Pov Aidan:
Niestety się obudziłem. Pierwsze, co zrobiłem po obudzeniu się było zwymiotowanie wczorajszej kanapki. Sam się na to pisałem. Poszedłem do łazienki i wziąłem prysznic.
Spojrzałem na lustro i się skrzywiłem. Nienawidziłem człowieka z odbicia. Brzydziłem się nim, tak samo jak swoją matką. Może nawet bardziej. Wory pod oczami. Wyblakłe włosy. Wystające kości policzkowe. Chudy jak patyk. Narkoman.
Ubrałem się i wyszedłem z domu, żeby zrobić jakieś zakupy. Pieniądze oczywiście zajebałem mamie z portfela. Nie miała ich tam praktycznie w ogóle. Wystarczy tylko na chleb i jakieś dodatki, co w sumie wystarczy, bo ja i tak praktycznie nic nie jem. Czułem się jak gówno, lecz dalej pokonywałem trasę do sklepiku.
Chciałem dziś nie brać, więc prawdopodobnie pójdę do tego debila Lukasa. Nawet go lubię.
Zrobiłem zakupy i wracając do domu napisałem szybkiego esemesa do Lukasa.
*Do Lukas: Gdzieś cię dzisiaj zabieram. Weź rower.*
Schowałem telefon i wróciłem do domu. Rozpakowałem zakupy i poszedłem do swojego pokoju.
Było już po 14 więc zacząłem się zbierać. Zjadłem parę kanapek. Rozczesałem włosy i ubrałem się standardowo w czarne rurki, które zaczęły na mnie trochę wisieć i czarną koszulkę. Mimo że było lato, zazwyczaj i tak chodziłem w długich spodniach. Miałem na nogach blizny, których się wstydziłem. Nie mam tu na myśli, że się kaleczyłem. Gdy jeszcze chodziłem do szkoły, znęcali się nade mną do takiego stopnia, że wycinali mi znaczki nożem. Po jakimś czasie przyzwyczaiłem się do tego ale zmieniłem się. Postanowiłem, że nie jestem kimś, kim mogą pomiatać. Tak jak powiedziałem, tak zrobiłem. Pobiłem ich, a jednemu nawet złamałem nos. Po tym cała szkoła się mnie bała. Komiczne było to, że gdy oni się nade mną znęcali, nikt nie zwracał na to uwagi, a gdy ja im najebałem każdy mnie unikał. Zapomniałem dodać, że wywalili mnie za to ze szkoły. Nigdy do żadnej nie wróciłem. Uważam, że marnowałbym się w szkole. Wolność dobrze mi robi. No może pomijając fakt, że zacząłem ćpać. To tylko efekt uboczny wolności. Wiecie, taka mega wolność. Chyba każdy chcę być wolny.
Wciągnąłem kreskę, żeby jakoś wytrzymać dzień, ale tak żeby nie być bardzo naćpanym. Założyłem buty i wyszedłem w stronę domu Lukasa.
Pov Lukas:
Aidan chce mnie gdzieś zabrać i mam wziąć rower. Czy ja w ogóle tu mam jakiś rower? Będzie komicznie, jeśli nie. Zszedłem na dól i odszukałem wzrokiem dziadka.
- Hej dziadek, masz może jakiś rower, który mogę pożyczyć? - oby miał.
- Jest pare w szopie, za domem. Wybierz sobię jakis. - uśmiechnął się miło.
- Dziękuję. - odwzajemniłem uśmiech i poszedłem w stronę szopy.
Były w niej typowe rzeczy do ogrodu. Kosiarka, jakieś miotły i inne bzdety. Znalazłem rowery i wybrałem jeden z nich, który wydawał się być najbardziej zdatny do jazdy. Wyjechałem nim z szopy i odstawiłem obok tarasu. Usiadłem na deskach tarasu i czekałem na Aidana.
Właściwie to nie wiedziałem, jak mam się zachować. On chyba udawał, jakby nic się nie stało więc też tak będę robił. Nie chcę, żeby czuł się niekomfortowo. Ciekawe gdzie mnie zabierze.
CZYTASZ
W szumie wiatru
Fiksi RemajaChłopak z miasta. Idealne życie, przyjaciele, miłość. Po wypadku mieszka na wsi u dziadków. Samotność zostaje nowym doświadczeniem. Czy poradzi sobie z dotychczas nieznanymi emocjami? Pokocha czy znienawidzi szum wiatru? Istnieje również ktoś jesz...