{20} "Twój błąd"

227 15 0
                                    

Alex's POV

Powiedzenie, że się nie wyspałam byłoby jakimś pieprzonym niedomówieniem. Większość nocy minęła mi na rozmyślaniu o tym, co wydarzy się w najbliższej przyszłości.

Nie chodzi tu już nawet o mój powrót do domu, w który każdego dnia wierzyłam coraz mniej. Tu chodziło o to, co dzieje się obecnie. No właśnie, co się dzieje?

Moja rozmowa z mamą uświadomiła mi, że znalazłam się w dziwnym punkcie życia. No bo, która zdrowa na umyśle osoba godziłaby się na mieszkanie pod jednym dachem z porywaczem, skoro miała tyle okazji, by uciec?

Kto pozwoliłby komuś takiemu na zbliżenie się do siebie? To już nawet nie jest wina Justina. To ja pozwoliłam, aby sprawy zaszły tak daleko. Nikt inny. Jestem sama sobie winna.

Raz jeszcze zignorowałam natarczywy głos Justina nad swoim uchem. Machając ręką, by go odpędzić przekręciłam się na drugą stronę.

- Alex, błagam wstawaj - powiedział, ściągając ze mnie kołdrę.

Mruknęłam pod nosem, po czym nie przejmując się jego obecnością, raz jeszcze wtuliłam twarz w poduszkę. Nie chodzi już nawet o to, że chcę spać. Zwyczajnie lubiłam go denerwować.

- Alex... - powtórzył, przez co zachichotałam w poduszkę. - Zdajesz sobie sprawę z tego, że jeśli za chwilę nie wstaniesz sama, to ci pomogę?

Starał się być poważny, ale i tak czułam, że sam zaśmiał się na dobór swoich słów. Wzruszyłam ramionami, przez co chłopak wypuścił głośno powietrze.

Poczułam jak połowa łóżka obok mnie ugina się, a obce ciało ląduje tuż obok mnie. Pisnęłam delikatnie, kiedy jego ramiona owinęły się wokół mojego brzucha. Machałam nogami, kiedy znajdowałam się nad ziemią, ale Justin nie ustępował.

Postawił mnie po chwili, przez co delikatnie szturchnęłam jego ramię.

- Ej! - zaśmiałam się.  - To nie fair, że jesteś silniejszy ode mnie.

- Uważam, że to jak najbardziej fair, księżniczko - delikatny uśmiech wkradł się na jego usta, kiedy złożył słodki pocałunek na moim czole.

Posłałam mu niepewny uśmiech, po czym zwiększyłam odległość między nami.

- Coś nie tak? - spytał, oblizując usta.

- Nie, po prostu... - pokręciłam delikatnie głową. - Po prostu nic.

Justin zmrużył delikatnie brwi, jak gdyby nie wiedział co mam na myśli. Cóż, ja sama nie wiedziałam.

- Nieważne. Za dwadzieścia minut masz być gotowa, czekam na dole.

- Gotowa gdzie? - uniosłam brew.

- Po prostu się ubierz. Zrób to, co robią z rana dziewczyny.

Raz jeszcze obdarzył mnie uśmiechem, po czym zniknął za drzwiami. Nie marnując czasu, skierowałam się do łazienki. Odpuściłam poranny prysznic, zastępując go obmyciem twarzy i odświeżeniu moich zębów.

True Love Does Not ChooseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz