{5} "To twoja wina"

369 20 1
                                    

3rd Person Of View

Justin opuścił pomieszczenie, w którym przetrzymywana była Alex. Był świadomy tego co zrobił, ale jeśli chciał, aby jego plan powiódł się, nie miał wyboru. Przejechał nerwowo ręką po swoich włosach, a następnie skierował się do swojej łazienki. Odkręcił kran z wodą i spojrzał w lustro.

- Jesteś nikim. - powiedział sam do siebie, obmywając twarz chłodną wodą. - Nikim! - krzyknął i uderzył całą siłą w lustro. Jego prawa dłoń przybrała kolor czerwony pod wpływem krwi, a kawałki szkła spoczywały porozrzucane na ziemi. Skierował swój wzrok na zakrwawioną część ciała, po czym wydał z siebie jęk frustracji.

Wykorzystał stojącą za nim ścianę i zsunął się po niej, siadając w kąt na zimnej podłodze. Jego słaby stan psychiczny wziął nad nim przewagę, przez co Justin wybuchł płaczem niczym małe dziecko. Spoliczkował się mentalnie, bo dobrze wiedział, że zachowuje się jak pierdolony psychopata i hipokryta. Zadręczał niewinną Alex o jej słabość i łzy, a prawda była taka, że nie był inny.

Traumatyczne wspomnienia z jego dzieciństwa uderzyły w jego głowę, powodując kolejny napad wściekłości. Nie myśląc zdrowo, chwycił stojący niedaleko wazon i rzucił nim o ścianę. Patrzył pustym wzrokiem na tysiące małych kawałków porcelany, które spoczywały na ziemi.

Doskonale wiedział, że jego demony wzięły nad nim przewagę. Justin brzydził się siebie. Brzydził się swojego odbicia w lustrze i starał się omijając je jak ognia. Nie chciał widzieć tam odbicia kogoś, kogo trudno przyrównać do człowieka. Był potworem i doskonale o tym wiedział.

Otworzył szafkę i zwinnym ruchem wyjął z niej szereg leków, które regularnie przepisuje mu pani Dobson. Wysypał z każdego opakowania po kilka kolorowych pigułek na swoją zakrwawioną dłoń, a następnie połknął je wszystkie bez popijania. To nie pierwszy raz, kiedy Justin nie panuje nad sobą i jest w stanie przedawkować leki. Wiedział nie od dziś, że ich przedawkowanie da o sobie znać, a mimo wszystko lubił eksperymentować ze swoim życiem. Raz się żyje, prawda?

Gorzki smak wziął przewagę w jego przełyku. Zakrztusił się lekko i wyciągnął z półki małą piersiówkę, która wypełniona była alkoholem. Nie myśląc o konsekwencjach swojego zachowania wziął dużego łyka, a jego oczy na nowo zrobiły się pełne łez.

Miał dość swojego życia, każdego dnia modlił się, aby zabrakło go na tym świecie. Próbował już wiele razy, ale każde jego podejście kończyło się niepowodzeniem. Nie był na tyle odważny, aby popełnić samobójstwo. Coś, albo ktoś nadal trzymało go przy życiu. W jego głowie pojawił się obraz zapłakanej Alex sprzed chwili. Zacisnął szczękę i przetarł swój nos, który pod wpływem łez był teraz cały mokry. Okręcając na nowo kran, podłożył pod  strumień wody zakrwawioną dłoń. Po wykonaniu tej czynności wyciągnął bandaż i niechlujnie zabandażował swoją ranę.

***

- Bieber, aż tak tęsknisz? - niski głos dziewczyny trafił do jego uszu, kiedy otworzył drzwi. W progu stanęła wysoka blondynka w zbyt obcisłej sukience i tandetnym makijażu. Zilustrował ją od góry do dołu, po czym wpuścił do swojego domu. 

- Jedynie za twoim ciałem. - wychrypiał wpijając się w usta dziewczyny, która swoją drogą od razu odwzajemniła pocałunek. 

True Love Does Not ChooseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz