2. W stronę wiatru.

123 11 0
                                    


Byliśmy właśnie w drodzę na wieś. Dziadkowie bardzo ucieszyli się z powodu, że to właśnie u nich zamieszkam na czas wakacji. Nie pamiętam, żebym miał jakiś przyjaciół, dlatego przeprowadzka mi nie przeszkadzała. Nawet się cieszę, że spędzę ten czas u dziadków. Mieszkają daleko, dlatego nie widuję się z nimi często.

W moich słuchawkach rozbrzmiewała piosenka "Take me to church" i zdecydowanie mogę powiedzieć, że to moja ulubiona piosenka. Czuję, że się z nią w jakimś sensie utożsamiam.

Byliśmy już prawie na miejscu. Mieliśmy już skręcać na posiadłość dziadków, gdy minęliśmy jakiegoś chłopaka. Złapaliśmy kontakt wzrokowy. Był ubrany na czarno, co było dziwne, bo przecież jest lato, czyli słońce praży jak szalone. Włosy również miał czarne. Oczy chyba też były ciemne. Był przystojny, wystające kości policzkowe i widoczna żuchwa. Ciekawe czy mieszka niedaleko.

Wysiedliśmy z auta i skierowaliśmy się w stronę dziadków, którzy już czekali na tarasie.

- Lukas ale wyrosłeś!- powiedziała babcia.

- Rodzice to cię chyba drożdżami karmią.- zaśmiał się dziadek.

Wszyscy się przywitaliśmy.

- Niestety nie możemy zostać na obiad, praca wzywa.- powiedział mój tato, po czym smutno na niego spojrzałem.

- Bądź grzeczny Lukas.- szepnęła mama.

Pożegnali jeszcze dziadków i odjechali.
Więc chyba pora zacząć moje długie i spokojne wakacje.

- Lukas, zrobiłam twoje ulubione ciasto. Chodź i je spróbuj. - uśmiechnęła się babcia, a ja odwzajemniłem uśmiech.

Ciasto było pyszne. Dokładnie tak, jak parę lat temu gdy tu byłem. Czułem nostalgię w tym miejscu. Chyba mi się tu spodoba.

W szumie wiatruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz