Chapter 30

1.1K 90 125
                                    

-Pov.Punz-

- Karl nie przesadzasz przypadkiem z tymi dekoracjami, przypominam że ja będę musiał to sprzątać, a to i tak będzie zwykła impreza - powiedziałem załamany nad chłopakiem swojego przyjaciela.

- George miał wczoraj urodziny jakbyś chciał wiedzieć, należy mu się - odwrócił się w moją stronę I wystawił na koniec język.

- Wczoraj!? - zapytałem zdziwiony, szatyn potwierdził moją wypowiedź.

- Nie musicie mu czegoś dawać. Zrobi mu się miło, gdy po prostu dotrzymacie mu towarzystwa - uspokoił mnie chłopak, westchnąłem słabo i popatrzyłem na Sapnap'a.

- Idziemy po coś do sklepu? - zapytał się mnie, po czym oboje wstaliśmy i ruszyliśmy w stronę drzwi wyjściowych.

***

-Pov.Clay-

- Karl! - wykrzyknął uradowany brunet i wbiegł w głąb mieszkania, rzucając się na chłopaka z dużym uściskiem. Ja przywitałem się normalnie z Punz'em I wszedłem do salonu, następnie przybijając piątkę z Alex'em i Nick'iem - Hej, Alex - przywitał się tym razem z kruczowłosym i do niego również się lekko przytulił. Nagle wszyscy wstali.

- Wszystkiego najlepszego! - wykrzyknęli wszyscy na raz. Popatrzyłem się z lekkim uśmiechem na Georg'a, a po tym każdy się do niego przytulił i wręczył jakiś mały prezent... No oprócz Karl'a, który podarował brunetowi trzy książki. 

- Nie musiałeś - powiedział i przytulił ponownie szatyna z wielkim uśmiechem na ustach. Po chwili każdy usiadł na wybranym przez siebie miejscu, zaczynając ze sobą rozmawiać. Nick'owi jak zwykle pierwszemu zaschło w gardle i zaczął nam marudzić abyśmy otworzyli cos 'dobrego'.

- No proooszęęe - chłopak powrócił do męczenia nas.

- Dobra, to zagrajmy w coś może? Nigdy przenigdy? - zaproponował Luke, mówiąc to nie co głośniej aby każdy w tym pomieszczeniu go usłyszał, a nie tylko ja i Nick. Po pozytywnych odpowiedziach złotowłosy chłopak z barku wyciągnął Stock'a z aromatem żurawiny. Po tym jak odstawił butelkę z wódką na stolik przed nami, wrócił po kieliszki.

- George, Karl, wy też pijecie? - zapytał, parząc na chłopaków.

- Ja mogę spróbować - odpowiedział brunet, na co się nawet bardzo zdziwiłem, popatrzyłem na niego z szokiem w oczach.

- Ja również - powiedział drugi, na co jego chłopak też się zdziwił. Po tym jak rozlałem do wszystkich kieliszków trunek, gra się rozpoczęła. 

- Nigdy przenigdy nie leciałem samolotem - powiedział jako pierwszy Quackity. Westchnąłem cicho i przechyliłem kieliszek, wlewając alkohol do ust, zaraz połykając ciecz. Zakaszlałem kilka razy. Zrobił to również Karl, który bez zastanowienia wypił całą zawartość kieliszka, a po tym ta samo jak ja zakaszlał, później marszcząc lekko nos. 

- Nigdy przenigdy nie wlałem najpierw mleka, a potem nie dodałem płatek - powiedział tym razem Sapnap. Tym razem nikt sie nie chwycił na kieliszek.

- Czyli mamy sam team najpierw płatki a potem mleko - zaśmiałem się lekko i tym razem ja postanowiłem dalej toczyć grę - Nigdy przenigdy jadłem sushi widelcem.

- Ktoś tak w ogóle robi? - zapytał zdziwiony Karl.

- Proszę cię, moje oczy krwawią, gdy patrzę na rodziców jedzących sushi widelcem - przyznałem i ponownie się zaśmiałem. Po chwili ciszy Punz wypił swojego shota i popatrzył się po nas.

School Love | DnF | Poprawione |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz