-Pov.Punz-
- Karl nie przesadzasz przypadkiem z tymi dekoracjami, przypominam że ja będę musiał to sprzątać, a to i tak będzie zwykła impreza - powiedziałem załamany nad chłopakiem swojego przyjaciela.
- George miał wczoraj urodziny jakbyś chciał wiedzieć, należy mu się - odwrócił się w moją stronę I wystawił na koniec język.
- Wczoraj!? - zapytałem zdziwiony, szatyn potwierdził moją wypowiedź.
- Nie musicie mu czegoś dawać. Zrobi mu się miło, gdy po prostu dotrzymacie mu towarzystwa - uspokoił mnie chłopak, westchnąłem słabo i popatrzyłem na Sapnap'a.
- Idziemy po coś do sklepu? - zapytał się mnie, po czym oboje wstaliśmy i ruszyliśmy w stronę drzwi wyjściowych.
***
-Pov.Clay-
- Karl! - wykrzyknął uradowany brunet i wbiegł w głąb mieszkania, rzucając się na chłopaka z dużym uściskiem. Ja przywitałem się normalnie z Punz'em I wszedłem do salonu, następnie przybijając piątkę z Alex'em i Nick'iem - Hej, Alex - przywitał się tym razem z kruczowłosym i do niego również się lekko przytulił. Nagle wszyscy wstali.
- Wszystkiego najlepszego! - wykrzyknęli wszyscy na raz. Popatrzyłem się z lekkim uśmiechem na Georg'a, a po tym każdy się do niego przytulił i wręczył jakiś mały prezent... No oprócz Karl'a, który podarował brunetowi trzy książki.
- Nie musiałeś - powiedział i przytulił ponownie szatyna z wielkim uśmiechem na ustach. Po chwili każdy usiadł na wybranym przez siebie miejscu, zaczynając ze sobą rozmawiać. Nick'owi jak zwykle pierwszemu zaschło w gardle i zaczął nam marudzić abyśmy otworzyli cos 'dobrego'.
- No proooszęęe - chłopak powrócił do męczenia nas.
- Dobra, to zagrajmy w coś może? Nigdy przenigdy? - zaproponował Luke, mówiąc to nie co głośniej aby każdy w tym pomieszczeniu go usłyszał, a nie tylko ja i Nick. Po pozytywnych odpowiedziach złotowłosy chłopak z barku wyciągnął Stock'a z aromatem żurawiny. Po tym jak odstawił butelkę z wódką na stolik przed nami, wrócił po kieliszki.
- George, Karl, wy też pijecie? - zapytał, parząc na chłopaków.
- Ja mogę spróbować - odpowiedział brunet, na co się nawet bardzo zdziwiłem, popatrzyłem na niego z szokiem w oczach.
- Ja również - powiedział drugi, na co jego chłopak też się zdziwił. Po tym jak rozlałem do wszystkich kieliszków trunek, gra się rozpoczęła.
- Nigdy przenigdy nie leciałem samolotem - powiedział jako pierwszy Quackity. Westchnąłem cicho i przechyliłem kieliszek, wlewając alkohol do ust, zaraz połykając ciecz. Zakaszlałem kilka razy. Zrobił to również Karl, który bez zastanowienia wypił całą zawartość kieliszka, a po tym ta samo jak ja zakaszlał, później marszcząc lekko nos.
- Nigdy przenigdy nie wlałem najpierw mleka, a potem nie dodałem płatek - powiedział tym razem Sapnap. Tym razem nikt sie nie chwycił na kieliszek.
- Czyli mamy sam team najpierw płatki a potem mleko - zaśmiałem się lekko i tym razem ja postanowiłem dalej toczyć grę - Nigdy przenigdy jadłem sushi widelcem.
- Ktoś tak w ogóle robi? - zapytał zdziwiony Karl.
- Proszę cię, moje oczy krwawią, gdy patrzę na rodziców jedzących sushi widelcem - przyznałem i ponownie się zaśmiałem. Po chwili ciszy Punz wypił swojego shota i popatrzył się po nas.

CZYTASZ
School Love | DnF | Poprawione |
FanfictionJest to opowieść o chłopaku, miał na imię Clayton chodź przyjaciele zwracali się do niego Clay lub Dream. Ma 17 lat i chodzi do liceum, zawsze trzyma się ze swoją paczką Sapnap'em ( Nick), Karl'em, Bad'em ( Darryl), Skeppy'm ( Zak) i Punz'em ( Luke)...