3rd POV
Alex leżała obok Justina, czując się bezpieczna w jego objęciach. Cieszyła się, że wstała przed nim i ma okazję milczeć, aby żadne słowa nie zakłócały ich chwili. Słyszała jak gałęzie drzew ocierają o budynek hotelu. Do ich pokoju wtargnął zimny powiew wiatru, przez co ciało chłopaka przycisnęło ją mocniej siebie, przytrzymując w talii.
- Śpij - jego poranny głos był kuszący, na co zmrużyła swoje oczy. Nie wiedziała, że Justin również nie śpi.
- Nie chcę - odpowiedziała, starając się rozprostować swoje kości. Napotkała wzorkiem mały zegar wiszący obok lustra. Dochodziła godzina jedenasta, więc spali jakieś niecałe pięć godzin. - Czuję się wyspana.
- Dobrze - odezwał się po chwili Justin, siadając na brzegu łóżka i przecierając dłońmi swoją zaspaną jeszcze twarz. Alex przygryzła delikatnie wargę, kiedy zobaczyła jak plecy chłopaka są całe czerwone od jej paznokci, a miejscami widnieje zaschnięta krew. - Nic mi nie jest.
Aex zamrugała kilkakrotnie, czy on czyta w jej myślach, że wiedział na co teraz patrzyła i o czym myślała?
- Mi też - wypaliła bez namysłu, przez co ugryzła się w język. Usłyszała jak Justin cicho chichocze, po czym kieruje się do łazienki. - Mogę wziąć prysznic z tobą?
Pytanie te zaskoczyło chłopaka. Zatrzymał się w połowie drogi, ale skinął głową, aby do niego dołączyła. Chciała jak najszybciej stąd wyjechać, aby dojechali już do miejsca, które nazywał niespodzianką.
Prysznic minął im w powolnym, pełnym pożądania tempie. Justin masował delikatne plecy Alex, a ona wcierała szampon w jego kark i klatkę. Kiedy ich ciała były już odświeżone, a na sobie mieli wczorajsze ubrania, wzięli walizki i opuścili swój pokój. Justin oddał w recepcji klucz, po czym udali się do samochodu zaparkowanego na hotelowym parkingu. Ponownie wrzucił ich walizki do bagażnika, a sam zajął miejsce kierowcy. Wyjechał powolnie, po chwili włączając się do ruchu drogowego.
- Długo będziemy jechać? - odezwała się Alex, na co Justin z rozbawieniem pokręcił głową.
- Tak, bardzo - odpowiedział, nie spuszczając wzroku z drogi. - Mówiłem przecież, że prawie dwa dni, a jechaliśmy niecałe dziesięć godzin.
- Już tak bez przystanków? - uniosła brew. Przecież nie mógł prowadzić bez przerwy kilkanaście godzin!
- Zatrzymamy się zaraz na jakieś śniadanie, potem obiad. Jeśli będziesz miała jakąkolwiek potrzebę, zboczymy z drogi i tam pojedziemy. Nie krępuj się, jeśli będziesz chciała do ubikacji.
- Tam gdzie jedziemy również zatrzymamy się w hotelu?
- Nie - oblizał swoje usta i spojrzał na nią przez chwilę. - Tam gdzie jedziemy będziemy tylko my.
- Czemu to jest tak daleko od ciebie? - spytała, włączając radio.
- Nie wiem - wzruszył ramionami. - Ale droga jest warta tego, co cię tam czeka.
Jechali już przez dłuższy czas w kompletnej ciszy. Justin skupiony był na drodze. Jechał najszybciej jak potrafił i umiejętnie wyprzedzał samochody. Był chwile, kiedy Alex bała się, ale wiedziała, że jej chłopak ma zdrowy rozum jeśli chodzi o jazdę. Ona za to chwyciła jego telefon i przeglądała każdą możliwą grę, aby jakoś zabić czas.
- Zrób zdjęcie i ustaw je na tapecie - uśmiechnął się, zachęcając ją.
- Zdjęcie czego? - spytała, ale potem doszła do wniosku jak głupie jej pytanie było. - Ach, tak.
Zarumieniła się lekko, po czym odnalazła ikonkę aparatu i ustawiła przednią kamerkę. Uniosła delikatnie swoje brwi, a usta lekko rozchyliła, po czym wybrała czarno-biały motyw i kliknęła w odpowiednie miejsce. Zdziwiło ją, że udało jej wyjść się w miarę dobrze po tak krótkim śnie. Bez namysłu , pokazując ją Justinowi.
- W dalszym ciągu chcesz mi wmawiać, że nie jesteś piękna? - spytał, oddając jej telefon.
- Nie jestem - westchnęła. - Każdy czasem wyjdzie dobrze na zdjęciu.
- Jak uważasz. Zaraz podjedziemy do baru, zastanów się na co masz ochotę.
Zatrzymali się pod niewielkim budynkiem, który oświecał napisał "Bethany". Justin otworzył jej drzwi, po czym ujął dłoń dziewczyny i razem udali się do środka. W lokalu nie było za wiele osób. Przy barze siedziało trzech mężczyzn, którzy trzymali w dłoniach piwo, więc ona i Justin usadowili się dalej od nich. Po krótkiej chwili podeszła do nich kobieta o blond włosach, wyglądała na jakieś czterdzieści lat, a szeroki uśmiech wymalowany był na jej twarzy.
- Witajcie w moim barze, w barze Bethany - skinęła głową. - Macie jakieś zamówienia?
- Alex? - Justin odezwał się, dając swojej dziewczynie jako pierwszej złożyć zamówienie.
- Wezmę hamburgera, a do tego colę, a ty? - spytała Justina.
- Naleśniki z truskawkami i duża kawa.
Kobieta obdarzyła ich uśmiechem, po czym udała się wykonać zamówienia. Alex rozglądała się po wnętrzu lokalu i musiała stwierdzić, że Bethany lubiła chyba kolory, patrząc na jego wystrój. Justin w tym czasie ponownie patrzył w swój telefon, nie odzywając się. Zaczynało ją to denerwować i już chciała zwrócić mu uwagę, kiedy ich gotowe jedzenie zostało podane.
- Smacznego - powiedziała właścicielka lokalu i zniknęła, idąc obsłużyć nowych klientów.
Jedli swoje śniadanie w ciszy, żadne z nich nie pomyślało o tym, aby się odezwać. Kiedy Justin jako pierwszy skończył swoje naleśniki, nie mówiąc nic wstał i udał się do łazienki. Długo kusiło Alex, aby chwycić jego leżący telefon i sprawdzić, co takiego robi. Kiedy jej hamburger zniknął z talerza, a jej chłopak nie wrócił, nie wytrzymała i chwyciła komórkę. Odblokowała ją i zaczęła krążyć po MENU. Nie miała pojęcia co w nim robi, dlatego przygryzając wargę i rozglądając się za nim, weszła w wiadomości.
- Chyba żartuje - powiedziała ze złością w głosie, kiedy ostatnia wysłana wiadomość była do Pauli. Ciekawość wzięła nad nią przewagę i zaczęła czytać ich konwersację. Nie pocieszało jej nawet to, że to nie Justin, a ona pisała. W każdym razie czemu jej odpisał? Twierdził, że nie mają ze sobą jakiegokolwiek kontaktu, ale wymiana wiadomości jest kontaktem, prawda? Odłożyła telefon, aby nie znaleźć czegoś, co mogłoby ją jedynie bardziej zdenerwować. Upiła łyk zimnej coli, próbując uspokoić swoje nerwy. Czemu musiał jej to zrobić? Czemu musiał się z nią kontaktować? Wypuściła miarowo powietrze, kiedy zauważyła, że Justin wraca do ich stolika.
- Zjadłaś? - spytał, przeczesując swoje włosy. - Jak tak, to zbieramy się.
Alex nie odpowiedziała na jego pytanie, a jedynie wstała i ruszyła do wyjścia. Justin zapłacił kobiecie za ich śniadanie i po chwili dołączył do swojej dziewczyny na zewnątrz. Otworzył jej drzwi, po czym sam usiadł na miejscu kierowcy. Zapięli pasy i ponownie ruszyli w drogę, którą mieli przed sobą.
*
Cała droga do tajemniczego miejsca cholernie dłużyła się Alex. Zdradzała to jej znudzona mina oraz brak jakiegokolwiek kontaktu z Justinem. Nie starała się zagadywać swojego chłopaka, nawet nie próbowała na niego spoglądać. Chłopak mknął autostradą ponad sto kilometrów na godzinę, a blondynka mimo wszystko czuła jak gdyby stała w miejscu. W jej głowie nadal krążyły myśli na temat Justina i Pauli. Dlaczego z nią pisał, skoro wyraźnie zaznaczył, że nie ma z nią żadnego kontaktu?
- To robi się kurewsko irytujące - powiedział bez emocji w głosie, skupiając swój wzrok na drodze. Alex jedynie wzruszyła ramionami. - Zostawiłaś język w barze?
- Nie mamy o czym rozmawiać - stwierdziła, zmuszając się na niego spojrzeć. Na jego twarzy malował się grymas.
- Już ci się znudziłem? - zaśmiał się w jej stronę, na co ona jedynie przewróciła oczami. - Naprawdę nie rozumiem twojego zachowania. Wszystko było dobrze dopóki nie zatrzymaliśmy się na śniadanie w tym barze, coś się tam stało?
- Nie. Skup się na drodze.
- Robię to cały czas, rozmowa mi nie przeszkadza - stwierdził, oblizując usta.
- Mi jednak tak - odwróciła się twarzą do okna, ignorując w każdy możliwy sposób chłopaka.
Justin pokręcił jedynie głową na zachowanie swojej dziewczyny. Nie wiedział o co jej chodzi. Przecież była normalna rano, nawet wzięli wspólny prysznic, a teraz nie chce z nim rozmawiać. Widząc, że Alex prawdopodobnie zamierza się przespać, przyciszył delikatnie radio i wlepił wzrok w autostradę. Lubił prowadzić i lubił szybką jazdę, ale każdemu coś w końcu zaczyna się nudzić. Postanowił skupić swoje myśli na czymś innym i jego wybór padł na Paulę. Czuł się źle, że w jakiś sposób okłamywał swoją dziewczynę, ale nie miał wyboru. Ta pieprzona suka postawiła mu warunek, którego musi trzymać się tak długo jak tylko będzie chciała. Wiele razy zastanawiał się jak ma z tego wyjść, jak zerwać rozmowę z tą dziewczyną, ale nic nie przychodziło mu do głowy. Miała w garści i mogła pociągać za sznurki kiedy tylko chciała.
W radio puszczana była właśnie jedna z jego ulubionych piosenek, przez co zaczął śpiewać cicho pod nosem, spoglądając od czasu do czasu na śpiącą Alex po jego prawej stronie. Oddychała miarowo jak wczoraj, gdy zszedł na śniadanie i wrócił Fredo. No właśnie Fredo, co się stało z jego przyjacielem? Był inny i tylko kompletny idiota nie dostrzegłby tej zmiany. Może Justin faktycznie potraktował go zbyt ostro? Nie, zasłużył na to. Chcąc jak najszybciej dojechać na miejsce, wsłuchał się w słowa piosenki i nacisnął na pedał gazu.
*
Alex's POV
Niechętnie otworzyłam swoje oczy, kiedy zorientowałam się, że nie jestem już w samochodzie Justina, a w obcym mi miejscu. Leżałam właśnie na łóżku, które swoją drogą było niesamowicie duże w ogromnym pokoju z telewizorem na przeciwko. Zamrugałam kilka razy, być może nadal śpię. Nie pamiętam, abyśmy się zatrzymali, a już na pewno nie pamiętam tego, abym samodzielnie położyła się w tym łóżku. Pierwsza myśl, która przyszła mi do głowy to pytanie gdzie jest teraz Justin oraz czy w ogóle tu jest.
- Justin? - zawołałam, ale odpowiedziała mi głucha cisza.
Rozejrzałam się po pokoju. Był on w jasnych barwach, łóżko było dwa razy większe od tego w Stratford, a meble wydawały się być w nowoczesnym stylu. Czy na nowo zatrzymaliśmy się w hotelu? Nie wiem nawet gdzie jest mój telefon, ale zegarek wiszący po lewej stronie wskazuje prawie północ. Dopiero teraz zauważyłam, że po mojej lewicy znajdują się za zasłoną wielkie drzwi tarasowe. Nie zastanawiając się dłużej, zeszłam z łóżka i ruszyłam w obranym kierunku. Powitał mnie powiew chłodnego, ale przyjemnego powietrza. Moim oczom ukazał się dużych rozmiarów balkon, na którym jak myślała stał Justin. Chłopak był bez koszulki i palił papierosa, takie typowe dla niego. Wyszłam najciszej jak się dało i dopiero teraz byłam w stanie to zauważyć. Byłam w domku na plaży. Przede mną o brzeg rozbijały się fale oceanu, a wokół było pełno piasku i odgłosu mew.
- Witaj w Los Angeles - usłyszałam głos Justina, który właśnie skończył swojego papierosa.
- Los Angeles? - powtórzyłam, nie mogąc uwierzyć w to, co usłyszałam. Skąd Justin ma dom w Kalifornii i dlaczego do cholery jest on taki, a nie inny?! - Co my tu...
- Mamy krótkie wakacje - ciepłe ramiona Justina owinęły się wokół mojej talii. - Pamiętasz jak kiedyś pytałaś skąd mam pieniądze? Powiedziałem ci, że sprzedałem wszystkie domy po babci, ale zostawiłem ten, bo mam do niego największy sentyment. Jest piękny, prawda?
- Wow - jedyne słowa, które mogły opuścić moje gardło były tak żałosne. - Tu jest naprawdę pięknie.
- Prawda? - mogłam poczuć jak się ucha. - Spędziłem tu kiedyś najlepszy okres mojego życia. Nie mogę się doczekać aż pokażę ci resztę uroków tego miasta. Jutro z rana pójdziemy na zakupy, potrzebujesz nowych ubrań, ja w sumie też.
- Nie musisz tego robić - westchnęłam, zdejmując z siebie jego ramiona. - Nie musisz wydawać na mnie pieniędzy.
- Ale chcę i będę to robił. Nie robię tego dla obcej osoby, a dla kogoś, kogo kocham - uśmiechnęłam się mimowolnie i ponownie podeszłam w jego stronę, aby móc go delikatnie pocałować.
- Idź spać, na pewno jesteś zmęczony - oparłam dłonie na jego barkach, ale on strącił je i złączył ze swoimi.
- Jestem, to fakt - uśmiechnął się. - Ty na pewno też, spałaś jedynie parę godzin w samochodzie. Możesz iść się umyć, ja zrobiłem to gdy spałaś.
- Dobrze - skinęłam głową i ruszyłam w kierunku drzwi.
- Alex, jeszcze jedno - moja głowa odwróciła się automatycznie na dźwięk jego głosu. - Kocham cię. Jutro długi dzień, więc nie każ mi czekać na ciebie długo.
CZYTASZ
True Love Does Not Choose
FanfictionŻycie siedemnastoletniej Alex jest takie, jak każdej innej nastolatki. Ma kochającą rodzinę oraz młodszego brata, dla którego byłaby w stanie zrobić wszystko. W dzień awansu swojego ojca jest proszona o pójście do sklepu. Nastolatka nie wie jednak...