Rozdział trzynasty: kłótnie

719 41 30
                                    

[Harry zgadza się, żeby Draco go odprowadził. Idzie również u boku Kajetana, któremu nie za bardzo się to podoba]

– Właściwie to... dawno nie widziałem go i chcę, żeby mnie odprowadził – mówił to bardzo niepewnie, jakby bał się reakcji swojego chłopaka. 

Blondyn ucieszył się w duchu, z decyzji bruneta.

– W porządku – prychnął Kajetan, uśmiechając się sztucznie. – Miłej zabawy. – rzucił oschle, a następnie ominął szybko dwójkę chłopaków. 

– Kajetan? Gdzie idziesz?! – krzyknął za nim Harry, jednocześnie obracając się w stronę znikającego za rogiem chłopaka.

Brunet gapił się w pustą, ciemną przestrzeń. Nie wiedział co tu się wydarzyło. Bał się, że chłopakowi nagle zależy na Harrym i dlatego był taki... rozczarowany? Harry mówiąc, żeby Draco go odprowadził, widział rozczarowanie w oczach swojego chłopaka. Widział tam również nieopisany w słowach gniew... Ale czy to by oznaczało, że Kajetan jest zazdrosny? 

– Chyba jest zazdrosny – powiedział Draco, jakby czytał w myślach bruneta. – Nie przejmuj się. Przejdzie mu.

– Ja... nie rozumiesz. – Obrócił się w stronę chłopaka. – Jego ojciec mnie zabiję, jak dowie się, że...

– Potter – przerwał mu od razu. – Wiesz, że wcale nie musisz tam wracać? Jesteś do cholery wolnym człowiekiem i do tego potężnym czarodziejem, który w każdej chwili może rzucić na nich Obliviate. 

Potter pokręcił przecząco głową. 

– Nie mogę. 

– Oczywiście, że możesz. – zmarszczył brwi. 

Harry westchnął ciężko. Nie chciał psuć sobie wieczoru kłótnią z Malfoyem. 

– Możesz... – Westchnął ciężko. – Po prostu odprowadź mnie do domu i idź. 

– Ależ oschły się zrobiłeś. 

– Co?

– Zanim przyszedł ten twój "chłopak" emanowałeś energią i radością, a teraz wrócił stary Harry Potter. Przytłoczony, mały, bezbronny chłopiec, który nie potrafi rzucić zaklęcia zapomnienia na parę osób. 

– O co ci do cholery chodzi? – uniósł jedną brew. – Powiedziałem już, że...

– Tak, tak. – machnął lekceważąco ręką. – Słyszałem już tą twoją historyjkę. Jesteś jednym z nielicznych czarodziei, którzy są tak potężni, ale mimo tego biedny Harry Potter nie potrafi... – Nie zdążył dokończyć, bo zobaczył, że Potter obrócił się na pięcie i ruszył w stronę swojego domu. – Potter! Żartowałem, głupku! 

– Wal się. Nic się nie zmieniłeś. Nadal jesteś taki, jaki byłeś w Hogwarcie. – Przyspieszył kroku. – Odwal się ode mnie i więcej się do mnie nie odzywaj. 

– Co? – Próbował zrównać swój krok z brunetem. – Potter, stój. – Złapał jego nadgarstek. 

– Puść mnie. – powiedział stanowczo. 

– Nie.

– Puszczaj! 

– Potter! Co się z tobą stało?

– Nic! Puść mnie! 

I Draco go puścił, gdyż parę mugoli przechodzących koło nich, zainteresowało się ich rozmową i zaczęli podsłuchiwać.

– Przepraszam – mruknął cicho Malfoy. – Po prostu...

– Ty przepraszasz? – Oczy Pottera rozszerzyły się. – Wielki Draco Malfoy, najodważniejszy ze wszystkich czarodziei przeprasza?  

Livin' La Vida Loca [Drarry]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz