28. Zapoznanie.

87 7 1
                                    

Pov: Lukas

Leżąc na dachu opuszczonej biblioteki wraz z Aidanem przy boku, zastanawiałem się jak to wszystko potoczyło się w ten sposób. Bo niby kiedy był ten moment, gdy zorientowałem się, że zakochałem się w ciemnookim narkomanie z jakiejś wiejskiej dziury? Minęło prawie dwa miesiące, a ja zdążyłem poznać Aidana, zakochać się w nim, dowiedzieć się, że ćpa, znaleźć go nieprzytomnego i ledwo co odratować. Ale to nie tylko złe chwile. Były też te dobre, na przykład teraz. Leżeliśmy razem oglądając spadające gwiazdy. Mieliśmy wiele pięknych momentów razem i to na pewno nie były ostatnie. Wybaczyłbym mu wszystko. Wystarczy jedno „przepraszam" z jego ust i znów jestem jego. Zrobiłbym wszystko, żeby tylko zatrzymać go przy sobie. Nie przeszkadzają mi jego humorki, ani to że jest narkomanem. Każdy popełnia błędy z czego jedne są gorsze, a inne nieco mniej. Błąd Aidana był jednym z tych gorszych. Ale nie mnie oceniać. Niewyobrażalne uczucie, przez które mógłbym patrzeć na każdy szczegół jego ciała i myśleć o tym, jak idealny on jest. Ale przyznam, że Aidan jest debilem. Na prawdę myślał, że uwierze w to jego „Nie, nie biorę"? Wiedziałem, że znów zaczął brać. On nawet nie próbował tego ukrywać. Jego rozszerzone źrenice mówiły same za siebie. Nie tylko ten fakt utwierdzał mnie w tym przekonaniu. Znam każdy jego ruch, a oczywistym faktem jest to, że po prochach jest inny. Spotkał się z Davidem i chłopakami. Narkoman z narkomanami będą brali narkotyki. Któżby się spodziewał. Oczywiście nie mam nic do Davida i jego paczki. Przecież to on pomógł mi i Aidanowi, oddając cząstkę siebie. Nie wiem czy David wie, ale ja wiem. Wystarczyło spuścić lekko wzrok, by ujrzeć lekko wystający woreczek z jego kieszeni. Aidan ty debilu. Skierowałem rękę powoli w jego kierunku, upewniając się, że się zamyślił. Zwinnie zabrałem woreczek i schowałem go w mojej kieszeni. Mimo to dalej go kochałem i będę kochać. Pare błędów nie zmieni mojego uczucia, a to, że Aidan nie jest typem człowieka, który uczy się na błędach nic nie znaczyło. Nie w moich oczach. Może i jestem głupi ale nawet gdyby to stało się w jaki kolwiek sposób toksyczne nie dałbym za wygraną i dalej próbowałbym mu pomóc. Każdy zasługuję na kogoś, kto pomoże mu się uratować. Każdy zasługuję na pomoc. Każdy zasługuję na drugą szansę.

Nie oglądałem już spadających gwiazd, wpatrywałem się w twarz Aidana. Głęboko nad czymś myślał dlatego postanowiłem przerwać jego bitwę z własnymi myślami.

- Aidan? - powiedziałem, a on odwrócił głowę w moim kierunku.

- Tak? - spytał.

- Kocham cię. - powiedziałem, a on szerzej otworzył oczy.

- Ja ciebie też. - odpowiedział lekko się uśmiechając.

Te słowa ustanowiły mnie w przekonaniu, że jestem w dobrym miejscu z dobrą osobą.

- Pomyślałeś życzenie? - spytałem.

- Tak, a ty?

- Nawet pare. - przyznałem.

- Więc wracajmy, zimno już.

Wstał, puszczając moją dłoń. Poczułem chłód nie tylko na mojej dłoni ale i w sercu. Nie chciałem żeby kiedykolwiek puścił mnie ten ostatni raz. Nie mogłem sobie tego wyobrazić. Nie dopuszczałem nawet do takiej myśli.

W drodzę do domu zorientowałem się, że idę sam. Odwróciłem się, a parenaście metrow za mną Aidan stał w miejscu z głową uniesioną ku niebu. Podszedłem szybko do niego ale nic nie mówiłem.

W szumie wiatruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz