Kocham Cię

3K 245 163
                                    

PYK COFAMY SIĘ W CZASIE

Około godziny 11 otworzyłem leniwie oczy. Kompletnie nie miałem humoru. Sasuke dawno wyszedł. W sumie to nawet dobrze, że nie poszedłem na wykłady.

Rozciągnąłem się i wstałem rzucając kołdrę na fotel. Poszedłem leniwym krokiem do kuchni, a na stole czekała na mnie miła niespodzianka.
Termos i zawinięte kanapki, a na termosie widniała karteczka "ubierz się ciepło".

Do oczu naleciały mi łzy, sam nie wiem czy ze szczęścia czy smutku, chyba z obydwóch.

Zjadłem szybko kanapki i wypiłem herbatę. Ubrałem buty i torbę. Wyszedłem z mieszkania na chłodny dwór, serio było dziś zimno. Udałem się do swojego domu. Musiałem wziąć prysznic i się ubrać na tą pogodę.

Po porannej toalecie wyszedłem z domu i skierowałem się na przystanek autobusowy który znajdował się po drugiej stronie ulicy. Na moje głupie szczęście miał przyjechać za 2minuty.
Założyłem słuchawki i puściłem sobie 'Broken Youth' często z Sasuke puszczaliśmy to sobie w samochodzie, można powiedzieć, że to była nasza nutka.

Autobusem jechałem dobre 20 minut, jednak z muzyką czas leciał mi jakoś szybciej. Wysiadłem i skierowałem się do kwiaciarni.
Pani wybrała za mnie piękny bukiet róż, ciekawe czy mama je lubiła.

Stanąłem nad grobem i położyłem kwiaty.

-Cześć wam-uśmiechnąłem się patrząc na zdjęcia rodziców - brzydką mamy pogodę prawda?

Kucnąłem zgarniając w ręka liście z grobu.
Miałem straszną potrzebę wygadania się właśnie im...przecież muszą wiedzieć wszystko.

-Nie wiem od czego zacząć...- zacząłem poprawiając czapkę - Dostałem się na te studia, na razie wszystko idzie dobrze, a Kakashi mój profesor który związał się z Iruką daje nam razem z Sasuke fory, no może bardziej mi, ale ważne, że daje prawda? - zaśmiałem się, ale zaraz miną mi zrzedła- strasznie nie dogaduje się z Sakurą, nie możemy przestać się kłócić, chyba nici z naszej przyjaźni - przymknąłem oczy - skoro o tym mowa, to pamiętacie jak mówiłem, że zakochałem się w Sasuke? - jedna łza wyciekła z moich oczu - nadal go kocham i nie mogę przestać, ani też nie chce - przełknąłem ślinę - Sasuke jest dla mnie taki dobry... Na pewno byście go pokochali tak samo jak ja-uśmiechnąłem się smutno i łzy zaczęły lecieć mi ciurkiem - tak bardzo go kocham, dlaczego miłość tak strasznie boli? - spytałem chcąc otrzymać jakąkolwiek odpowiedź, jednak takiej nie dostałem. Schowałem twarz w dłoniach i dałem ponieść się emocjom i zacząłem cicho płakać. Przytuliłem się bardziej do grobu chcąc poczuć, że rodzice dają mi jakieś wsparcie.

PRZEJDŹMY DO TERAŹNIEJSZOŚCI, CZYLI KONTYNUACJI

-Co? - Sasuke zaczął się na mnie gapić pustym wzrokiem.

Już dłużej nie potrafię, nie umiem.
Wstałem z ziemi i skrzyżowałem się z jego głębokim spojrzeniem. Ta czerń doprowadzała mnie do szaleństwa.
Wiem, że teraz zrujnuje naszą przyjaźń, przepraszam Sasu. Wyjebane raz się żyje.

Wziąłem głęboki oddech i stanąłem na palcach. Szybkim ruchem przywarłem swoje usta do jego.
Czułem jego zimne usta, chciałbym zanurzyć się w nich głębiej, ale poczułem mocne odepchnięcie.

Spojrzałem płochliwie na chłopaka, a do moich oczu nabrały się nowe łzy. Sasuke mnie odepchnął, czego ja mogłem się spodziewać?

-Co Ty odpierdalasz? - spytał podnosząc głos.

Kurwa, co ja zrobiłem.
Dopiero teraz do mnie doszło to co zrobiłem...
Wyjebane? Dlaczego tak pomyślałem, głupi jesteś Naruto.

-Mów do mnie - Sasuke szarpnął mnie za ramię.

-Ty nadal nie wiesz? - spytałem trochę za bardzo pewny siebie- Ja Cię... ja Cie kocham-powiedziałem twardo.

Sasuke tylko mi się przyglądał i puścił moje ramię. Nie umiałem dłużej stać razem z nim, było mi wstyd.

-Przepraszam - mruknąłem i zacząłem biec omijając go.

Jestem idiotą, totalnym bezmózgim idiotą. Nie dość, że wyznałem mu miłość i pocałowałem to jeszcze uciekam jak pierdolony tchórz, jestem po prostu żałosny.

Wybiegłem ze cmentarza i pobiegłem na drugą stronę widząc jak jakiś autobus jedzie z daleka. Zatrzymał się i po prostu w niego wsiadłem, gdzie jechał? nie wiem. Chciałem oddalić się jak najbardziej od Sasuke. Spojrzałem na numer, 2...czyli w ogóle nie w stronę do mojego domu.

Zobaczyłem z daleka blok w którym mieszka Shikamaru, nie myśląc stanąłem przy drzwiach żeby wyjść z autobusu na następnym przystanku. Droga trwała jakoś okołó 3 minut. Stanąłem przed blokiem i zacząłem się wgapiać w jego okna, czy to był dobry pomysł? Dobra, co ja gadam, głupszy być już nie mogę. Wpisałem 4 na domofonie i czekałem.

-Halo?- usłyszałem głos Temari z słuchawki.

-Em..cześć Temari...to ja Naruto, mogę wejść?- spytałem trochę speszony, zapomniałem, że to też jej dom i może być w środku.

-Naruto? No, wchodź, proszę- odłożyła słuchawkę i otworzyła mi drzwi od klatki.

Wbiegłem po schodach na pierwsze piętro i zapukałem do drzwi, otworzyła mi dziewczyna.

-No wchodź, co się tak czaisz- skomentowała mnie i otworzyła szeroko drzwi.

-Naruto- Shikamaru wszedł do przedpokoju z jakąś gazetą w ręku,a mi znowu zaczęły lecieć łzy- co się dzieje? -podszedł do mnie i zaczął mi się przyglądać.

-Ja...mu to powiedziałem...- wytarłem oczy rękawem od kurtki.

-Na prawdę? Więc czemu płaczesz...

-Pocałowałem go, a on mnie odrzucił.

Temari weszła z chusteczkami, ale gdy usłyszała moje wyznanie spadły jej z rąk.

-Go?- spytała patrząc to na chłopaka to na mnie.

Chcę zniszczyć naszą przyjaźń |SASUNARU¦NARUSASU|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz