Niezamierzony powrót do domu

865 99 226
                                    

Dla tych którzy rozpoczęli swój rok szkolny życzę udanego startu i wytrzymałości. Dla studentów życzę, abyście wykorzystali ostatni miesiąc jak najlepiej.

Tak czy siak, miłego dnia!

________|________


3 dni do ślubu...

Nikt nie odmówił, nawet Sakura którą zaprosiłem. Poleci samolotem, nie byłoby zbyt miło gdyby zabrała się z nami, przecież nasze spotkania są tajemnicą, ale dziś zacząłem myśleć co będzie jak Sasuke zobaczy ją w kościele. Czy jak będzie stał przed ołtarzem wypowiadając tekst przysięgi ślubnej i ją zauważy, czy wtedy nie rozniesie kościoła wraz ze mną zostawiajac mnie na pastwę losu?

Rany boskie, takie myślenia wprowadza mnie w stan nerwowo-depresyjny.
Sakura dała mi gwarancje, że jej nie rozpozna, nawet jeżeli by ją zobaczył, ale tego nie mogę być pewny, mówimy tu przecież o Sasuke, a z nim wszystko jest możliwe.

-Uzumaki - wyrwał mnie głos Deidary, o mało co nie podskoczyłem - widzę, ze sobie fantazjujesz przed ślubem.

-Co chcesz? Zajęty jestem...

Między mną i Deidarą było...powiedzmy dobrze.
Dał sobie spokój z moim narzeczonym, a zabrał się za jakiegoś chłopaka który pracuje w sklepie obok kancelarii. Oczywiście jego włosy nie wróciły do poprawnego stanu jaki był wcześniej, ta farba odznaczała się na jego blond włosach mocniej już myślałem. Nie żeby coś, ale ten dowcip był epicki.

Wygrałem, nikt mi tego nie zaprzeczy.

-Właśnie widzę - przewrócił oczami i położył na biurko teczkę.

-To co to to to?

-To to są akta - wyciągnął dwie kolejne teczki z chytrym uśmiechem - umowy oraz pisma procesowe.

Rozjechałem się na krześle i spojrzałem na godzinę. Miałem dwie godziny na odebranie Menmy i spotkanie się z Sakurą.
Czy ja zdążę to poukładać?

-Co ciekawego robisz? - zagadałem - ładnie ci w tych włosach, takie odcienie...idealnie podkreślają twoją cerę - uśmiechnąłem sie miło, miałem nadzieję, ze tak udobrucham Deidarę i mi pomoże.

-Nie przekupisz mnie - warknął dość chłodno - Sasori na mnie nie poczeka, głupi blondynie.

-No weeeeź...

-Sasuke skończy sprawę to ci pomoże - mruknął wyciągając telefon i uśmiechając się do niego.

-Ale jesteś-burknąłem.

-Oho muszę lecieć - schował telefon i wziął swoją torbę przerzucając przez ramię.

-Już? Jesteś już wolny i mi nie pomożesz...- cmoknąłem kręcąc ze na fotelu.

-A płacisz po godzinach? Panie drugi szefie?

-Deidaraaaaa.

-No więc galeria sztuki nie poczeka, miłej zabawy w papierach, nie przegrzej swojej blond łepetyny - pomachał mi i zaśmiał się złośliwie wychodząc.

Sasuke mi nawet nie pomoże, od razu po sprawie jedzie na uczelnie zapoznać się z praktykantami którzy będą tu przychodzić, pamietam swoje dni jako praktykant w jednej z kancelarii, robili z nas typowe woły, a niektórzy chodzili tylko po kawę lub herbatę.

Cóż, muszę wziąć się do roboty i zacząć segregować te papiery. Podkasałem rękawy i ciężko odetchnąłem, najgorsza z możliwych robótek.







Chcę zniszczyć naszą przyjaźń |SASUNARU¦NARUSASU|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz