Rozdział siedemnasty: magia

642 35 56
                                    

Sztywne ciało kilkunastolatka upadło z głośnym hukiem na zimne podłoże. Harry ponownie przykucnął przy chłopaku.

– COŚ TY ZROBIŁ?! – krzyknął z całej siły brunet.

– Nic nie pamięta z dzisiejszego dnia. – Westchnął. – Zrobiłem to dla twojego dobra, Potter.

Brunet wziął na ręce Kajetana i nie zważając na blondyna, szedł w stronę domu. Malfoy zrównał z nim krok.

– Musimy go jeszcze uleczyć, Potter. – Położył dłoń na ramieniu bruneta, chcąc go zatrzymać.

– Wal się!

– Potter, kurwa, co w ciebie wstąpiło?

– On nic nie pamięta! Wrócę do domu i...

– Pamięta! Wyczyściłem mu dzisiejszy dzień! Czego ty nie rozumiesz?!

– Wal się! – powtórzył brunet. Kiedy był pod domem Adama, zastanowił się przez chwilę.

Jak mam przejść niepostrzeżony koło rodziców Kajetana, którzy na pewno zauważą jego siniaki?, pomyślał brunet.

– Potter – zaczął Malfoy, chcąc zwrócić uwagę Pottera na sobie. Jednak brunet chwilę potem się zdecydował. Postawił Kajetana na ziemi i po chwili ubrał mu kaptur. Całe szczęście, że miał czarną bluzę. Być może przejdzie bez żadnej zwłoki. Ponownie wziął chłopaka na ręce.

Wszedł do willi i ucieszył się, widząc, że rodziców Kajetana nie ma w kuchni. Wszedł cicho po schodach i zaraz potem ruszył w stronę pokoju kilkunastolatka.

– Harry? – Bruneta serce podskoczyło do gardła. – Gdzie byłeś?

– Z Kajetanem na mieście... zasnął po drodze. – zaśmiał się nerwowo.

– Och – Kobieta uśmiechnęła się. – Zanieś go do pokoju.

– Tak. – Kiedy przechodził koło kobiety, wtulił swoim ramieniem głowę Kajetana w zagłębienie swojej szyi.

Westchnął z ulgi, kładąc młodszego na łóżku. Ściągnął mu buty oraz bluzę, po czym to samo zrobił ze sobą. Ściągnął również swoją koszulkę, bo wiedział, że Kajetan lubił się przytulać, kiedy brunet był półnagi.

Wtulił chłopaka w siebie. Po chwili zastanowił się, dlaczego do cholery jeszcze się nie budzi. A co jeżeli coś mu się stało? Nie... zaklęcie Obliviate tak działa. Jutro na pewno Kajetan się obudzi.

– Przepraszam – mruknął cicho brunet we włosy młodszego. Po paru minutach zasnął, przytulając kilkunastolatka tak mocno, jak to tylko możliwe.

* * *

– Kurwa – jęknął Kajetan, kiedy już otworzył oczy i jego umysł zarejestrował palący go ból. Złapał się za brzuch i bardziej się skulił. Oprócz brzucha bolała go również niemiłosiernie głowa. Po chwili uniósł wzrok na śpiącego bruneta i uśmiechnął się. – Harry...

Potter westchnął przez sen.

– Harry... – poruszył lekko jego ramieniem. Potter po chwili otworzył oczy.

– Kajetan... jak się czujesz?

– Wszystko mnie boli... nic nie pamiętam z wczoraj. – westchnął. – Co robiłem i gdzie byłem?

Malfoy nie kłamał. Wyczyścił mu tylko pamięć z wczoraj, pomyślał brunet, uśmiechając się. Na Merlina, dziękuję. 

– Eee... ja też niczego nie pamiętam. – skłamał. – Musieliśmy wczoraj popić i najwyraźniej ty trochę się poobijałeś.

Livin' La Vida Loca [Drarry]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz