{23} "Nigdy nie usłyszysz ode mnie żegnaj"

229 14 2
                                    

Alex's POV


- Myślę, że się w tobie zakochałam - Powiedziałam do Justina, który siedział na łóżku obok. Stukałam nerwowo paznokciami o moje kolano, oczekując jego odpowiedzi. Nic.


Przygryzłam nerwowo wnętrze policzka, czując prawie krew. Każda sekunda, w której czekałam na odpowiedź Justina dłużyła się niemiłosiernie, wywołując u mnie dziwne uczucie gdzieś na dole. Spojrzałam na niego spod moich rzęs, na których nie było ani grama makijażu.


Siedział z lekko uchylonymi ustami, a jego oczy ślepo wpatrywały się w róg pokoju. Przez chwilę spojrzałam tam, z nadzieją, że znajdę coś ciekawego, ale nie było tam nic. Patrzył tam jak gdyby bał się spojrzeć mi w oczy.


- Powiedz coś - Wymamrotałam ledwo słyszalnym głosem, ale na tyle głośno, że jego ciało lekko drgnęło. - I spójrz na mnie - Dokończyłam, kiedy w dalszym ciągu unikał kontaktu z moją osobą.


Westchnęłam i ściągnęłam usta w cienką linię. Wyjawiłam właśnie w pewien sposób uczucia komuś, kto nie ma teraz odwagi na mnie spojrzeć. Brawo, Alex.

- Masz zamiar cokolwiek powiedzieć, czy nie? - Spytałam, kiedy na nowo zwróciłam się w stronę chłopaka. - Justin! - Potrząsnęłam jego ramieniem, chcąc w jakikolwiek zwrócić na niego uwagę.

Nie miałam pojęcia jak odebrać jego milczenie. Mijały kolejne minuty, a jego spojrzenie w dalszym ciągu utkwione było w tym samym punkcie, co jakiś czas temu.

Wiedziałam, że nie powinnam tego mówić. Wiedziałam jakie zdanie w tej kwestii ma Justin. Jesteśmy parą. Parą, która tylko udaje, że jest razem i to tylko wtedy, gdy jest potrzeba. Nie ma nic więcej. Prawdę mówiąc zrobiłam teraz z siebie głupią. Reakcja Justina jest oczywista. Czego oczekiwałam, kiedy zdecydowałam się powiedzieć te sześć, nic nie znaczących dla niego słów?


Utkwiłam swoje spojrzenie w dłoniach Justina, które nerwowo splatały ze sobą palce. Nadal milczeliśmy, a ta cisza zabijała mnie od środka. Nigdy wcześniej nie pomyślałabym, że nadejdzie chwila, w której po raz pierwszy wyznam uczucia komuś, kto wyrządził mi najgorszą z możliwych krzywd.


Nazwijcie mnie szaloną, ale naprawdę lubię tego chłopaka.

- Nieważne, jeśli ty nie czujesz tego co ja, t-to okej - Wyjąkałam jakoś, oblizując w tym samym czasie moją suchą od stresu wargę.

- Nie o to chodzi, Alex - Odezwał się od dłuższego czasu, pocierając nerwowo swój kark.


- Więc o co? Możesz powiedzieć mi prawdę, nie jestem małą dziewczynką i nie obrażę się za to - Zażartowałam, chcąc w jakikolwiek sposób rozluźnić atmosferę, ale po chwili ugryzłam się w język, kiedy wyraz twarzy Justina nie uległ zmianie.

- Po prostu nie byłem przygotowany na takie coś - Uśmiechnął się lekko, choć nadal wyglądał na zakłopotanego. - Naprawdę się zakochałaś?


Zaczęłam bawić się końcem mojej bluzki, wygląda mi to na jakiś mój nawyk, gdy naprawdę jestem zdenerwowana. On nie czuł tego samego, świetnie.

- Naprawdę - Skinęłam nieśmiało, przygryzając usta.


Justin wypuścił nerwowo powietrze, a usta złączył w cienką linię.

- I czego ode mnie oczekujesz? - Spytał, a kiedy zmarszczyłam brwi, kontynuował. - Co chcesz ode mnie usłyszeć, Alex? Chcesz, abym ci powiedział, że ja też jestem w tobie zakochany?


- Chcę usłyszeć to, co masz mi faktycznie do powiedzenia, niezależnie od tego co to będzie.

- W miłości pragniesz, by ci wierzono. W przyjaźni chcesz, aby cię jedynie rozumiano.

True Love Does Not ChooseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz