8 Czas zmówić pacierz, skurwysynu

6.2K 188 14
                                    

Już chciałam się sprzeciwić, ale gdy zobaczyłam wyraz jego twarzy, zrezygnowałam przestraszona. Nie wygrałabym z stojącym przed mną zwierzęciem.

Kiedy schodziłam po schodach, czułam łzy płynące po moich policzkach. Ujął moją twarz w dłonie i otarł kciukami łzy.

- Aniołku dobrze wiesz, nie możesz tu zostać. - Zamknęłam oczy próbując przestać płakać.

- Nie mogę zostawić swojej ma...

- Ona nie zachowuję się jak twoja matka - oznajmił, w dalszym ciągu ocierając moje łzy - Nie widzisz tego? Tego, że pozwala Johnowi, żeby robił ci to wszystko?

Nie potrafiłam nic na to odpowiedzieć, a z pewnością miałam dość okłamywania go. Nie mogłam też zaprzeczyć, ponieważ wszystko, co mówił, było prawdą. Kiedy w moich pełnych cierpienia oczach ujrzał zrezygnowanie, pocałował mnie delikatnie w czoło i złapał za moją dłoń.

- Chodźmy już.

- Co wy, do cholery, robicie? - zapytał John, wychodząc zza rogu z zaciekawionymi Gwen i Harper, depczącymi mu po piętach.

- Idziemy stąd - Luke zrobił krok do przodu, natomiast John ruszył w naszą stronę.

- Nie, ona nigdzie z tobą nie idzie. Nie wiem jakim prawem wchodzisz sobie do mojego domu i się rządzisz. Spadaj stąd, zanim zadzwonię na policję.

- No to sobie, kurwa, dzwoń. Wyjaśnisz nam dlaczego Victoria sypia na poddaszu? Ile masz tu sypialni? - Luke puścił moją dłoń i otworzył znajdujące się tuż obok drzwi, prowadzące do dużego pokoju pełny sprzętu do ćwiczeń - No proszę, mamy tu jeden pokój, który świetnie nadawał by się na sypialnie - Luke zrobił krok w przód i niespiesznie zmierzył Johna wzrokiem - Mogę się założyć, że ani, kurwa, razu tu nie wszedłeś.

John skrzywił się, wiedząc, że Sinner ma rację.

- Wypierdalaj.

- Mówisz masz - brunet złapał mnie za dłoń i ruszył w stronę korytarza.

Boże, proszę, pomóż mi

Z trudem łapałam powietrze, czując jakby w każdej chwili miało stanąć mi serce. Po prostu chciałam, aby Luke znalazł się poza domem. Bałam się, że chłopak zrobi coś, czego potem nie będę w stanie mu wybaczyć. A ja musiałam wyjść razem z nim, bo w przeciwnym razie czarnooki zrobił bym jedną z dwóch rzeczy: zamordowałby ich wszystkich na moich oczach albo wyszedłby i pojechał prosto do rodziny Sinner, a następnie by tu z nimi wrócił.

Kiedy mijaliśmy Johna, ten wyciągnął rękę, próbując mnie złapać.

- Nie weźmiesz z sobą tej... - Luke pociągnął mnie za siebie, chowając mnie za swoimi plecami, a następnie popchnął Johna na ścianę i naparł na niego, przyciskając rękę do jego gardła.

- Jak ją, kurwa, chciałeś nazwać?

Zasłoniłam usta, nie mogąc dopuścić do tego, żeby taki krzyk, jaki wyrwał się z gardła mojej matki i Harper, wydostał się także z mnie.

Kiedy John nie odpowiedział, Sinner przycisnął rękę mocniej, nieco bardziej odcinając mu dopływ tlenu. Patrzyłam jak człowiek, który zgotował mi piekło patrzył teraz na swojego oprawcę, próbując łapać jakikolwiek oddech.

- Mów! Jak. Ją. Kurwa. Chciałeś. Nazwać? - wycedził chłopak przez zaciśnięte zęby patrząc z wrogością na mojego ojczyma.

- Dziwka! - wydusił z siebie John, wyglądając na zadowolonego z tego, że w końcu wyszło to na jaw. Moja matka na jego słowa zasłoniła dłonią usta i wyciągnęła głośno powietrze, udając zszokowanie. Luke spojrzał na nią z taką pogardą, aż sama poczułam dreszcz przerażenia. 

- Nawet, kurwa, nie próbuj udawać zdziwienia. 

- Nie, wie...

- Tak, wiedziałaś, ty suko. Po prostu to, kurwa, ignorowałaś i udawałaś, że nic się nie dzieje - kobieta wyglądała, jakby dostała od niego w twarz - A twoja pieprzona córka przeżywała piekło gdy ty sobie chodziłaś na zakupy i wydawałaś pieniądze tego bydlaka - po tych słowach chłopak jeszcze bardziej naparł na Johna i zwrócił ku niemu wzrok.

- Co jeszcze jej zrobiłeś, skurwysynu?

- Luke, proszę! - krzyknęłam. Bałam się, że jeśli będzie napierał bardziej, to Johnowi pęknie głowa. Jeszcze raz przygniótł gardło Johna, po czym go puścił. John upadł na podłogę, próbując złapać oddech.

- Jeśli dowiem się, że choć raz ją tknąłeś, to wrócę tu i poderżnę ci, kurwa, gardło - Podeszłam do bruneta i delikatnie musnęłam jego rękę, obawiając się dotknąć tego wściekłego zwierzęcia, w jakie się zmienił. Potwór tym razem zarzucił maskę, której każdy się bał. Każdy poza mną.

- Chodźmy już. Proszę.

- Powiedziałem, że nigdzie nie pójdziesz. Należysz do mnie, gówniaro - powiedział złośliwie mężczyzna, łapiąc gwałtownie powietrze.

Luke jednym zwinnym ruchem kopnął go w zęby.

- Czas zmówić pacierz, skurwysynu. Nie wysłałem cię prosto do piekła tylko dlatego, że ona tu jest. Nie należy do ciebie i nigdy nie będzie należała. Victoria jest moja. Już nigdy jej nie dotkniesz ani nie zobaczysz. Jeśli mnie nie posłuchasz, to dowiesz się, kutasie, co się dzieje, kiedy zadzierasz z rodziną Sinner - Zadowolony z siebie, chwycił moją drżącą dłoń i ruszył w dół korytarza.

Mijając przerażone Gwen i Harper, ostrzegł je:

- To się, kurwa, tyczy także was dwóch.

Przerażona pozwoliłam Luke'owi zaprowadzić się do jego samochodu.

Gdy usiadł po stronie kierowcy i odpalił silnik, byłam gotowa zsikać się z strachu. Nie widziałam już w tym chłopaku Luke'a. Jego miejsce zajął przerażający mężczyzna. Wiedziałam, że ma problem z osobowością, ale teraz jego zachowanie było skrajne, a przecież dał im do zrozumienia, że przy mnie się powstrzymał.

Jeśli tak według niego wygląda powstrzymanie się, to... Jedno było pewne, musiałam spieprzyć jak najdalej od tego strasznego Luke'a.

- D-dokąd j-jedziemy? -  Gdy usłyszał moje słowa, które ledwo z siebie wykrztusiłam, mocno ścisnął kierownice.

- Obecnie zastanawiam się nad zawróceniem.

- N-nie rób tego - nie udało mi się powstrzymać łez. Dostrzegłam jak chłopak zaciska mocniej zęby, a rysy twarzy się przez to wyostrzyły. 

- Dlaczego niby, kurwa, nie? Już i tak się mnie boisz, więc mógłbym przynajmniej dać Ci powód do strachu - zaparkował na poboczu - On zasługuje na więcej niż to, co mu zrobiłem, Victoria. Ze względu na ciebie próbowałem odejść. A on nie potrafił zamknąć mordy. Prosił się o to. Nie jestem głupi. Wiem, że długo cię gnębili i gdyby miało się to skończyć po mojej myśli, to oni wszyscy już by, kurwa, nie żyli!

- W-wiem, ale to moja mama, niezależnie od tego, co zrobiła. Jest częścią mojej rodziny - próbowałam powstrzymać swoje ciało od drżenia, ocierając łzy.

Rozumiałam, że to był jego pieprzony sposób na uratowanie mnie, a jednak nie lubiłam takiego Luke'a.

Nigdy nie chciałam być ratowana. Za bardzo się bałam, że moja matka straciła by przez to życie.

Wziął długi, głęboki wdech, wygładzając włosy.

- Gdzie mieszkasz?

Szybko spojrzałam na niego załzawionymi oczami.

- Chcesz mnie zawieść do taty?

- Tak, chyba, że mam zawrócić do twojej mamy - znowu odpalił samochód.

Nie chciałam jechać do domu, obawiałam się powtórki z tego, co wydarzyło się przed chwilą.

- Nie chcę, żebyś tam jechał - wyszeptałam.

- Dlaczego, kurwa, nie? - Znowu zaczął mówić głośniej.

- Po prostu nie możesz.

Zaczął się cofać.

- Dobra, kurwa, to zawiozę cię do siebie - po tych słowach ruszył w stronę swojego domu.

DARK THIRSTOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz