{14} "Tak bardzo zachłanna"

284 13 1
                                    

Alex's POV

Niechętnie sprawdziłam zawartość ostatniej walizki. Tak bardzo nie chcę opuszczać Chicago. Ten niecały miesiąc, który spędziłam w towarzystwie Justina i jego przyjaciela minął mi zdecydowanie zbyt szybko. Pamiętam jak dopiero przyjechaliśmy, a już dzisiaj musimy wyjeżdżać.

Jedyne co lubię w zimie to świadomość, że nadchodzą święta Bożego Narodzenia. Co prawda, będą to moje pierwsze święta, które spędzę z dala od rodziców i mojego brata, ale nie byłabym sobą, gdyby jednak fakt gwiazdki nie cieszył mnie.

Szybkim ruchem zasnęłam swoją, a raczej Justina walizkę i podniosłam się z kolan. Brązowooki wstał z samego rana, aby załatwić wszystkie potrzebne rzeczy do podróży, a ja spałam tak długo jak mogłam. W efekcie tego miałam godzinę na ubranie i spakowanie reszty rzeczy. 

Ubrana w moje ulubione leginsy i bluzę, którą miałam na sobie w dniu porwania spojrzałam w lustro i raz jeszcze rozczesałam swoje włosy. Do tej pory nie mogę przyzwyczaić się do ich długości i koloru. Jednak chłopacy mówią, że w blondzie jest mi taka samo dobrze jak było i w brązie, także nie mogę narzekać.

Obmyłam twarz zimną wodą, wytarłam ręcznikiem i nałożyłam delikatny makijaż. Usłyszałam z dołu głos Justina, który oznajmia, że nie ma zamiaru długo czekać. W jego głosie wyczuwam zdenerwowanie, ale wcale mu się nie dziwę; mogłam wstać dużo wcześniej i mieć czas na wszystko.

Ostatnia noc tutaj była kolejną nocą, podczas której nie mogłam usnąć. Gapiąc się przez parę godzin w sufit myślałam o tym, co wydarzyło się w ciągu ostatniego miesiąca. Moje porwanie, moje złe i dobre momenty z Justinem, miesięczny pobyt u Fredo. Nie sądziłam, że kiedykolwiek będę w stanie to powiedzieć, ale tak bardzo przyzwyczaiłam się do obecności chłopaków, że obawiam się tego, iż chyba nigdy nie będę umiała złapać tematu z inną dziewczyną. Cóż, jeśli kiedykolwiek będzie dane mi jakąś poznać. Może poznam Paulę? Zaśmiałam się ze swojej głupoty.

Po mojej dłuższej rozmowie z Justinem, która miała miejsce po deszczu doszłam do wniosku, że nie mam prawa mieć mu za złe tego, że wtedy do niej pojechał i zrobili... no to. Justin i ja nie jesteśmy prawdziwym związkiem, a świadomość, że gdy tylko opuścimy ten dom będzie tak jak dawniej, w jakimś stopniu mnie pociesza, a także smuci.

Przywykłam do słodkich słów chłopaka, które dane mi było słyszeć przez ostatni tydzień, a także do jego czułych gestów. Kto by pomyślał, że jedna dłuższa rozmowa będzie w stanie zmienić nasze stosunku o sto osiemdziesiąt stopni? Na pewno nie ja.

Raz jeszcze słysząc irytujący głos szatyna z dołu, przewróciłam oczami i wychodząc z łazienki chwyciłam stojącą w progu walizkę. Z racji tego, że nie miałam zbyt wielu swoich rzeczy, szybkim krokiem praktycznie zbiegłam z nią po schodach.

Justin i Fredo opierali się o blat w kuchni i ustalali szczegóły przyjazdu chłopaka do nas. Dzisiaj mamy czwarty grudnia, co daje dwadzieścia dni do gwiazdki, a dwadzieścia siedem do sylwestra. Długo musieliśmy namawiać go na odwiedziny, ale po dłuższych próbach zgodził się.

Cieszy mnie fakt, że na nowo będziemy z Fredo pod jednym dachem, mimo tego, że nie będziemy widzieć się teraz prawie kolejny miesiąc. Justin skierował swój wzrok na mnie, kiedy zbyt głośno postawiłam walizkę na drewnianej podłodze w salonie jego przyjaciela.

True Love Does Not ChooseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz