20. Morderczy poranek.

3.5K 79 8
                                    

Pov T/I

Obudziłam się bardzo wcześnie. Było około 5 rano. W tym monecie całe moje ciało bolało niesamowicie, czułam dosłownie każdy mięsień. Jednak co było dziwne na mnie leżała czyjaś noga. Cholera co się wczoraj stało i czemu leżę w jakim nieznanym pokoju.

Spojrzałam w bok i zobaczyłam uroczo śpiącego Tae. Jego usta były lekko rozchylone a ciemne włosy opadały w każdą stronę i o zgrozo chłopak nie miał na sobie koszulki a ja nic nie pamiętam.

Czy my wczoraj? Nie, nie to niemożliwe ja nie mogłabym przecież z V. Nie to nie możliwe ja przecież nie jestem tak. V nie jest też taką osobą, aby mnie wykorzystać. Chyba że ja sama tego chciałam?
Czemu ja nic nie pamiętam!!

Wygramoliłam się z łóżka i z szafy V wyjęłam jakąś wielką bluzę i zarzuciłam ją na sobie wyjęłam też jego spodnie dresowe które co prawa były o co najmniej 3 rozmiary za duże jednak nie miałam innej możliwości a nie chciałam zmarznąć. Na biurku znalazłam jakąś kartkę i długopis wic zostawiałam chłopakom wiadomość, że wracam do domu.

Wyszłam z domu i odpaliłam GPS w telefonie. Dojście do domu teoretycznie miało mi zająć 30 min na pieszo przez park. Wiec powoli ruszyłam w odpowiednią stronę.

Szłam spokojnym krokiem założyłam na głowę kaptur, aby nie straszyć przechodniów, których o tej porze robiło się już coraz więcej. Spacerowałam spokojnie w stronę domu. Gdy nagle poczułam na sobie czyiś wzrok. Z doświadczenia wiem, że nie był to przyjemny, ani pogardliwy wzrok. Był on natarczywy i przeszywający. Delikatnie się obróciłam i zobaczyłam mojego brata. Prawda mężczyzna stał daleko jednak jego posturę i ten wredny uśmieszek mogłam poznać dosłownie w nocy o północy.

W duchu zaczęłam się modlić, aby mnie nie rozpoznał, zaciągnęłam mocniej kaptur na głowę i ruszyłam szybciej przez park. Nie odwracałam się, aby nie wzbudzać podejrzeń jednak nadal czułam na sobie jego wzrok albo może mam już paranoje.

Jednak nic mi się nie uroiło. Poczułam na ramieniu rękę, spojrzałam w oczy mojemu najgorszemu wrogowi. Mój brat. Cholerny Lee Woojin.

Oczy powiększyły mi się do granic możliwości. Mózg i ciało podpowiadało mi tylko jedno. Uciekaj jak najdalej.

Wyrwałam się zdziwionemu mężczyźnie i zaczęłam biec przed siebie. Mężczyzna zaczął mnie gonić. Zmieniałam kilka razy trasę, aby nie ogarnął, dokąd pobiegłam jednak czy szczęśliwy dzień może nadejść. Całe szczęście tak. Chyba w poprzednim życiu musiałam być dobrym człowiekiem, bo po 10 min szaleńczego biegu nigdzie nie było mojego brata.

Jednak w Korei jestem już skończona będę musiała wyjechać, chyba że Hoseok mi pomoże, ale czy mogę mu zaufać po tym co powiedział ostatnio.

Wbiegłam na posiadłość Junga zziajana i mokra jak szczur. Ochrona nawet nie zwróciłam na mnie uwagi. Pospiesznie wpisałam kod do drzwi i wleciałam przez nie do środka. Napotykając się z klatką piersiową właściciela posiadłości. W tuliłam się w niego jak mała dziewczynka a z oczu same popłynęły mi łzy.

On mnie dopadnie a wtedy moje życie przerodzi się w piekło.

Pov Hoseok
Obudziłem się w kompletnie zdemolowanym pokoju głowa bolała mnie niesamowicie. Podniosę z trudem wrzucając na ziemie butelkę, po alkoholu która roztrzaskała się w drobny mak. Spojrzałem na telefon i zamarłem na ekranie widniało połączenie do T/I.

Dokładnie o 2:30 wykonałem połączenie do niej i o zgrozo trwało ona dobre 15 min, czyli nie nagrałem jej się tylko rozmawiałem. Cholera jasna tylko co ja jej powiedziałem. Cholera jasna.

Wyszedłem z łóżka i poszedłem pod prysznic. To prawda było jeszcze bardzo wcześnie, ale sam czuje, że jestem w strasznym stanie.

Włączyłem prysznic i stanąłem pod bieżąca wodą. Wczorajsze słowa i obrazy zaczęły do mnie z zdwojoną siła a głowa pękała mi jak nigdy. Smutek ogarnął mnie i już wiedziałem, że ten dzień nie będzie dobry. Ubrałem pierwsze lepsze ciuchy i zszedłem zrobić sobie kawę później będę kazał sprzątaczce ogarnąć mój syf.

Włączyłem ekspres do kawy a z szafki wyjąłem jakieś tabletki przeciwbólowe. Połknąłem od razu dwie, bo ból głowy był tak epicki jak nigdy. Wtedy usłyszałem dźwięk wbijania kodu do drzwi. Stanąłem przed nimi myśląc, że to moja matka z małym.

Jednak jakie było moje zdziwienie, kiedy T/I wtuliła się w moje ciało. Była wystraszona i na pewno biegła przez dłuższy czas. Nie mówiłem nic po prostu jeszcze mocniej ją do siebie przytuliłem.

Głaskałem ją po włosach a drugą ręką jeździłem po jej plecach. Nie chciałem, żeby płakała, chciałem zobaczyć jej uśmiech.
Nie mam pojęcia, ile czasu minęło, ale na pewno dość sporo, bo moja koszulka zrobiła się mokra od jej łez.
Przetarłem je delikatnie kciukiem, ale one nadal napływały. Musiałem coś zrobić po prostu musiałem.

Podniosłem delikatnie jej głowę w górę i pocałowałem ja delikatnie bez żadnego niepotrzebnego starania się to wszystko wyszło tak naturalnie jak nigdy. Smakowałem jej usta długo i delikatnie badając ich miękkość i teksturę. T/I robiła to samo oddając mi każdą pieszczotę. Wtedy po całym domu rozległo się głośne chrząknięcie a my odskoczyliśmy od siebie jak poparzeni.

W drzwiach frontowych zobaczyliśmy...

OpiekunkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz