18. Zbliżenie.

72 9 0
                                    

Okropnie martwiłem się o Aidana. Jedyne, co wiedziałem to, że był u jakiegoś Adama, kolegi Davida. Wnioskując z jego esemesa znów byli w klubie i pili. Nie mam z nim praktycznie kontaktu. Czy im w ogóle można ufać? Nie wiem, co Aidan z nimi robi. Co jeśli nie tylko piją alkohol? Nawet nie chciałem o tym myśleć. Nie byłem na niego zły. Byłem zawiedziony. Było mi po prostu przykro, że zapomniał o mnie. Wywalczyłem dłuższy pobyt tu dla niego, a on imprezuję ze znajomymi, których zna może parę dni. Nie oczekuję od Aidana, że wyśpiewa mi wszystkie swoję tajemnice i będzie opowiadać, co robi w każdej sekundzie swojego życia, tylko chciałbym żeby był ze mną szczery. Nie ważne co by mi powiedział, postaram się mu pomóc.

Nie mogłem spać. Cały czas myślałem o Aidanie i czy wszystko u niego w porządku. Zszedłem po cichu na dół i zaparzyłem wodę na herbatę. Zalałem nią torebkę herbaty. Wziąłem kubek w rękę i wróciłem do swojego pokoju, ledwo nie oblewając się wrzątkiem.
Otworzyłem okno i położyłem kubek. Usiadłem na parapecie, wiał lekki wiaterek więc wziąłem kubek by ogrzać ręce.

Nie wiedziałem co mam o tym wszystkim myśleć. Chciałem żeby Aidan był ze mną szczęśliwy. Ja chciałem być z nim szczęśliwy. Może nie jest nam pisane bycie razem szczęśliwym? Aidan od razu uprzedził, że mnie skrzywdzi. Już na początku powiedział, że mam szansę się wycofać. Aidan jaki sekret skrywasz?
Co wiesz, czego ja nie wiem?



Odpłynąłem w głąb moich myśli otulony letnim wiatrem. Zapach kwiatów docierał do moich nozdrzy, obserwując gwiazdy na bezchmurnym niebie. Księżyc uśmiechał się w moją stronę. Chciałbym odwzajemnić uśmiech.

Herbata skończyła się, ale nie moje myśli. Wstałem z parapetu i zamknąłem okno. Powoli robiło się coraz jaśniej. Nawet nie miałem siły iść umyć zębów. Wszedłem do łóżka i okryłem się szczelnie kołdrą. Zasnąłem szybciej niż myślałem.


Pov Aidan:

Obudziłem się odziwo wyspany, mimo to z okropnym bólem głowy. Wstałem powoli i wyciągnąłem z komody świeże ubrania. Prysznic po trzech dniach balowania dobrze mi zrobi, zwłaszcza, że pewnie jebie ode mnie na kilometr.
W drodze do łazienki na szczęście nie spotkałem mamy. Zamknąłem drzwi na klucz i zacząłem się rozbierać. Spojrzałem w lustro i miałem ochotę zwymiotować. Wyglądałem jakbym nie spał tydzień. Ciemne wory pod oczami. Wystające kości. Nawet nie stawałem na wagę. Muszę jeść więcej, bo jeszcze ktoś zauważy. Zanim wrzuciłem brudne ubrania do prania sprawdziłem kieszenie w razie nieprzyjemnych niespodzianek. Jakie było moje zdziwienie gdy w tylnej kieszeni spodni znalazłem woreczek z białym proszkiem. Nie miałem pieniędzy na swoje narkotyki więc to na pewno nie moje. W środku była karteczka więc szybko otworzyłem woreczek i wyciągnąłem zgiętą na pół karteczkę. "Przyda ci się. D.".
David kocham cię. Miał rację. Przyda mi się. Po trzech dniach ciągłego ćpania nie wytrzymam pół dnia bez narkotyków. Musiałem codziennie zmniejszać dawkę, żeby odzwyczaić organizm. Robiłem już tak parę razy.

Wszedłem pod prysznic i odkręciłem zimną wodę. Musiałem się lekko pobudzić. Umyłem się dokładnie po czym wyszedłem z pod prysznica i osuszyłem się ręcznikiem. Było dziś chłodno dlatego ubrałem się w czarną bluzę i czarne spodnie. Standardowo. Schowałem woreczek do kieszeni i wyszedłem z łazienki. Poszedłem do kuchni żeby zrobić sobie coś do jedzenia ale wyręczyła mnie w tym mama, zostawiając kanapki w lodówce. Nie było jej w domu. Mimo tych wszystkich zmian czekałem tylko aż wrócę do domu i zastanę ją śpiąca na stole pośród butelek po wódce. Wziąłem parę kanapek i usiadłem przy stole. Wyciągnąłem telefon i przeglądałem instagrama. Miałem sporo zaległych snapów przez te parę dni. Obejrzałem wszystkie i zjadłem kanapki. Posprzątałem po sobie i wróciłem do pokoju. Wyciągnąłem woreczek z prawdopodobnie metaamfetaminą i wysypałem trochę na stolik. Wciągnąłem szybko i ożyłem. Zbliżała się 17 dlatego schowałem woreczek w bezpieczne miejsce, założyłem buty i wyszedłem z domu. Miałem trochę pieniędzy, nie pamiętam nawet skąd. Skierowałem się do sklepu żeby kupić papierosy. Pani sprzedała mi je bez problemu więc zadowolony wyszedłem ze sklepu i od razu odpaliłem jednego. Zauważyłem mojego dilera pod jedną z kamienic. Mimo że miałem mete, postanowiłem kupić coś jeszcze. Kupić to złe słowo. Pożyczyć. Pożyczę coś od niego, a oddam kiedy będę miał hajs.

W szumie wiatruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz