Rozdział dwudziesty siódmy: odnowienie miłości

424 30 19
                                    

Harry obudził się, czując jak ktoś go przytula, niemal tak mocno, jakby chciał go udusić. Otworzył oczy i zobaczył uśmiechniętą od ucha do ucha Ginny. 

– Hej... – mruknął zaspany do dziewczyny, podnosząc się do pozycji siedzącej. Skrzywił się lekko, gdy poczuł ból w swojej nodze. 

– Dzieeeeń dobry! Jak się spało? – powiedziała energicznie, dalej przytulając Harry'ego. Taki entuzjazm z rana kojarzył mu się tylko z jedną osobą, jaką był oczywiście Kajetan. Ciekawe co on teraz robił i czy tęskni za Harrym. 

Kurwa, na pewno tęskni, pomyślał. Przecież jest we mnie zakochany, a ja tak po prostu od tak zniknąłem. 

– Hmm, dobrze, a tobie? – odpowiedział po namyśle. 

– Mi tak samo! 

– Jeśli mogę spytać... od kiedy jesteś dla mnie taka miła? To znaczy... zerwaliśmy ze sobą. 

– Jesteś moim przyjacielem, Harry. To normalne, że chcę mieć z tobą kontakt. 

– To dziwne. Ludzie po zerwaniu ze swoją drugą połówką, raczej jej unikają albo nienawidzą. 

Albo dalej ją kochają, dokończył w myślach, marszcząc brwi.

– Haha, tak najprawdopodobniej jest, ale nie w moim przypadku. Kocham cię, Harry. 

– C-co? – spojrzał na nią zszokowany. – Jak to?

– Och, Boże, jakie to romantyczne. Chyba zaraz się rzygam. – powiedziała Pansy, wchodząc do salonu i widząc tą dwójkę. – A ty, Potter, nie powinieneś się tak tym podniecać. Masz na swoim koncie kogoś znacznie ważniejszego niż przyjaciółkę. 

– Co? O co ci chodzi? – spytał Potter, nie rozumiejąc. 

– O nic. Tak ci tylko przypominam. – Uśmiechnęła się niewinnie. – Żebyś potem nie stękał, że zjebałeś coś bardzo ważnego. – Po tych słowach odeszła buszować w kuchni.

– O czym ona mówi? – Ginny zmarszczyła brwi, patrząc na Pansy. 

– Nie wiem. – wymamrotał brunet, chcąc jak najszybciej uciąć ten temat. 

Ginny uśmiechnęła się słabo w stronę Pottera. Przez jakiś czas patrzyli sobie w oczy, nic nie mówiąc. Nagle ktoś im przerwał mówiąc:

– Wiewióra, tylko nie zjedz go tym wzrokiem. 

Harry i Ginny spojrzeli w stronę głosu. Malfoy patrzył się na nich z jedną brwią podniesioną ku górze. Był bardzo spokojny, opanowany, choć ta jedna podniesiona brew, sugerowała, że w środku aż mu się gotuje. 

– Co mam poradzić, że wygląda tak apetycznie? – pomrugała słodko oczkami w stronę Malfoya. 

Harry nagle odsunął się od Ginny, gdy ta najprawdopodobniej chciała go pocałować. Jakoś dziwnie jej twarz zbliżała się do twarzy należącej do Harry'ego.

– Co jest? – spytała, gdy Potter się od niej odsunął. 

– Nic. Nie chcę. – odparł, podnosząc się z kanapy. Spojrzał ukradkiem na Malfoya, który przez sekundę się uśmiechnął. 

– Nie chcesz? – Rudowłosa parsknęła śmiechem. – Dlaczego?

– Bo nie chce. Czego ty nie rozumiesz? – wtrącił się poirytowany zachowaniem blondyn. 

– Co się wtrącasz, fretko?

– Jestem u siebie i mogę robić co mi się podoba, Wiewióra. Za to ty możesz zaraz stąd zniknąć. – odpyskował. – W każdym sensie tego słowa. 

Livin' La Vida Loca [Drarry]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz