Rozdział dwudziesty piąty: wielka przepaść pomiędzy słowami a czynami

485 24 74
                                    

Draco siedział na krześle przy łóżku szpitalnym Harry'ego. Brunet nadal się nie obudził, spał twardo z obojętną miną, jakby wcale nie obchodziło go to czy się obudzi, czy nie. Jakby nie obchodziło go to, że Draco każdego dnia, o każdej godzinie, w każdej minucie i sekundzie, schodzi na zawał, patrząc jak brunet ciągle ma zamknięte oczy nie patrzy na niego swoimi pięknymi, zielonymi oczami. Jakby nie obchodziło go to, że czekają na niego przyjaciele i nie mogą się doczekać jego powrotu. 

Złapał dłoń Harry'ego i pocałował ją w jej grzbiet. Przeszło mu przez myśl, że kiedyś – w dalekiej przyszłości – dłoń ta, a właściwie jeden z jej palców, będzie dumnie nosić pierścionek zaręczynowy. Wtedy będzie mógł oficjalnie powiedzieć, że Harry jest tylko jego i żadna Ginny Weasley nie odbierze go mu.

 Potrząsnął głową, pozbywając się tej myśli, lecz przez chwilę na jego ustach gościł mały uśmiech. 

– Harry... – szepnął blondyn. – Wiem, że to będzie bardzo dziecinne, ale... wiem, że bardzo lubisz mugoli. I oni, gdy byli młodsi oglądali jakieś tam bajki, ja też parę takich oglądałem, bo moja mama interesowała się mugolami i ich światem. Mój ojciec zabiłyby ją, jakby się o tym dowiedział, więc nikomu o tym nie mów. – zaśmiał się lekko. – W każdym razie... ja bardzo polubiłem bajkę o takiej królewnie, która zapadła w bardzo głęboki sen, po tym jak jakąś zła wróżka rzuciła na nią czar. Znasz tą bajkę prawda? – pogłaskał go lekko po włosach. – Wiesz jak została obudzona ze snu? Książę na białym rumaku przybył do jej zamku, odnalazł ją, po czym pocałował ją, zdejmując jednocześnie zły czar. – Uśmiechnął się, po czym lekko zniżył się do twarzy Harry'ego. – Ty teraz wyglądasz jak ta śpiąca księżniczka. Więc zgaduję, że aby zdjąć ten zły urok, muszę cię pocałować, prawda? 

I gdy tylko te słowa zostały wypowiedziane, Draco pocałował lekko Harry'ego w usta. Całował go przez chwilę, po czym odsunął się na niewielką odległość i zamknął oczy. 

– To byłoby takie piękne, jakbyś się teraz obudził...  – westchnął. 

– Wedle życzenia – powiedział czyiś zachrypnięty głos, jakoś dziwnie podobny do Harry'ego.

Draco momentalnie otworzył oczy i spojrzał zdziwiony wprost w oczy swojego ukochanego. Przez chwilę tak na siebie patrzeli, po czym Draco jak opętany zaczął namiętnie całować bruneta, jakby chciał wyrzucić wszystkie swoje emocje, co do Harry'ego, które kumulował w sobie, gdy brunet był w szpitalu. Jakby chciał udowodnić, że go kocha i cały ten czas czekał aż się obudzi. Natomiast Harry uśmiechał się szeroko, jednocześnie całując blondyna i będąc nagle szczęśliwym, że Draco jednak z niego nie zrezygnował podczas swojej śpiączki, w którą zapadł. Tak szczerze to o tym nie myślał, bo przez ten czas był w krainie jednorożców i wróżek, ale pytanie to zalało jego umysł od razu, gdy się przebudził. 

Całowali się przez dłuższą chwilę do czasu aż ktoś nie chrząknął. Draco nie odrywał się od Harry'ego, nie będąc w stanie, dopóki ręka Harry'ego nie spoczęła na jego ramieniu i stanowczo odsunęła blondyna. Draco chciał jęknąć z frustracji – bo w końcu tęsknił za ustami Harry'ego i za Chiny nie chciał się od niego odsuwać – ale powstrzymał się, widząc kim jest intruz, który przerwał im tą cudowną chwilę. 

– Tak, dzień dobry, panie Malfoy. Przyszłam sprawdzić co u pana Pottera, bo moje czujniki wykryły, że powieki pana Pottera zaczęły trzepotać niczym u młodego, pełnego życia ptaka. 

– T-tak, rozumiem... – powiedział lekko zawstydzony blondyn. Jak długo pielęgniarka tutaj była?

– Mhm, chciałabym teraz sprawdzić stan pana Pottera, więc jeśli byłby pan łaskawy stąd wyjść, byłoby świetnie. 

Livin' La Vida Loca [Drarry]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz