27 "Drzwi są zamknięte"

484 26 12
                                    

Justin's POV


- Słucham? - odezwała się Alex po dłuższej chwili milczenia. Cholera, czy moje słowa aż tak bardzo ją zszokowały? - Nie lubię, kiedy robisz coś wbrew mojej własnej woli. Sama pewnie to zauważyłaś - zmrużyła oczy, jak gdyby nadal starała się zrozumieć to, o czym mówię. Przewróciłem oczami na jej powolne myślenie. - Nie zrobię ci krzywdy, spokojnie. Jednak boli mnie to, że przez chwilę o tym myślałaś.

Jej policzki zarumieniły się lekko, co jedynie utwierdziło mnie w przekonaniu, że nadal w jakiś sposób się mnie boi.

- Nieprawda - starała się skłamać, ale jej oczy zdradzały prawdę. Zachichotałem lekko i wyciągnąłem swoje ramiona, abym mógł ją przytulić. Niepewnym krokiem ruszyła w moim kierunku, lecz niepewność szybko opuściła jej ciało, gdy po dłuższej chwili wtuliła się w mój kark.

- Alex, Alex - zacząłem, masując jej kark. - Czemu mam wrażenie, że ty nadal nie ufasz mi całkowicie?

- Może tak jest - zaśmiała się delikatnie i uniosła głowę, by na mnie spojrzeć. - Ale jestem na dobrej drodze, by zaufać ci bezgranicznie.

- Mm, brzmi ciekawie - odwzajemniłem jej uśmiech i delikatnie pocałowałem jej czoło. - Co do twojej kary...

- Justin - usłyszałem ciche westchnięcie. - Żadnej kary.

- Czy ty mi rozkazujesz? - uniosłem brew, nie będąc pewnym czy dobrze zrozumiałem.

- Tak.

- Nawet nie wiesz o jakiej karze myślałem! - zacząłem się tłumaczyć, ale ona jedynie zlekceważyła moje słowa i ruszyła w kierunku drzwi.

- Alex - zawołałem za nią. - Nie skończyłem.

- Dobrze - westchnęła i wróciła tam, gdzie stała parę sekund wcześniej. - Jeśli w jakiś sposób ma ci to pomóc, to proszę. Daj mi karę jak małemu dziecku.

- Jesteś pewna tego, co mówisz? - uniosłem brew, a ona jedynie wzruszyła swoimi drobnymi ramionami. 

Podszedłem do niej i położyłem dłonie na jej biodra. Alex uniosła swoją głową i spojrzała w moje oczy. Bała się. Mogła starać się mnie okłamać, ale znałem ją na tyle, że wiem kiedy kłamała, a kiedy nie. 

- Pytam po raz  ostatni. Boisz się mnie?

- Nie - oblizała swoje usta. - Powiedziałeś, że mnie nie skrzywdzisz. Chcę ci wierzyć. 

- W takim razie rozbierz się - usiadłem na brzegu łóżka, zostawiając ją z rozszerzonymi źrenicami. 

- To żart, prawda? - położyła dłoń na swoje biodro i przeniosła ciężar ciała na jedną stronę. 

- No dalej - ponagliłem ją. - Nie mamy na to całej nocy. 

Podniosłem się z łóżka i ruszyłem w kierunku drzwi, aby móc przekręcić w nich kluczyk. 

- Drzwi są zamknięte. Jesteś tu tylko ty i ja. Powiedziałaś, że się mnie nie boisz, więc na co czekasz? Wstydzisz się rozebrać czy oczekujesz mojej pomocy? 

- Miałeś mnie ukarać, a nie prosić o darmowy striptiz - zaśmiała się histerycznie. 

- To część twojej kary. Rozbierz się do cholery. 

Patrzyła na mnie przez parę sekund, ale po chwili zaczęła wypełniać moje zadanie. Zdjęła szpilki ze swoich stóp, a sukienka delikatnie zsunęła się z jej smukłego ciała. Stała przede mną jedynie w swojej bieliźnie, której po chwili zaczęła pozbywać się tak, jak reszty swoich ubrań. 

True Love Does Not ChooseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz