Rozdział pierwszy: smak bólu

1.4K 77 29
                                    

Gdy Harry otworzył drzwi od sypialni, Will był już zupełnie nagi. Czekał na niego leząc na łóżku. Najwidoczniej nie mógł doczekać się kiedy młody mu obciągnie. Potter również po chwili się rozebrał, po czym powoli usiadł na łóżku.

– No, na co czekasz? – zapytał zniecierpliwiony Will. Potter jak na razie siedział na łóżku i gapił się w ziemię. Zawsze tak było. Musiał najpierw to wszystko przemyśleć. Ale co tu było do przemyślenia? To tylko seks. Nic więcej.

– Ja... gardło mnie boli... czy mógłbyś dzisiaj mniej agresywnie to robić...? – Niekiedy Harry'emu udawało się namówić Willa do mniej brutalnego seksu. Ale tylko po tym kiedy był naprawdę bardzo grzeczny. Albo kiedy nie mógł już wytrzymać z bólu.

– Nie ma kurwa nawet takiej opcji, młody. Gdybyś był dzisiaj bardziej grzeczny, to może bym się zastanowił. Ale dzisiaj zdecydowanie nie. – powiedział, a następnie wstał z łóżka. Stanął przed Harrym, dając mu do zrozumienia, że ma się zająć jego erekcją. – Czekam. I nie wymyślaj kolejnych wymówek.

Brunet nie żartował z tym, że boli go gardło. To nie była również żadna wymówka. Dużo godzin na dworze robi swoje. Do tego ciągłe obciąganie innym facetom. Zawsze wykorzystywali jego usta. Wsuwali swojego członka aż do samego gardła młodego. Z resztą to samo było z Will'em.

Objął swoją dłonią erekcje starszego, po czym wsunął sam czubek główki do swoich ust. Will złapał go mocno za włosy i zaczął poruszać biodrami. Harry'ego przeszył ogromny ból kiedy członek starszego musnął mu gardło. Położył swoją drugą dłoń na biodrach kochanka, próbując zmniejszyć pchnięcia.

Na całe szczęście Harry'ego – Willowi nie chodziło dzisiaj aż tak mocno o obciąganie. Chociaż z drugiej strony może to i gorzej? Tak, zdecydowanie gorzej. Przekonał się o tym kiedy mężczyzna obrócił go i chwycił go mocno za biodra. Zaczął go na poważnie pieprzyć. Bez żadnego kurwa przygotowania. Harry głośno krzyknął.

– Zwolnij! Proszę... – Próbował przekonać brunet. Ból był nie do zniesienia. Sprawiał, że Harry miał ochotę udusić się poduszką, którą kurczowo trzymał. – Will!

– Zamknij się  – Mężczyzna nie posłuchał. W zamian położył jedną ze swoich dłoni na ustach Pottera, by się zamknął. Nie przestawał gwałcić młodszego. Harry nie chciał seksu z nim, więc dlatego uważał za każdym razem kiedy był w sypialni Willa, że to gwałt. Niestety, nic nie mógł na to poradzić. Jedyne co mógł zrobić, to przetrwać.

Piętnaście minut później Harry leżał koło mężczyzny. Próbował uspokoić swój oddech, jak i serce, które tak szybko biło, że brunet zaczął się zastanawiać czy na pewno wszystko z nim w porządku. Seks z Will'em był okropny. Ledwo co to przetrwał. Jedno szczęście – Harry był w stanie sam chodzić. Jedno nieszczęście – nie mógł prawie mówić. Każde przełknięcie śliny kosztowało go mocnym bólem.

Will sięgnął do swojej szafki nocnej i wyciągnął z niej proszek. Podał brunetowi, po czym powiedział:

– Jutro spotkanie o dwudziestej z chłopakami, pamiętasz? Masz być u mnie dokładnie o dziewiętnastej trzydzieści.

– Cz... – odchrząknął. – Czemu tak wcześnie? – mruknął brunet. Schylił się jednak do swoich spodni, by schować towar.

– Chcę ci coś pokazać, zanim tam pójdziemy.

– Mhm, w porządku...

– Możesz teraz iść. – powiedział stanowczo, a następnie sięgnął po kołdrę, która leżała na podłodze. Po chwili dokładnie się nią przykrył.

– Nie mam kasy, by kupić pokój w hotelu...

– To kup sobie jakiś najtańszy.

– Nie mam w ogóle kasy. – poprawił się.

Mężczyzna obrócił się w stronę bruneta.

– I co teraz? Myślisz, że cię przenocuję? – Widząc lekkie przytaknięcie młodszego zmarszczył brwi. – A to z jakiego powodu?

– Nie będę ci przeszkadzał. Mogę spać nawet na podłodze...

– Świetny pomysł. Chętnie bym skorzystał, ale jutro musisz być pełen sił, więc niestety możesz spać tutaj. W moim łóżku.

– Dziękuję. – Brunet uśmiechnął się ciepło w stronę mężczyzny. To trzeci raz kiedy Will pozwolił mu spać w swoim łóżku. Zawsze robiło mu się dziwnie ciepło na serduszku kiedy się godził. Kiedy brał na litość Pottera.

Starszy westchnął dramatycznie, po czym obrócił się w swoją stronę. Harry przez chwilę studiował zarys jego mięśni na plecach. Mężczyzna był świetnie zbudowany. Jego tors mówił sam za siebie, że mocno ćwiczy na siłowni. Pytanie brzmi z jakiego powodu aż tak mocno ćwiczy? Dla zdrowia? A może dlatego by się w razie wypadku obronić przed gangsterami? Najprawdopodobniej ta druga opcja. Sam Harry nie miał aż tak doskonałego ciała jak on. Jedynie mocno zarysowany obojczyk, który swoją drogą bardzo lubił oglądać Will. Lekko zarysowany sześciopak. I... bardzo dużo siniaków na ciele. Ślady duszenia na szyi. Kilka malinek i śladów ugryzień. I w zasadzie nic więcej. Nie miał w sobie nic specjalnego, oprócz magii, o której Will nie widział. Och, boże. Co by było gdyby się dowiedział? Wykorzystywałby jeszcze bardziej bruneta. Zdecydowanie nie może się o tym dowiedzieć.

Harry cicho ziewnął. Spojrzał przez ramię mężczyzny i zobaczył, że ten już śpi. Korzystając z okazji, przykrył się kołdrą, po czym przytulił się do jego pleców. Już nie wiedział jak bardzo szczęśliwy się staje kiedy ktoś go przytula. Chociaż lekko. Uwielbiał to ciepło, które dawał drugi człowiek. Nawet podczas brutalnego seksu lubił kiedy Will od czasu do czasu go przytulał. Mężczyzna nie był zły. Naprawdę nie był. Harry lubił go. Choć może czasami nawet za mocno. Kiedy na przykład raz wylał mleko w kuchni na swoją bluzę z Gucci. To jego "kurwa mać!" było naprawdę słodkie. Ale czy można pokochać osobę, która sprawia tak dużo bólu? Bo przecież podczas seksu Willowi chodzi tylko o pieprzenie. Żadnej miłości. Żadnej przyjemności. A Harry potrzebuję miłości. Potrzebuję osoby do której zawsze mógłby się przytulić, porozmawiać, pocałować...

Brunet uśmiechnął się. Mimo, że dzisiaj został zgwałcony, miał całkiem dobry humor. Oznaczało to, że z Harrym jest już naprawdę bardzo źle. Myli szczęście z nieszczęściem. Smutek z radością. Ból z przyjemnością...

Po jeszcze chwili rozmyślania, że jego życie może nie jest aż tak złe – zasnął. Otulony ciepłem drugiego mężczyzny, choć ten wcale go nie przytulał...


Livin' La Vida Loca [Drarry]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz