12 Ty się stałeś

6.1K 174 20
                                    


Jasne promieniem słoneczne obijały się o moją twarz, więc byłam zmuszona otworzyć oczy. Słońce oświetlało już prawie cały pokój, a na zegarku obok widniała godzina siódma piętnaście. Postanowiłam, że zacznę się już powoli zbierać, dziś miałam ostatni pierwszy dzień w szkole. Miałam na dziewiątą, więc było trochę czasu. Zwlekłam się z łóżka i od razu podeszłam do szafy, gdzie zaczęłam przeszukiwać każdy jej centymetr, aż w końcu znalazłam czarne, skórzane skiny i do tego biały top na długi rękaw, a na plecy zarzuciłam jeszcze dżinsową kurtkę, która dosięgała mi lekko za pupę. Włosy rozczesałam i wyprostowałam. Zrobiłam także lekki makijaż, który składał się z tuszu do rzęs, pomady do brwi i korektora. Na stopy wciągnęłam białe Nike i zajęłam się spakowaniem torby. 

W pełnej gotowości wyszłam z pokoju i udałam się prosto do wyjścia. Miałam jeszcze czterdzieści minut do lekcji, a stąd do szkoły było jakieś dwadzieścia minut drogi. Gdy minęłam ochroniarza, który bacznie pilnował by jakiś nieproszony gość nie wtargnął do środka, usłyszałam za sobą kroki. 

- A ty gdzie? 

Jego zachrypnięty głos dotarł do moich uszu. Odwróciłam się na pięcie i zderzyłam z jego czarnymi tęczówkami. Nie wyglądał jakby dopiero co wstał. Jego opadające na różne strony włosy, były czyste, a lekki zapach tytoniu połączony z wodą kolońską owinął się wokół mojego nosa. Ciało opinała zwykła, czarna koszulka, a na nogach spoczywały tego samego koloru jeansy. Od tamtej walki minęły trzy dni. Chłopak wyglądał już o wiele lepiej, ale dalej były widoczne nieliczne zadrapania.

 - Do szkoły 

Odpowiedziałam, a brunet pokiwał lekko głową. Podszedł do szafki gdzie znajdowały się klucze do różnym aut. Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem, ale Luke nawet na mnie nie spojrzał. Zabrał klucze od Ferrari i pokazał mi gestem bym ruszyła przed siebie.

 - Gdzie idziesz? 

- Odwiozę cię, więc jeśli nie chcesz się spóźnić to wychodź - podchodził coraz bliżej, a ja patrzyłam na niego jak na idiotę. Nie chcę, żeby ludzie rozsiewali jeszcze więcej plotek na mój temat. Na pewno i tak Leon opowiedział całej szkole o tym co zaszło u mnie przed blokiem. 

- Nie trzeba, sama tam dotrę. 

- Nie marudź, tylko idź - z rezygnacją opuściłam budynek i ruszyłam w stronę, gdzie stał samochód.

 Pod placówkę dojechaliśmy w nie całe dwadzieścia minut. Już czułam ten wzrok innych uczniów na sobie. Wyjrzałam przed przednią szybkę i zauważyłam, że każda para oczów jest skierowana w naszą stronę. Złapałam za klamkę i gdy już chciałam wyjść usłyszałam zachrypnięty głos bruneta. 

- O której kończysz? 

Odwróciłam się w jego stronę i zmarszczyłam brwi. Nie wiem po co mu były takie informacje.

 - Co się tak patrzysz? Odbiorę cię.

 - Sama dotrę do domu. Jestem dużą dziewczynką. 

- Dopóki nie będziesz miała ochroniarza, będziesz po szkole wracała do mojej firmy i nie będziesz mnie opuszczać na krok.Spojrzałam na niego jak na idiotę, myśląc, że to jakiś żart, ale on mówił poważnie. Nic nie mówiąc, wyszłam z samochodu i zatrzasnęłam za sobą drzwi. Z tylnego siedzenia zabrałam swoją torbę i gdy już chciałam olać chłopaka i pójść na lekcje, stanął na przeciwko mnie i włożył ręce do kieszeni. Każda możliwa osoba jaka była na dworze, spoglądała na naszą dwójkę. Przysięgam, że tych wszystkich gapiów kiedyś pozabijam.

- Przepuść mnie - ruszyłam w jego stronę, ale on ani drgnął.

 - Przestań strzelać fochy.

DARK THIRSTOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz