21. Potrzeba ratunku.

70 8 0
                                    

Obudził mnie dźwięk dzwoniącego telefonu. Dzwoniła mama.

- Halo? - spytałem zaspany.

- Lukas? Wyjechałam właśnie z domu. Jadę po ciebie. - chwila, co?

- Co? Jak to po mnie?

- Spakuj się, jedziemy do lekarza na wizytę kontrolną. Jeśli wyniki ci się pogorszyły zostaniesz tam na parę dni pod obserwacją. Musimy też zajechać na parę dni do domu, bo muszę wrócić do pracy i nie będzie miał kto cię odwieźć.

- Czemu nie powiedziałaś mi wcześniej? Za ile będę mógł wrócić?

- Nie miałam kiedy ci powiedzieć, przepraszam. Maksymalnie dwa tygodnie.

- Dwa tygodnie? Co ja będę tyle robił sam? - byłem załamany

- Lukas nie marudź, to są ważne sprawy. Poza tym i tak będziesz musiał tu wrócić.

- No wiem ale jeszcze nie teraz. - odpowiedziałem smutno.

- Idź coś zjeść, spakuj się i na mnie czekaj. - powiedziała ostro.

- Eh. - sapnąłem i rozłączyłem się.

Wiedziałem, że będę miał wizytę u lekarza ale nie, że mogę tam zostać i muszę wrócić na trochę do domu. Mam zostawić tu Aidana całkiem samego? Boję się o niego.

Do babci nie jedzie się długo, więc spakowałem szybko jakieś ubrania do walizki i zaniosłem ją na dół.

- Lukas co się dzieje? - spytała Felicia.

- Muszę jechać do lekarza i zostać tam na trochę. Ale spokojnie, wrócę tu nie ważne, co by się działo. - uśmiechnąłem się.

- Mam nadzieję. - odpowiedziała.

Idealnie gdy skończyłem jeść śniadanie przyjechała mama. Przywitała się z babcią i poszliśmy do samochodu.

- Na prawdę będę musiał siedzieć tam dwa tygodnie? - spytałem zawiedziony.

- Może trochę krócej ale nie liczyłabym na to. Mam ważną sprawę w pracy.

- A co z tatą?

- Musisz sam go zapytać.

- Okej. - przewróciłem oczami.



Dojechaliśmy do gabinetu lekarza i czekaliśmy w kolejce z innymi pacjentami. Stresowałem się lekko wynikami.

Okazało się, że tak jak myślałem moje wyniki pogorszyły się. Dostałem skierowanie do szpitala na obserwację. Mama zawiozła mnie tam i zostawiła, bo oczywistym faktem jest to, że praca jest dla niej ważniejsza ode mnie. Dobrze, że wrazie czego spakowałem parę książek. Wyciągnąłem jedną i położyłem się na łóżku szpitalnym. Wziąłem szybko telefon i zadzwoniłem do Aidana.

- Halo? - usłyszałem. Nie sądziłem, że odbierze.

- Hej. Mam złą wiadomość. - powiedziałem smutno.

- Co? Co takiego?

- Jestem w szpitalu. Wracam za jakieś dwa tygodnie.

W szumie wiatruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz