaplicy. Wiec teraz stoję tutaj na muszce wszystkich gangsterów z ukochaną przy boku. Jednak wszystko pójdzie dobrze będzie dobrze, przecież musi. Przygotowaliśmy się też i na taką ewentualność z chłopakami.

- Kocham cię. – szepnąłem do niej i skinieniem dłoni dając znak Kookowi i Jiminowi. Młodsi szybko odpalili małe granaciki o dużym zasięgu i rzucili je pod nogi ojca T/I. Jungkook miłą granat dymny a Jiminem usypiający. Chłopcy założyli maski a ja załapałem moją ukochaną jak tylko dym zaczął się unosić. Usłyszałem strzał z pisoletu ojca mojej ukochanej jednak na całe szczęście nikt z naszych nie oberwał. Goście zaczęli padać, jak muchy miałem dosłownie kilka sekund, aby samemu nie usnąć, a jeszcze musiałem wyprowadzić stąd T/I. Złapałem ją pod nogami a ta objęła mnie za szyję. Odwróciłem się i wyniosłem ją z kaplicy. Namjoon targał na plecach Ojca dziewczyny. Mimo wszystko musiałem go zabrać. Jest ojcem T/I. Nie chce też, aby nas ścigał. Będę musiał go przekonać, że to ja powinienem być jego zięciem. Szczerze nie zależy mi na jego imperium chcę tylko jej. Ale jeśli nie uda mi się zrobić tego podejściem psychologicznym użyję siły, ale T/I będzie moja. Już jest kobietą mojego życia tylko nie chcę, aby żyła ona w strachu przed rodziną.

Poczułem jak nogi się pode mną uginają. Wszystko było ciężkie oczy zaczęły mi się same zamykać a płuca brakowało powietrza. Zostały mi dosłownie 3 kroki do wyjścia i świeżego powietrza. Jednak nie mogłem już dłużej.

Moja kobieta spała w moich ramionach. Przycisnąłem ją mocnej do piersi a serce biło mi niezwykle mocno. To, że ja kocham to jedno a to że zrobię dla niej wszystko to drugie. Dotarłem do drzwi a na zewnątrz wyciągnął mnie Min i Asha. Chłopak podał mi tlen a później złapał za moja ukochaną i zaniósł ja do auta, a ja zostałam z Ashą.

[AS]- To co zrobiłeś dla niej było mocne naprawdę. Ty ja kochasz do szaleństwa.
- Do szaleństwa. Pozbyliście się ochrony?
[AS]- Tak, nie kłamałeś mówiąc ze naprawdę jesteś gangsterem. Suga to udowodnił.
- Tak no widzisz my nie kłamiemy.
[AS]- Hobe czy ja mogę do was dołączyć. Wy nie traktujecie się z góry jesteście, jak rodzina chcę być tego częścią.
- Wiec witaj w rodzinie. Tylko będziesz musiała przenieść się do Korei i zamieszkasz z kimś od nas. Asha ufam ci wiesz.
[AS]- Wiem i dzięki za to.Będę pomocna i w razie co zajmę się T/I.
- Dzięki. Chodźmy, bo jeszcze Suga ucieknie z moją przyszła żoną.
[AS]- Niech tyko spróbuję a jaja mu obetnę.
[S]- Już chcesz mnie okaleczyć. Bez przesady nigdzie się przed tobą nie schowam bo i tak mnie znajdziesz.
- Uuu słodko. - Asha walnęła mnie w ramię.
[S]- To co możesz mi już mówić mężulku.
[AS]- Weź się facet uspokój opanuj hormony. Zobaczymy, czy się nadajesz.
- Asha, a jak ty się w ogóle nazywasz?
[AS]- Park Jiwon.
- Wiec Park Jiwon witaj w rodzinie. Min zajmiesz się nią w Korei ja będę musiał przekonać teścia do siebie.

Weszliśmy do busa. Za kierownicę usiadła Asha i ruszyliśmy w stronę lotniska. Wynająłem prywatny samolot, którym mieliśmy polecieć do Seulu.

T/I spała wtulona we mnie. Jej płytki oddech muskał delikatnie moja skórę. Gładziłem dłonią delikatnie jej policzek, dziewczyna mruknęła cicho. I wtuliła się bardziej. Pocałowałem ją delikatnie w czoło i przytuliłem do siebie. Tęskniłem za nią tak bardzo tęskniłem. Głaskałem jej znacznie krótsze włosy w kolorze kruczoczarnym. Znacznie bardziej pasował do niej jej naturalny kolor, ale cóż i tak była najpiękniejsza. Wziąłem do ręki jej prawą dłoń i zobaczyłem na niej krew. Przeraziłem się i szybko kazałem podać sobie apteczkę. Z pomocą Jina udało mi się sprawnie opatrzyć paskudne przecięcie i już po chwili dłoń była zabezpieczona. Postanowiliśmy wrócić do kraj wiec pojechaliśmy na najbliższe lotnisko, aby się odprawić, naprawdę byłem wdzięczny Jungkookowi za to, że udało mu się włamać do rezydencji Lee i wydostać paszporty tej dwójki. Jednak mój plan miał jeden szkopuł nie zabrałem nic na przebranie dla T/I. Wszyscy byliśmy odstrzeleni jak szczury na otwarcie kanału, bo jednak nasz strój nie wyglądał na podróżny. Byliśmy w garniturach, ojca T/I posadziliśmy na wózku i przykryliśmy kocem jednak to dziewczyny wyróżniały się najbardziej, bo jedna byłą w rozłożystej białej sukni ślubnej a druga w typowo imprezowej stylizacji. Kiedy podjeżdżaliśmy już pod port lotniczy postanowiłem  delikatnie obudziłem dziewczynę, która nie do końca ogarniała jeszcze, gdzie się znajduje. Jej wzrok był pusty, ale łzy same spływały jej po policzkach.

OpiekunkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz